Roman

Roman

wtorek, 16 grudnia 2014

[20] Aktywność istot pozaziemskich na terenie Izraela


Poniżej przedostatni fragment mojej nowej książki pt.

IZRAEL - co tu będzie jutro?,
która ukaże się niebawem (z Boską pomocą)


Powróćmy raz jeszcze do  demonicznych sił i ich wpływu na gospodarkę oraz na nasz rozwój duchowy. Na tylnej stronie amerykańskiego banknotu jednodolarowego widnieje napis IN GOD WE TRUST (nasza ufność w Bogu).



Manipulując pieniądzem można rządzić ograbiając całe społeczeństwa, można nadawać im formę pożądaną przez manipulatora, można kształtować  świadomość, można podnosić i upokarzać... Co jeszcze można dokonać manipulując pieniądzem, to już każdy może dopisać tutaj sam. Wszystko, to nie jest nawet wierzchołkiem przysłowiowej góry lodowej.

Należy tu dodać, że wielu, bardzo wielu ludzi jest wręcz oczarowanych umiejętnością manipulowania ludźmi przez siły demoniczne na Ziemi. A jednak mimo zawoalowanej konspiracji i kolaborujących z demonicznymi istotami dynastii i czarnej szlachty; mino manipulacji genetycznych, wpływów psychotronicznych, religijnych tekstów hipnotycznych itd., itp. po tysiącach ziemskich lat, po tak ogromnym wysiłku, nie udaje im się zrealizować ostatecznego celu, mimo iż cel ten miał uświęcać środki. Nadal jesteśmy wolnymi, kosmicznymi istotami, a im wymknęły się cugle z rąk. Mało tego. ONI SIĘ NAS BOJĄ! A to ni dobrze, bo ze strachu stają się nieobliczalni. Dowodem na to jest opracowany przez nich plan ludobójstwa.
 

Co stanowi ukryty cel owych zbuntowanych przeciwko kosmicznemu prawu jedności istot? 

George Orwell w swojej powieści p.t. "Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery" opisuje obrazowo ten cel: "Jest to żołnierski but  przygniatający ludzką twarz do ziemi - na zawsze!"


 Film (również polecam; John Hurt i Richard Burton


 

Jestem optymistą. Nie sądzę, że im się to uda. W ciągu ostatnich trzydziestu lat, milionom ludzi próbującym zrozumieć motywy międzynarodowego rządu cieni, niejednokrotnie dana była okazja zapoznania się z wieloma planami poświęconymi konspiracji i skandalom w kręgach rządowych (rządów, które znamy jak i władców stojących zawsze w cieniu), tajne  konszachty z istotami pozaziemskimi i usłyszeć obiektywne reportaże z ust badaczy tego typu "zjawisk". 
 

Motto jakim kierują się siły światła oraz motto, którym i ja się kieruję pisząc tę książkę, to przybliżyć świadomości ludzkiej to, co dzieje się w tym świecie z jego mieszkańcami i pozostawić im prawo wolnego wyboru.
 

Wielu ludzi nadal nie jest gotowych przyjąć do wiadomości rzeczywistości, w której wszyscy żyjemy. "To jakieś bzdury"..., "Ja tam w takie rzeczy nie wierzę"..., "Czego to już ludzie nie wymyślą!"..., "Papier jest cierpliwy"... Oto typowe - można rzec klasyczne - reakcje na pytanie, a jeśli jednak...? A jeśli to prawda? 

Nie, to nie może być prawda! To mogłoby zburzyć tradycjonalny model ludzkiego myślenia. Tylko nie to! Mamy dość problemów w życiu codziennym. Mamy dość problemów z terroryzmem, dość problemów z gospodarką; uczeni ostrzegają przed silnymi wstrząsami ziemi, drastycznymi zmianami atmosferycznymi, a na dodatek mamy jeszcze zajmować się takimi tematami, jak istoty pozaziemskie, giganci, szaraki, wirusy... Tego za wiele jak na jedno życie.
 

Jednak  takie nastawienie nie przynosi żadnych rozwiązań, żadnych wymiernych korzyści. Te tematy wdzierają się w ludzką świadomość i zmuszają do myślenia. Nie jesteśmy wystarczająco dojrzali duchowo (z powodu podziału na wyznania wiary), dlatego ludzkość wzdraga się gdy słyszy o "rzeczach pozaziemskich". Jednak jeśli mowa o wysoce rozwiniętych technologiach to już inna sprawa. 

