Roman

Roman

sobota, 11 lipca 2015

Wymiary - płaszczyzny drgań - "wiele jest mieszkań"

- Właściwie to był zwykły adwent i zwykła niedziela. Na dworze było potwornie zimno i wszędzie leżał śnieg. Para małżeńska, która pragnie pozostać anonimową, zaprosiła do siebie kilku krewnych na kawę. Całe towarzystwo z radością zasiadło przy suto zastawionym ciastami stole. Drzwi na korytarz długości około ośmiu metrów były na oścież otwarte. W ścianie naprzeciwko nie było drzwi do innego pokoju. W korytarzu świeciło się światło.

Nagle z korytarza wyszedł człowiek. Mężczyzna w średnim wieku. Sportowa sylwetka. Był opalony i zbyt siwy jak na swój wiek. Na sobie miał tylko szorty i T-Shirt, co dziwnie nie pasowało do tej pory roku. W ręce trzymał małą miseczkę, z której idąc coś wyjadał. Przeszedł kilka kroków przez korytarz, odwrócił się i zniknął w innym miejscu w ścianie.

Wszyscy obecni widzieli tego dziwnego gościa, lecz byli tak skonsternowani, że nie potrafili wymówić ani słowa.

Jeszcze zanim ktoś z obecnych zdołał się połapać o co chodzi, ów tajemniczy mężczyzna pojawił się ponownie w miejscu, w którym dopiero co zniknął, jednak już bez miseczki w dłoni. Tym razem  znowu przeszedł kilka kroków przez korytarz i zajrzał krótko do salonu, w którym siedzieli oniemiali goście. W tym momencie na jego twarzy pojawił się wyraz przerażenia. Krzyknął głośno i rzucił się w kierunku tego miejsca w ścianie, skąd wyszedł po raz pierwszy i zniknął.

Po opanowaniu strachu, cała rodzina dyskutowała to wydarzenie i wtedy właściciele mieszkania przyznali, że znają tego mężczyznę i że już widzieli go kilka razy w korytarzu, jednak jeszcze nigdy w obecności świadków. Można rzec, że już się do niego przyzwyczaili, ale jeszcze nigdy nikomu o tym nie opowiedzieli.

Ten obcy mężczyzna aż do owej niedzieli chyba ich nigdy nie zauważał.

- Co wynika z tej historii? Co mamy o tym myśleć?
Oczywiście - o ile jest ona prawdziwa..., - co jednak należy przyjąć w obliczu tak licznych świadków. Nawet dla człowieka otwartego na niebywale wydarzenia, interpretacja tego, co tu słyszeliśmy, nie jest łatwa.

- Czy ten obcy człowiek był intruzem, innymi słowy zwykłym włamywaczem?
Takie tłumaczenie można od razu odrzucić, bowiem mężczyzna ten wszedł do mieszkania nie przez drzwi, a przez ścianę. (...a właściciele domu już go widywali – dop. tłum.RN).

- A więc mógł to być duch?
Nie ważne, czy wierzymy w istnienie duchów, czy nie, także i to wyjaśnienie wydaje się nieprawdopodobne. Postać ta nie sprawiała wrażenia „błąkającej się duszy”, która po śmierci swego fizycznego ciała nie może znaleźć sobie spokoju, lecz sprawiała wrażenie raczej zwykłego człowieka, który zajęty był zwykłymi czynnościami w swoim domu. Zaś najmocniejszym argumentem jest to, że obie strony brały udział w tym samym zdarzeniu. Ta postać nie „straszyła” zebranych w tym mieszkaniu gości, lecz mężczyzna ten sam nastraszył się nie mniej niż oni, spostrzegając nagle siedzących w pokoju obcych ludzi przy kawie.

Krótko mówiąc: biorąc pod uwagę punkt widzenia człowieka w szortach, to on, jego miseczka itd. były dla niego realne, natomiast ludzie siedzący za stołem przy kawie stanowili dla niego zaskakujące zjawisko.

Tym samym krystalizuje się następujące wyjaśnienie: człowiek ten przechodził korytarzem ze swoim jogurtem w dłoni dlatego, ponieważ on tam mieszka!

