Spalony na stosie za głoszenie prawdy 6 lipca 1415
JAN HUS - BOSKI REWOLUCJONISTA
STAN
ŚWIADOMOŚCI W JAKIM ŻYŁ JEZUS JEST SKAŁĄ
Udział w brudnych
interesach, współpraca z mafią, utrata wiarygodności jeśli chodzi o
wypowiedzi rzymskiego kościoła, w szczególności w kwestiach moralnych… Dzieje się
tak dlatego, ponieważ dziś ludzie są już wystarczająco dojrzali, aby nie
uznawać już wypowiedzi tej instytucji za wystarczająco kompetentne.
Co posiejecie – to pozbieracie.
Wszyscy wiemy od kogo pochodzi ta nauka. Wszystkie występujące dzisiaj,
niszczące tę kościelną instytucję afery i skandale są jedynie słabym odbiciem
tego, co stanowiło porządek dzienny w kościele w XIV i XV stuleciu.
Pod koniec XIV
wieku było nawet trzech papieży – czarnych magów -, którzy nawzajem i wraz
ze swymi zwolennikami ekskomunikowali się i obrzucali klątwami. Już wówczas
tylko nierozumujący samodzielnie ludzie ustosunkowywali się poważnie do głosu „kościoła”. Taka
jest historia.
Księżom zależało
bardziej na dbaniu o swoich krewnych oraz dochody płynące z beneficium
niż o jakieś kwestie duszpasterskie. Korupcja i chciwość urosły do
groteskowych rozmiarów.
W
takich czasach człowiek o nazwisku Jan Hus
głosił
o nadejściu Nowej Jerozolimy
Jeżeli w ogóle
ktoś w panujących wówczas warunkach odważał się krytykować stanowisko „kościoła”,
to krytyka zostawała przeważnie ograniczona małego grona kilku dygnitarzy kościelnych
i uniwersyteckich. Lecz dzięki odważnym ludziom, słowa twórczej krytyki wyniesiono
pomiędzy szerokie warstwy społeczeństwa. Jednym z takich odważnych ludzi był
docent uniwersytetu czeskiego - Jan Hus.
Hus powoływał się zawsze
na wczesne chrześcijaństwo – stan świadomości bazujący na równości i jedności
pomiędzy ludźmi, którzy chcieli żyć według tych zasad i nazywali siebie „chrześcijanami”
i nie uznawali zgodnie z nauką Chrystusa podziału ludzi na hierarchie – podziału,
który przetrwał po dziś dzień.
Nie gromadźcie sobie skarbów, które mole i rdza zeżrą -
Także i te słowa wypowiedział największy proroków – Chrystus.
Jan Hus przepowiadał
zmaterializowanie się Nowej Jerozolimy, nadchodzącego Królestwa Pokoju na
Ziemi bazującego na świadomości Chrystusa. Hus dawał przykład innym i nie
cofał się przed niczym: Człowiek musi być bardziej Bogu posłuszny niźli ludziom.
W nieubłagany
sposób zdzierał
płaszczyk
świątobliwości z „plemienia wężowego” hierarchii kościoła jej pokrętnych
nauk. Zgodnie z ewangelią Hus uczył, że nie może istnieć uprzywilejowana
kasta kapłanów. Każdy wierzący w naukę Chrystusa i praktykujący ją na co dzień
jest kapłanem w świątyni świętego ducha – jak tego uczył Chrystus. Każdy z nas
jest żywą świątynią Boskiej świadomości.
Naukę
kościoła o „skale piotrowej” ukazuje Hus jako mylne tłumaczenie,
które pociąga za sobą niebezpieczne rezultaty. Zresztą Piotr nigdy w Rzymie nie
był! Siedział w tym czasie w więzieniu, w Damaszku. Z Pawłem skazanym w Rzymie
na karę śmierci był skłócony. Skałą
jest Chrystus, nie Piotr. To nie skała /Petra/ bierze swoją nazwę od Piotra, lecz Piotr od skały, tak samo jak Chrystus nie wywodzi
swego imienia od chrześcijan, lecz chrześcijanie
od Chrystusa wywodzą swoją nazwę.
(Petra - gr. skała).
(Petra - gr. skała).
Docent
uniwersytetu, magister Jan Hus stawał się z biegiem lat głosicielem wśród ludu.
W Pradze opiekował się wraz z wieloma przyjaciółmi skromnym kościołem,
zwanym „gminą betlejemską”.
W roku 1414 udał
się dobrowolnie na sobór w Konstancji, aby tam stanąć w obronie swoich
przekonań. Nie chodziło mu bynajmniej o to, żeby założyć nowy kościół,
bowiem możliwość taka w świadomości ówcześnie żyjących ludzi w krajach Zachodu leżała
poza granicami realności. Kto wychodził z kościoła, ten szedł na pewną
śmierć. Boskie miłosierdzie było w tych ciemnościach zapomniane.
Szczery i
uczciwy Hus przybył do Konstancji, aby powiedzieć rzekomym chrześcijanom: Niniejszym
powołuję się na Pismo Święte, jakiemu się oddaję. I jeśli jesteście w
stanie udowodnić mi, że moja nauka nie harmonizuje z Biblią, to chętnie
zrewiduję moje poglądy i zaprzeczę im.
