Roman

Roman

sobota, 14 września 2013

[11] Aktywność inteligentnych istot nad i na terenie Izraela c.d.


  • 1 stycznia 1992, godzina 22:00 - Liza i Alon Beber filmowali przez 45 minut UFO lecące nad pustynią Negew. Na filmie widać wyraźnie szarego koloru promienisty dysk, nieco ciemniejszy po środku i z pasmem pulsujących świateł. Kilka minut później zanotowano wielki "statek macierzysty" lecący nad Hajfą wzdłuż plaży, a później dalej na południe w kierunku Beer Shevy i pustyni Negew. Obiekt zniknął w strefie powietrznej Jordanii.
    Zastanawiające jest to, że armia jordańska ani policja, nie zareagowały rejestrując w wtargnięcie obcego obiektu latającego, który nadleciał od strony Izraela. Być może izraelskie lotnictwo na mocy tajnej umowy informuje w takich sytuacjach lotnictwo jordańskie i vice versa, żeby omyłkowo nie rozpętać wojny. Podobne umowy podpisał Związek Radziecki z USA.
    Tym razem tysiące Izraelczyków i Jordańczyków obserwowało macierzysty statek.
    I co? I jak zwykle... nic.

  • Rządy na Bliskim Wschodzie mają ważniejsze sprawy na głowach; ani król, ani premier, ani ministrowie spraw zagranicznych, czy dowódcy sił zbrojnych nie poinformowali reszty obywateli, co wiedzą na temat - jakby nie było - tak ważnego wydarzenia.

    Czy powinniśmy z tego wywnioskować, że zjawisko UFO nie jest traktowane prze oba rządy jako zagrażające bezpieczeństwu narodowemu?
    Jeśli tak, to dlaczego ostrzelano obiekt nad Beit Shaan i dlaczego izraelscy piloci (nota bene tak jak piloci w innych krajach) ścigają z rozkazu statki kosmiczne po niebie?
    Ciekawe, co odpowiedzieli by na te pytania rzecznicy rządowi Jordanii i Izraela. Ciekawe, ale żaden dziennikarz nie zadaje tego rodzaju pytań.

  • Luty 1992. Efi Sarid, fotograf pracujący dla dziennika Jediot Achronot, obserwował latający talerz nieopodal miasta Cfat: "Zauważyłem światło, bardzo duże światło, a wokół niego mniejsze pulsujące światła. Nie mogę określić dokładnie długości tego obiektu, ale szacuję ją na ponad trzydzieści metrów. Obiekt leciał z wielką prędkością w odległości mniej więcej 2-3 kilometrów od miasta. Nie było słychać żadnego odgłosu silnika. Leciał w absolutnej ciszy i oświetlał pod sobą cały teren".
  • Liran Shor, z Hajfy, lat 16: "Wielki świetlisty obiekt, który widziałem, leciał w absolutnej ciszy nisko na domami. Właśnie z względu na tę ciszę zwróciłam na niego uwagę. Była to ogromnej wielkości elipsa, długości ponad dwóch samolotów Jumbo. Światło jakie promieniowało z tego obiektu wyglądało jak żarzące się węgle w ognisku, a za nim pozostawała pomarańczowego koloru smuga. Cała ulica była tym światłem oświetlona".
  • Dawid Butrashwili, lat 32, wykładowca fizyki i astronomii w Tichonie: "To była ogromna elipsa długości...  jak dwa samoloty Jumbo jeden za drugim. Oceniam szybkość z jaką poruszał się ten obiekt na około 80 kilometrów na godzinę".
  • Iran Michaeli z Hajfy, lat 13: "Ten obiekt miał za sobą świetlisty ogon czerwonego światła. Z obiektu wystawały jakby "rakiety", z których wybuchało to światło. W pewnej chwili z tego jednego dysku zrobiły się trzy - dwa małe i jeden duży. Były one białego koloru, a lecąc pozostawiały za sobą czerwone smugi.


* * * * * * * 

Z historii, a także z przekazów pochodzących z minionych dwóch stuleci,
dowiadujemy się, że gdy nad jakimś terenem zaobserwowana zostaje intensywna działalność kosmicznych istot, tam już wkrótce dojdzie do dramatycznych,
historycznych zmian, do przelewu krwi, wojen, rewolucji lub do tak zwanych
katastrof naturalnych...