 

W 1948 roku powstało nowe państwo. Nadano mu nazwę Izrael. Ludzie zaczynali od zera. Żyli z pomocy, niebezinteresownej oczywiście. Stworzenie państwa Izrael było i jest częścią większego planu, jednak ani sami Izraelczycy, ani reszta świata nie ma pojęcia o jaki plan chodzi. Jak wiadomo klan Rotszyldów i kilku innych ponadnarodowych bankierów "podarowało" kupione przez nich tereny ochotnikom żydowskim, aby mogli zbudować tu swoje państwo. Ludzie ciężko pracowali, poświęcali swoje życie, inwestowali energię, pieniądze i w ciągu sześćdziesięciu kilku lat zbudowali na pustyni nowoczesne państwo, pomimo muzułmańskiej agresji potajemnie wspieranej przez brytyjskie służby specjalne. Powstało państwo uznane przez ONZ, państwo dysponujące silną armią, a takie firmy jak IBM i Microsoft otworzyły swoje biura na tym terenie. Zignorowano fakt, iż armie Allaha nigdy nie zrezygnują z odzyskania ziem, które musza znaleźć się pod rządami islamu... prędzej czy później. To tylko kwestia czasu. Jak mawiają jego wyznawcy: gdybyśmy mieli czekać sto lat na właściwy moment, to czekaliśmy zbyt krótko...

Czego tu brakuje? Brakuje tu uduchowienia. Praktykowanie demonicznego prawa oko za oko, ząb za ząb, odpłacanie pięknym za nadobne fanatykom muzułmańskim prowadzi donikąd. Po upływie 65 lat fakt ten powinien dotrzeć do najbardziej tępej kwadratowej głowy.

Izraelscy lekarze otrzymywali i otrzymują nagrody i jak twierdzą bezmyślni antysemici (w odróżnieniu od  tych myślących) - "wystarczy dziś być Żydem, żeby dostać nagrodę Nobla". Może to prawda jednak izraelscy jak i nieizraelscy lekarze mogą tylko leczyć. Uzdrowić może tylko Stwórca wszechrzeczy a to od wewnątrz. Ostatecznie także tacy ludzie jak Arafat (też Semita), semita Kisinger i rzekomo dwuwyznaniowy Barak Obama zapisali się na kartach historii również jako laureaci pokojowej nagrody Nobla. 

Izrael wysłał w przestrzeń kosmiczną w jednym tylko sezonie aż trzy satelity! Ale ile dzieci żyje w tym kraju na skraju ubóstwa?! Tu też widać jaskrawą dysproporcję: niedostatek w sferze ducha wywołuje niedostatek w materii. 
Mały Izrael zajmuje dziś miejsce w loży silnych państw, ponieważ dysponuje wspaniałą technologią oraz bronią jądrową. Z tej przyczyny żydzi już nie powinni uznawać siebie za naród wybrany. Nie realizują 10-ciu podstawowych praw cywilizowanego życia. Dzisiejsi Izraelczycy to kilka milionów ludzi, mieszkańców małego terytorium pośród państw arabskich, legitymujących się paszportem izraelskim. Ze strachu ich wybór padł na dar mocy ciemności, na broń jądrową, a nie na Boskie światło, które niesie w sobie każdy z nas. Jestem świadom mojego niepospolitego, a więc niepoprawnego dziś sposobu myślenia. Bóg nie stanął w obronie żydowskich ofiar (i nie tylko żydowskich) katolickiej inkwizycji. Bóg nie stanął w obronie ofiar pogromów, ani w chwili zagłady, o czym dziś nie wolno już uczyć w państwach Unii Europejskiej. Bóg nie stoi w obronie Izraela i dziś w obliczu muzułmańskiego terroru, ponieważ Bóg jest bezstronny i kocha równo wszystkie swoje dzieci, także te, które oszalały. Naród, który gotowy jest użyć broni jądrowej nawet w obronie własnej obsuwa się na poziom zdegenerowanych i upadłych kosmicznych istot - demonów. Duma Izraela z osiągnięć w świecie materii, w świecie, który przemija, a raczej tonie jak Titanic świadczy o faktycznym stanie świadomości przywódców tego kraju i większości jego mieszkańców. 

Wiedza jest siłą, ale tyko wiedza duchowa. Dla tych wszystkich ludzi, którzy to rozumieją i dążą do prawdziwej swobody, ludzi, którzy chcą uwolnić się od swoich ludzkich słabości nadszedł czas na neutralizowanie strachu i budowania jedności z dotychczasowym wrogiem. Nie ma innej drogi! Nie ma innego wyjścia!
Oczywiście nie mam tu na myśli podżegania do jakiejś nowej rewolucji i dodatkowego rozlewu krwi. Mam na myśli raczej święta wojnę, którą możemy prowadzić przeciwko naszym negatywnym myślom, lękom, obawom, uprzedzeniom; przeciwko tym wszystkich słabościom, które czynią nas w oczach czujących wyższość nad nami - nad bydłem naziemnym -  demonów.