Brzmi absurdalnie? Bardzo dobrze. To właśnie to, co paradoksalne, jest tym, co pozwala nam dostrzec błędy w Matriksie, we wszechobecnej Matrycy.

Ten człowiek w korytarzu mieszkania należącego do tej rodziny, daruje nam faktycznie pierwsze poszlaki wskazujące na istnienie innej, większej rzeczywistości, której nasza rzeczywistość stanowi tylko projekcję wywołaną przez Matrix. Skoro ten człowiek istniał, to musiał się gdzieś znajdować, a to gdzieś – przynajmniej w normalnym przypadku – znajduje się poza naszą rzeczywistością, poza naszym Matrixem. W naszym Matriksie nie znajdowało się jego mieszkanie, lecz mieszkanie rodziny, która w niedzielne popołudnie zasiadła do stołu, aby wypić wspólnie z przyjaciółmi kawę.

Wyobraźcie sobie naszą rzeczywistość jako arkusz papieru. Wszystko co do tego świata należy, znajduje się na tym kawałku papieru, który leży teraz na stole przed wami. Ten kawałek papieru reprezentuje stworzoną przez Matrix rzeczywistość.

A teraz bez problemu możecie sobie wyobrazić, że na ten leżący na stole arkusz papieru kładziecie jeszcze jeden, który symbolizuje inną, równoległą rzeczywistość, która została stworzona przez inny Matrix.

Wyobraźcie sobie teraz, że te dwa arkusze papieru leżą dokładnie jeden na drugim, a na tym leżącym pod spodem, zaznaczcie w myślach to miejsce, w którym owa rodzina obchodzi adwent i pije kawę. Naturalnie to miejsce odpowiada na tym drugim arkuszu również pewnej pozycji. Tu mieszka ów człowiek z miseczką!

Jego świat jest absolutnie odgrodzony od naszego świata – przynajmniej w normalnych warunkach. Być może, miasto w którym mieszka nazywa się tak samo, jak to, w którym mieszka owa rodzina. jednak tak być nie musi. Być może mieszka on nawet w tym samym mieszkaniu w tym samym domu. Jednak w jego rzeczywistości może w tym miejscu stać całkiem inny dom – jego dom. W jego świecie nie musi wcale obowiązywać ta sama data, jaka obowiązuje tę rodzinę. Wyraźnie w jego świecie było lato, podczas gdy nasza rodzina obchodziła adwent.

Oba światy są do siebie podobne pod tym względem, że w tym równoległym świecie też żyją ludzie, o takim samym wyglądzie jak my i którzy ubierają się podobnie jak my. Może być tak, że wyszli kiedyś z naszej wspólnej przeszłości i rozwinęli się sukcesywnie w swoim kierunku. Oba światy nie są świadome istnienia drugiego (równoległego) świata. W normalnych warunkach oczywiście...

- Wyobraźcie sobie teraz, że jednym z arkuszy jest mała dziurka. Wszystko może się zdarzyć. Ta dziurka znajduje się dokładnie w tym miejscu, które owa rodzina nazywa swoim korytarzem. Człowiek w szortach też ma tam swój korytarz. Przechodzi niczego nie podejrzewając i je ze smakiem swój jogurt.
- Co się dzieje, gdy dochodzi do tego miejsca, w którym znajduje się ta mała dziurka?

Otóż to: Znienacka pojawi się w mieszkaniu owej rodziny albo przynajmniej będzie mógł do nich zaglądnąć. Owa nie do pokonania bariera oddzielająca od siebie dwa światy stała się w tym miejscu  nieszczelna, przepuszczalna, a to tylko dlatego, że w jednym z dwóch „arkuszy” jest mała dziurka.
Ta mała dziurka jest błędem w Matriksie.

Ta dziurka nie musi istnieć zawsze. Być może otwiera się ona na krótką chwilę, a następnie zamyka się już na zawsze. Być może otwiera się i zamyka od czasu do czasu, tak jak w tym przypadku. Właściciele tego mieszkania powiedzieli swoim krewnym, że widzieli tego dziwnego gościa już kilkakrotnie.