Konflikt na Bliskim Wschodzie przybiera na sile.
Saddam Hussein został zlikwidowany, pułkownik Kaddafi - zlikwidowany,
w Syrii i w Egipcie rozpętano walki bratobójcze, Iran trzymany jest na muszce
Pentagonu i Izraela, Rosja i chiny wspierają Asada i ajatollów, muzułmański prezydent Stanów Zjednoczonych wspiera skrajną lożę - Bractwo Muzułmańskie;
lada chwila wszystkie traktaty pokojowe podpisane przez państwa arabskie z Izraelem
-  który stanowi ostatni bastion kultury judeochrześcijańskiejna Bliskim Wschodzie -
mogą zostać anulowane...
Jeśli ludzie nie opamiętają się i nie zjednoczą zgodnie z kosmicznym prawem braterstwa ras, to tak zwana III-cia wojna światowa stanie się następnym etapem naszej krwawej historii.

Grudzień 1993 przyniósł izraelskim badaczom dalsze dowody na  to, że giganci wrócili i patrolują Izrael.




  • Kfar Jacic - Hercel Kastini, oficer ochrony obywatelskiej i jego przyjaciel Dani Ezra  prowadzili rozmowę w domu tego pierwszego, gdy nagle usłyszeli dźwięk przypominający wybuch. Cały dom zadrżał w posadach. Hercel skoczył do drzwi, otworzył je na oścież i... stanął twarzą w twarz z gigantem, który jak sądzi miał co najmniej 2,70 m wzrostu. Także i ten olbrzym ubrany był w metaliczny owerol, a jego twarz zakrywała jakby mgła. Przerażony Hercel zatrzasnął mu drzwi przed nosem i zatelefonował na policję. Policjanci nie zastali już przed drzwiami Hercla stojącego giganta, natomiast w wysychającym błocie widniały wyraźne i głębokie na 35 centymetrów ślady po niebywale wielkich butach. Kilku badaczy zastanawiało się później czy to możliwe, żeby gigant ważył prawie tonę. (Np. dla kota albo kaczki człowiek ważący 80 kilogramów z pewnością jest gigantem. W trzecim holograficznym wymiarze - w 3D -  wszystko jest względne).
Jak to zwykle w Izraelu bywa, wywnioskowano że to z pewnością terrorysta. Policja powiadomiła wojsko. Nie trwało długo, przed domem Hercla Kastini pojawili się wojskowi, zawodowi tropiciele. Ślady pozostawione po ogromnego rozmiaru butach ciągnęły się w błocie i na wilgotnej ziemi przez 8 kilometrów. Obcas buta giganta wnikał w mokrą ziemię na  głębokość 5 centymetrów. Olbrzym jak prima balerina chodził chyba na palcach.
-Tak zachowuje się ktoś, kto chce pozostawić za sobą ślady idąc do tyłu - orzekli tropiciele. W niektórych miejscach odległość pomiędzy śladami butów dochodziła do 3,5 metra!
Tu pozwalam sobie przypomnieć, że nasz gość ważył ponoć prawie tonę. Tak przynajmniej obliczyli tropiciele. Co ciekawe... jak dotąd - na ile mi wiadomo - armia izraelska nie opublikowała żadnego dokumentu na temat tego wydarzenia.
Tu znowu mamy do czynienia z dwoma ludźmi, których zjawisko UFO, ani inne paranormalne zjawiska nie interesowały.
  • Następnego dnia prasa doniosła, że widziano gigantycznych wzrostem kosmitów w Afuli, w Rechowot w Twerii (Tyberiadzie) i w Ramat HaSzaron.

    Słynny w Izraelu prezenter, Mani Peer zaprosił do studia telewizyjnego kilkunastu obywateli, którzy nie byli gotowi przeżyć tego, co ich spotkało, ponieważ to, co zobaczyli na własne oczy nie powinno było istnieć zgodnie z obowiązującą w tym kraju wiedzą, a mimo to pojawiło się i ani rząd, ani armia, ani wspaniałe izraelskie siły powietrzne nie było w stanie temu zapobiec!
Oto rezultaty utajniania żywotnych informacji przed płacącymi podatki obywatelami. Zamiast przygotować ludzi na tego typu wydarzenia, władza woli ukrywać się za tzw. "oficjalnymi wyjaśnieniami", ponieważ rząd stara się ukryć prawdę rzekomo w obawie przed wybuchem paniki i dlatego okłamuje naród. Z pierwszego kłamstwa rodzą się dalsze kłamstwa, aż w końcu - czy się to WŁADZY podoba, czy nie - prawda i tak wypływa na światło dzienne.