Ostatecznie każdy z nas może skorzystać z kosmicznego prawa wyboru i nie korzystać z kart kredytowych, nie zadłużać się w bankach, nie zmieniać rok w rok starego modelu samochodu na nowy, czy telefonu komórkowego na jeszcze nowszy model (którego promieniowanie grilluje  mózg). Można czytać wybrane przez siebie książki, można oglądać wartościowe filmy zamiast chłamu, którym karmi nas telewizja, można interesować się tym, co istotne: skąd się tu wzięliśmy na   t e j  Ziemi i w którym powinniśmy podążać kierunku, jeśli chcemy wrócić do domu, kto tak naprawdę rządzi tym światem, a więc nami w tak okrutny, brutalny sposób i jak powrócić do stanu świadomości, który nazywany jest przez mistyków oświeceniem, a także boskością. Ci, którzy zdecydują się pójść inną zmuszeni będą przejść przez bolesny proces (przemiału). Asymilacja albo ekspansja...

Powinniśmy trzymać się z daleka od wszelkich maści nacjonalistów i szowinistów, a gdy słyszymy o oszustwach popełnianych w kręgach rządzących, nie powinniśmy myśleć: "ja też działałbym tak samo, bo każdy powinien dbać o swoje interesy", ponieważ właśnie takie nastawienie do życia umożliwia demonicznym istotom rządzenie ludzkością, która została stworzona jako  rasa niewolnicza. 

Nie bądźmy naiwni. Nie usłyszymy odpowiedzi na nasze pytania ze środków masowego przekazu kontrolowanych przez różne loże. Każdy z nas powinien szukać tych odpowiedzi na własną rękę przede wszystkim w sobie samym lub w internecie (jak długo to jeszcze jest możliwe) oraz w książkach, które są "zabronione". Ważnym jest, aby uzmysłowić sobie, że demoniczne, astralne siły oraz ich służba naziemna tak naprawdę żyją w strachu i nie trzymają już cugli w swoich rękach. Czasy analfabetyzmu minęły, a dzięki internetowi wiedza jest powszechna. Władcy tego świata wiedzą, że każdy człowiek, który świadomie nastawia się na inspirację ze strony sił światła i pracujący nad sobą, otrzyma pomoc od sił światła. Co należy uczynić? Po prostu otworzyć swoje serce. Sama logika i przyswojona na uczelniach wiedza już nie wystarcza. Dziś światło penetruje ciemności i procesu tego ciemność powstrzymać nie zdoła, ponieważ ciemność nie może penetrować światła; może jedynie się przed nim cofać. Jesteśmy otoczeni przez istoty starające się nam pomóc wyjść z mroków mentalnego opętania. Negatywne siły starające się o to aby nasz świat się nie zmienił również otoczone są murem światła. Wybór należy do człowieka. Ze strachu przed rosnącą świadomością miliardów ludzi władcy tego świata nie cofają się przed ludobójstwem. Wiedzą jednak, że i to nie stanowi ostatecznego rozwiązania ich problemu z nami. O tak. To nie oni są dziś naszym problemem, to my jesteśmy ich problemem. (Świadczy o tym dla przykładu choćby taka wypowiedź z kręgów iluminackich jak: „Jeśli miałbym tu  inkarnować się ponownie, to życzyłbym sobie być śmiertelnym wirusem, aby zmniejszyć liczbę populacji na Ziemi”... Pytam: czy tak rozumuje zdrowy człowiek?). Trudno jest im z tym zasnąć, że zaczynamy myśleć samodzielnie. Nie mogą już zatrzymać procesu naszego duchowego rozwoju, mogą go jeszcze poprzez wzniecanie konfliktów i wojen hamować tu i ówdzie, aby opóźnić swój upadek. 
Jak?!
Oni widzą nas jako pole energii, którym można manipulować - jako psychocywilizację, którą można sterować za pomocą  kontroli myśli, narzucania jej stanów świadomości w celu odgrodzenia jej członków od duchowej tożsamości i komicznego, boskiego pochodzenia. To nie oni, lecz  t o  właśnie stanowi nasz największy problem. Powinniśmy więc przyzwyczaić się często zadawać sobie pytanie, czy to my sami myślimy, czy też tylko reagujemy na impulsy pochodzące z zewnątrz?