Na nic zdało się
i temu czeskiemu reformatorowi, który starał się z pomocą słów i zdrowego
rozsądku ukazać prawdę. Skazanie go było sprawą zgoła oczywistą, pomimo
glejtu wydanego przez króla węgierskiego i niemieckiego cesarza,
Zygmunta. Historia procesu „heretyka”, skazanie go i poniżenie - wszystko
to jest bardzo dokładnie opisane. Aż do ostatniej chwili starano się z
pomocą sprytnej taktyki i wykorzystywania jego ludzkich potrzeb
doprowadzić go do tego, aby przynajmniej pro forma
zaprzeczył swojej nauce. Lecz Hus dobrze wiedział, że tym samym zachwieje
się kamień milowy, jaki położył przy drodze. Pozostał stanowczy aż do końca,
tak samo jak i jego towarzysz, Hieronim z Pragi, ówczesny humanista,
który również został spalony na stosie. Morderstwo w imieniu Boga-Ojca i Chrystusa.
Ci, którzy to uczynili i nadal tak (dziś już skrycie) postępują zasługują nie
na karę i wymyślone przez siebie „wieczne potępienie”, lecz na nasze
miłosierdzie, bowiem są to istoty chore, a dlatego niepoczytalne. Miłosierdzie dziedziczymy po naszym niebiańskim Ojcu. To nasz
Boski atrybut.
Hieronim z Pragi
Co stało się
potem, tego nikt nie przewidywał. Rewolucja narodowa w Czechach, która w
nadchodzących stuleciach decydująco odbiła się na kształtowaniu historii
środkowej
Europy. Ruch Husytów potknął się koniec końców o swoją słabość, bo o
słabość albo się potykamy, albo zamieniamy w naszą siłę…Słabością ludzką są spory,
waśnie, marnotrawiące energię polemiki. Husyci dali się wciągnąć w spory o
kwestie zawarte w Starym Testamencie fałszowanym dziesiątki razy. Żyjący w skrajnej
dyscyplinie graniczącej z fanatyzmem, w stanie moralnej czystości, wojownicy
husyccy modlili się przez każdą bitwą prosząc Boga o „boskie wyroki”. Inne
głosy, jak np. głos Petra Chelcicky'ego, który odrzucał przemoc w każdej
postaci jako formę nie chrześcijańską - nie zostały niestety dosłyszane. I
tak w końcu wyczerpał się ruch husycki pomimo wszystkich zadziwiających
wojskowych zwycięstw i sukcesów odniesionych w bitwach z czterema wysłanymi
na rozkaz papieża „armiami krzyżowymi”, bowiem kto po miecz sięga, ten od miecza ginie. Pozostały po nich jednak bractwa
morawskich gmin, w których nadal praktykowano styl życia zgodnie z zaleceniami
Jana Husa. Pierwotne, chrześcijańskie impulsy wolności, równości i
sprawiedliwości - w obronie których stanął Hus – nie uległy zapomnieniu.
Kto po micz siega,ten od miecza ginie ;ale co za przewrotnosc"nie przyszedlem przyniesc pokuj na ziemie,ale miecz! O co tu chodzi?
OdpowiedzUsuńJezus mówi o głębokich przywiązaniach, które tworzymy w stosunku do członków rodziny i innych osób kochanych.
OdpowiedzUsuńMówi, że przyszedł z mieczem – z mieczem Słowa, aby oddzielać
ludzi od siebie nie fizycznie, lecz mentalnie. Problem polega na tym, że angażujemy się zbytnio we wzajemne związki i zapominamy prawdziwy cel swojego życia. Jeżeli pozwolimy rodzinie i innym ludziom zabierać nasz czas i odwracać uwagę do tego stopnia, że nie
będziemy mieli czasu dla siebie, wówczas nasze myśli nie będą mogły powrócić i skupić się w swojej właściwej siedzibie w centrum między oczami, co z kolei uniemożliwi nam rozpoczęcie
podróży po wewnętrznej ścieżce prowadzącej do Boga.
Gdyby jakiś władca zaprosił nas do swego pałacu, a my jedząc przy jego stole i zażywając jego gościnności ignorowalibyśmy go całkowicie, zajmując się wyłącznie innymi gośćmi, to
bez wątpienia słusznie uznani byśmy zostali za niegrzecznych. Na podobnej zasadzie, obojętność
w stosunku do Tego, który jest Źródłem życia i obdarzył nas ludzką postacią, abyśmymogli wypełnić podstawowy cel egzystencji, którym jest urzeczywistnienie Boga, zwracając
więcej uwagi na Stworzenie niż na Stwórcę – czyni nas niegodnymi Jego. Słowo niegodzien oznacza tutaj, że pozostaniemy w swoich przywiązaniach, w dziedzinie narodzin i śmierci,
co nie pozwoli nam na powrót do Niego, ani nawet na spotkanie duchowej postaci Mistrza w sobie.
Dlatego Jezus mówi, że ten, który kocha swoją rodzinę nad mię, nie jest mię godzien.