Nie sądzę, żeby dzisiejsi Izraelczycy po przeżyciu tylu wojen (i w ogóle Ziemianie) mieli popaść w panikę na wieść o tym, że jesteśmy odwiedzani przez inne cywilizacje, skoro wiemy już co może bliźni bliźniemu uczynić; mamy już za sobą obozy eksterminacji, Hiroszimę, Nagasaki, Kambodżę, żyjemy w zatrutym metalami ciężkimi środowisku, jemy spryskane pestycydami i herbicydami jarzyny i owoce oraz zawierające substancje rakotwórcze produkty żywnościowe, jemy podtrute owoce morza, pijemy wodę wypływającą z głębi planety, w której dokonano licznych wybuchów jądrowych, szczepimy noworodki szczepionkami zawierającymi rtęć, nieustannie jesteśmy napromieniowywani szkodliwymi dla zdrowia falami elektromagnetycznymi, mikrofalami, falami ELF (nie, nie, to nie o elfy, te piękne, małe istotki chodzi), rośnie liczba ludzi reagujących na szkodliwe fale objawem zwanym Tinnitus (szum i stukotanie w uszach) i nowymi formami raka, emisje HAARP*, wszędzie instalowane są śledzące nas DLA NASZEGO DOBRA, DLA NASZEGO BEZPIECZEŃSTWA KAMERY I PODSŁUCHY, WNET WSZYSCY MOŻEMY ZOSTAĆ ZMUSZENI DO WSZCZEPIENIA SOBIE CHIPÓW, bo inaczej nikt nic nie sprzeda i nic nie kupi... O tym wszystkim i o ostatnich planach ludobójstwa już wiemy, a mimo to ludzie nadal śpią i śnią, że kiedyś..., w przyszłości..., na Ziemi lub niebiańskim raju będą żyli w Utopii i nie popadają w panikę. Dlaczego więc mieliby popaść w panikę dowiadując się o tym, że od wszechczasów byliśmy i jesteśmy odwiedzani przez wysłanników różnych cywilizacji kosmicznych?
Czy to nie raczej oni - nawet jeśli są demonami - powinni nas się obawiać?
Jaki przykład dajemy tym obserwującym nasze zachowanie i rozwój rasom?




Mani Peer w swoim programie pokazał ważny dokument, z którego wynika, że izraelski Instytut Geologii zbadał m.in. materiał, jaki zebrano na podwórku pani Ciporet Karmel. Dokument ten podpisał dyrektor laboratorium chemicznego tegoż instytutu, dr Henry Fonner. Z dokumentu tego dowiadujemy się, że materiał ten przeszedł przez dwa skrupulatne testy. Wnioski są jednoznaczne: materiał składa się z elementów takiego krzemu (sylikonu) - którego - jak dotąd - na Ziemi nie znaleziono.
Ta konkluzja zadziwia. Tego typu dokumenty nie trafiają często w ręce badaczy, a już z pewnością nie w ręce opinii publicznej nie tylko w Izraelu, ale także w innych krajach świata. Jest to bowiem dokument urzędowy stwierdzający fakt, że materiał pobrany z miejsca lądowania pojazdu kosmicznego, nie nadaje się do wytłumaczenia w ramach ziemskich pojęć!
...O dziwo!...pan Mani Peer (z wiadomych przyczyn) nie tylko, że starał się "wyjaśnić" telewidzom, że chodzi tu po prostu o jakąś "pomyłkę, bo jakżeby inaczej", ale też zaprzeczył  znanemu dziennikarzowi śledczemu  z konserwatywnego dziennika Maariv i badaczowi zjawiska UFO w Izraelu, panu Dawidowi Ronenowi, który stanowczo zaprzeczył i stwierdził, że nie chodzi tu o pomyłkę.
- Nasi technicy potwierdzili po przeprowadzeniu serii mikroskopijnych badań próbek sylikonu produkowanego na ziemi - powiedział Ronen -  że w porównaniu z nimi próbki pobrane m. in.  w osiedlu Kadima są takiej czystości, że do tej pory takowe były nauce nieznane.
Joram Torbatian ustosunkował się z wielką powagą do badań próbek pobranych z miejsc lądowania i to on przekazał je Instytutowi Biologicznemu w Nes Cyjonie. Joram stwierdził, że: to "wyjaśnienie" pana Peer jest pomyłką i brak jego twierdzeniu jakiejkolwiek wartości naukowej".
Torbatian: "W laboratorium Instytutu Biologicznego przetestowano dostarczone przeze mnie próbki. Przeprowadzono badanie termiczne oraz testy spektograficzne; kilka testów przy użyciu promieni rentgena. Gdy stwierdzono, że chodzi tu o krzem, sfotografowano z pomocą specjalnego mikroskopu powierzchnię próbki i okryto, że jest ona cyzelowana i podziurkowana otworami o średnicy prawie milimetra. Na fotografiach wygląda to tak, jakby otwory te zostały wypalone w materiale [...] Przez cały czas prowadzenia badań próbek byłem w kontakcie z doktorem Michaelem Dworczykiem, który powiedział mi, że już przed rokiem badał dla Instytutu identyczny materiał. Wtenczas próbkę dostarczył mu do badania doktor Akiva Flekser, który mieszka na pustyni Negew. Twierdził on, że materiał ten spadł z nieba, ale nie chciał podać więcej danych.