Co oznaczają tu takie pojęcia jak kontrola umysłu, kontrola myśli? 
Weliams Colbi - naczelny dyrektor Central Intelligence (Centralnego Wywiadu USA) powiada: "Kontrola duchowa (psychiczna)? Do kontroli takiej dochodzi dzięki elektrycznemu impulsowi dochodzącemu do mózgu z zewnątrz". 
Wierzcie mi ten człowiek nie jest pisarzem powieści sf. Skoncentrujmy się tu na tym co ten człowiek mówi. Mowa tu o wpływie z zewnątrz na przestrzeń wewnątrz człowieka. Nie ma tu mowy o wolnym człowieku, który świadomie pobudza swój mózg wybranymi, szlachetnymi impulsami jak np. "Ja jestem cząstką światła w boskim świetle"; "Ja jestem falą życia wypływającą ze źródła wiecznego życia" itd.  
Colbi mówi o człowieku, a raczej o społeczności, która nieświadomie reaguje na impulsy pochodzące z zewnątrz. Jeśli ktoś zainteresował się tym tematem, powinien zaznajomić się z pracami dr Jose Manuela Rodrigueza Delgado z uniwersytetu Yale oraz uniwersytetu w Madrycie. 
Oto fragment jego notatek: "W dawnych czasach każdy człowiek był zdolny poradzić sobie w niebezpieczeństwie i radził sobie ze stresem, pamiętając cały czas o swojej tożsamości i jestestwie. Jego ciało mogło być poddawane nawet torturom, a jednak jego myśli i potrzeby mogły stanąć na przeciw pokusy jaką jest np. przekupstwo. Można było wpływać na jego uczucia, wywrzeć na niego nacisk społeczny. Mogliśmy też wpłynąć na jego sposób zachowania się tworząc mu specyficzne warunki zewnętrzne, ale zawsze człowiek ten zachowywał prawo wyboru; mógł sam zdecydować o swojej wielkości. Mógł dokonać wyboru i umrzeć w imię swojego ideału; mógł też zmienić zdanie [...] Najnowsza technika neurologiczna jest niebywale precyzyjna. Człowiek jest bezradny w obliczu bezpośredniego wpływu na jego mózg."




Witajcie w XXI wieku.  Co tu będzie dalej? ... bo co było to jest, ale... czy tak musi wyglądać nasza przyszłość?

4 komentarze:

  1. Z przyjemnością Pana słucham i czytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno odejść od laptopa,gdy czyta się te interesujące przekazy.Jest to kompendium wiedzy o otaczającej rzeczywistości.Dzieli się Pan tą wiedzą z miłością.Podziwiam Pan za styl, klasę i wysoką kulturę.Dziękuję, że prowadzi Pan ten blog,gdyż wystąpień w NTV z Pana udziałem jest mi stanowczo za mało.Bardzo dziękuję p.Romanie i pozdrawiam.PS.....a języka rosyjskiego uczyliśmy się z nakazu programu nauczania....-to z komentarza z NTV

    OdpowiedzUsuń
  3. Phi, Uniwersytety w Madrycie, wielcy uczeni... ja to, że człowiek reaguje na impulsy zewnątrz (demony, etc.) i to nieświadomie odkryłem słuchając backmaskingów, i to najbardziej odkryłem słuchając swoich. Również przez backmaskingi odkryłem, że żyjemy w klatce zwanej materią i że jesteśmy sterowani przez piekło. Jak wygląda materialne niebo (ten cały "The Highest Groung") również doświadczyłem - gdy demony się tam dostaną, to zasypiają na jakiś czas. Jednak wciąż nie wiem jednego - jak się wyłamać ze zła, przeżyć, i przetransportować się tym same do innego wymiaru, gdzie go nie ma. Na to pytanie pewnie nie dostanę odpowiedzi, a jak dostanę, to w stylu "musisz zostać w raju, i tak już ledwo kipisz"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Żeby wrócić do Nieba, skąd przybyliśmy lub obsunęliśmy się powinniśmy otworzyć niebo w sobie, w naszym wnętrzu. Równe przyciąga do siebie równe i podobne. Niebo nie jest miejscem w kosmosie lecz naturalnym stanem świadomości, do którego należy powrócić (prędzej lub później). Ten stan świadomości nie zawiera w sobie zła, ponieważ jest Boskim Prawem. STAŃMY SIĘ ZATEM NA POWRÓT ŻYWYM PRAWEM! Wtedy też znajdziemy się w owym "innym" wymiarze. You welcome!

    OdpowiedzUsuń