- Dlaczego jednak ów mężczyzna z miseczką w ręce nigdy niczego nie zauważył, aż do tego dnia, gdy zobaczył tych wszystkich ludzi i tak bardzo przeraził się?

Ponieważ nasze światy nie są arkuszami papieru na stole, a miejsca w których stykają się ze sobą dwa światy nie są zwykłymi dziurkami. Takie otwory mogą czasem otwierać się tylko w jednym kierunku, a czasem w obu. A czasem nie są to w ogóle „dziury”, lecz półprzezroczyste okna...
[Fragment książki, którą przetłumaczyłem dla polskiego wydawcy].
...Aby zacytować tu słowa Jezusa: [...] wiele jest mieszkań w domu naszego Ojca...

8 komentarzy:

  1. Dzięki Takim Ludziom jak Ty .Prawda Nas Wyzwoli .Przyczyna iSkutek Niesiesz Światło Zrozumienia ,Dociersz do karzdego poziomu zrozumienia .Czas a raczej forma jego zapętlenia to cykl ale to błędnekoło dlatego niektuży odczuwamy deżawi .&.Wszyscy zmierzamy do Doskonałości i tylko Miłość Pozwoli Nam Przejść do wyszego Poziomu istnienia .Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko miłość, mądra, bezinteresowna miłość.

      Usuń
  2. Przypomniał mi Pan pewne zagadkowe zdarzenie sprzed ok. 10 laty. W łazience bez okna miałam kubek na szczotki do zębów , z wieczkiem które miało 4 otwory. Zamykałyśmy z córką drzwi do łazienki / wychodząc / i nagle usłyszałyśmy huk. Wpadamy z powrotem do łazienki i widzimy kubek leżący na podłodze bez wieczka . Huk to nie hałas kubka uderzającego o podłogę tylko coś o wiele głośniejszego. Wieczka nigdzie nie było . Rozpłynęło się w powietrzu , zdematerializowało się. Zrobiło mi się nieswojo , tymbardziej ,że wcześniej straciłam poszwę na kołdrę . Zniknięcie poszwy " wyparłam " z racjonalnego umysłu i zapomniałam o tym. Ale jak znikło wieczko .... no , nieciekawie. Ani poszwa ani wieczko nie odnalazły się. Ufff , dziwna sprawa. Jestem dobrej myśli , że jeśli było to jakieś dziursko to się zamknęło i .... bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W parapsychologicznej literaturze znajdzie Pani całą "masę" tego typu obserwacji.

      Usuń
  3. PANIE ROMANIE WIĘCEJ RZETELNEJ WIEDZY I FAKTÓW, A MNIEJ BUJANIA W OBŁOKACH.

    OdpowiedzUsuń
  4. Opiszę swoje zdarzenie z przed kilku lat,zajmowałem się domowymi pokazami naczyń kuchennych,robiliśmy ten pokaz we dwuch,w trakcie spotkania kolega zdjął krawat dla swobody bo było dość ciepło i zapomniał go zabrać po skończonym spotkaniu i gdzie jest ta dziwność,po upływie ok. miesiąca znów robimy pokaz we dwuch i po zainstalowaniu się weszliśmy do pomieszczenia obok i na krześle kolega zauważył złożony starannie krawat dokładnie w takie wzory jak jego nawet zażartował że krawat przyjechał za nim i co się okazało,gospodarz stwierdził że go wcześniej nie widział w tym pomieszczeniu a gości jeszcze nie było,jego krawat miał pewien drobiazg ,był lekko rozpruty i żona kolegi na biegu podszyła ten fragment kordonkiem,śmieliśmy się po tym źe się przeniósł w czasie

    OdpowiedzUsuń
  5. Uzupełnienie infoormacji drugi pokaz był w innej miejscowości i nie było żadnego związku osób z pokazem poprzednim

    OdpowiedzUsuń
  6. Być może kolega nie jest świadom swoich zdolności zwanych dziś parapsychologicznymi i potrafi przenosić przedmioty z jednego wymiaru w drugi.

    OdpowiedzUsuń