(W tym miejscu warto dodać, że badaczka Rut Hendel przesłuchała żołnierza, który pragnie pozostać anonimowy i  który nie wiedząc o przeprowadzanych w Instytucie badaniach sylikonu, ani nie znając doktora Fleksera, również znalazł biorąc udział w manewrach taki sam sylikon na pustyni Negew.

Joram Torbatian zebrał próbki także za domami Szoszany  i Ciporet, a gdy włożył je do aluminiowego pojemnika, który przykrył aluminiową folią, stwierdził po dwóch tygodniach, że aluminium wyglądało "jakby zardzewiałe i ochlapane". Doktor Dworczyk po przeprowadzonym badaniu stwierdził, że jest to magnez, który powstał w trakcie procesu anodowania.
Członkowie jego zespołu również doszli do wniosku, że oleisty czerwony materiał znaleziony na miejscach lądowania UFO, to kadm, który jest odporny na ekstremalne temperatury. W naszym świcie kadm używany jest do produkcji baterii.
Tak jak w USA, w Wielkiej Brytanii i innych krajach Zachodu postawienie sprawy w jasny sposób nie odpowiada "kręgom rządzącym", tak więc i w Izraelu uruchomiono Szin Bet, Służbę Bezpieczeństwa Ogólnego. (Czegóż to nie robi się dla naszego bezpieczeństwa i dobra ogółu?!).

Mimo iż pan Mani Peer zapowiedział następną audycję, nie doszła ona jednak do skutku. Nagle izraelska telewizja zamilkła i jej zainteresowanie wygasło tak żywotnym zjawiskiem jakim są lądowania NOL na terenie tak wspaniale pilnowanego kraju oraz nocne odwiedziny gigantów w sypialniach 30-letnich obywatelek...
Doktor Dworczyk zerwał kontakt z Joramem Torbatianem.

Joram Torbatian:
"Doktor Dworczyk powiedział mi kiedyś, że gdyby nawet ktoś jakimś cudem gdzieś nabył sylikon o takiej czystości (tylko gdzie?!) i gdyby zrobił w nim np. laserem tak małe otwory, to musiałby być niezwykle zamożnym człowiekiem, ponieważ sylikon w ilościach jakie znaleziono choćby tylko  w gminie Kadima, kosztowałby kilkanaście tysięcy dolarów, jeszcze przed obróbką. Nie ma tu miejsca na "pomyłkę" w badaniach laboratoryjnych, a jeśli ma to być "żart", to koszt takiego żartu musiałby się opłacać hipotetycznemu żartownisiowi. Te tłumaczenia są wręcz nierealne".

(Zaś ja zauważyłem, że gdy pojawiają się niecodzienne zjawiska, które nie są wygodne kręgom rządzącym, przeważnie ze względu na brak logicznej możliwości ich wyjaśnienia, wówczas siły bezpieczeństwa lub rzecznicy wojskowi "tłumaczą" opinii publicznej - oczywiście dla jej własnego dobra - że chodzi tu z pewnością o pomyłkę lub o głupi żart i że już wkrótce wszystko się wyjaśni...).
 
TO PRAWDA - WSZYSTKO SIE WYJAŚNI   -   CZAS TAJEMNIC DOBIEGŁ KOŃCA
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz