- Właściwie to
był zwykły adwent i zwykła niedziela. Na dworze było potwornie zimno i wszędzie
leżał śnieg. Para małżeńska, która pragnie pozostać anonimową, zaprosiła do
siebie kilku krewnych na kawę. Całe towarzystwo z radością zasiadło przy suto
zastawionym ciastami stole. Drzwi na korytarz długości około ośmiu metrów
były na oścież otwarte. W ścianie naprzeciwko nie było drzwi do innego pokoju.
W korytarzu świeciło się światło.
Nagle z
korytarza wyszedł człowiek. Mężczyzna w średnim wieku. Sportowa sylwetka. Był
opalony i zbyt siwy jak na swój wiek. Na sobie miał tylko szorty i T-Shirt, co
dziwnie nie pasowało do tej pory roku. W ręce trzymał małą miseczkę, z której
idąc coś wyjadał. Przeszedł kilka kroków przez korytarz, odwrócił się i zniknął
w innym miejscu w ścianie.
Wszyscy
obecni widzieli tego dziwnego gościa, lecz byli tak skonsternowani, że nie
potrafili wymówić ani słowa.
Jeszcze
zanim ktoś z obecnych zdołał się połapać o co chodzi, ów tajemniczy mężczyzna
pojawił się ponownie w miejscu, w którym dopiero co zniknął, jednak już bez
miseczki w dłoni. Tym razem znowu
przeszedł kilka kroków przez korytarz i zajrzał krótko do salonu, w którym
siedzieli oniemiali goście. W tym momencie na jego twarzy pojawił się wyraz
przerażenia. Krzyknął głośno i rzucił się w kierunku tego miejsca w ścianie,
skąd wyszedł po raz pierwszy i zniknął.
Po
opanowaniu strachu, cała rodzina dyskutowała to wydarzenie i wtedy właściciele
mieszkania przyznali, że znają tego mężczyznę i że już widzieli go kilka razy w
korytarzu, jednak jeszcze nigdy w obecności świadków. Można rzec, że już się do
niego przyzwyczaili, ale jeszcze nigdy nikomu o tym nie opowiedzieli.
Ten obcy
mężczyzna aż do owej niedzieli chyba ich nigdy nie zauważał.
- Co wynika z
tej historii? Co mamy o tym myśleć?
Oczywiście - o ile jest ona prawdziwa..., - co jednak należy przyjąć w obliczu tak licznych świadków. Nawet dla człowieka otwartego
na niebywale wydarzenia, interpretacja tego, co tu słyszeliśmy, nie jest łatwa.
- Czy ten obcy
człowiek był intruzem, innymi słowy zwykłym włamywaczem?
Takie tłumaczenie
można od razu odrzucić, bowiem mężczyzna ten wszedł do mieszkania nie przez
drzwi, a przez ścianę. (...a właściciele domu już go widywali – dop. tłum.RN).
- A więc mógł
to być duch?
Nie ważne, czy wierzymy w istnienie duchów, czy nie, także i to
wyjaśnienie wydaje się nieprawdopodobne. Postać ta nie sprawiała wrażenia
„błąkającej się duszy”, która po śmierci swego fizycznego ciała nie może znaleźć sobie
spokoju, lecz sprawiała wrażenie raczej zwykłego człowieka, który zajęty był
zwykłymi czynnościami w swoim domu. Zaś najmocniejszym argumentem jest to, że
obie strony brały udział w tym samym zdarzeniu. Ta postać nie „straszyła”
zebranych w tym mieszkaniu gości, lecz mężczyzna ten sam nastraszył się nie
mniej niż oni, spostrzegając nagle siedzących w pokoju obcych ludzi przy kawie.
Krótko
mówiąc: biorąc pod uwagę punkt widzenia człowieka w szortach, to on, jego
miseczka itd. były dla niego realne, natomiast ludzie siedzący za stołem przy
kawie stanowili dla niego zaskakujące zjawisko.
Tym samym
krystalizuje się następujące wyjaśnienie: człowiek ten przechodził korytarzem
ze swoim jogurtem w dłoni dlatego, ponieważ on tam mieszka!
Brzmi absurdalnie?
Bardzo dobrze. To właśnie to, co paradoksalne, jest tym, co pozwala nam dostrzec błędy w Matriksie, we wszechobecnej Matrycy.
Ten człowiek
w korytarzu mieszkania należącego do tej rodziny, daruje nam faktycznie
pierwsze poszlaki wskazujące na istnienie innej, większej rzeczywistości,
której nasza rzeczywistość stanowi tylko projekcję wywołaną przez Matrix. Skoro
ten człowiek istniał, to musiał się gdzieś znajdować, a to gdzieś –
przynajmniej w normalnym przypadku – znajduje się poza naszą rzeczywistością,
poza naszym Matrixem. W naszym Matriksie nie znajdowało się jego mieszkanie,
lecz mieszkanie rodziny, która w niedzielne popołudnie zasiadła do stołu, aby
wypić wspólnie z przyjaciółmi kawę.
Wyobraźcie
sobie naszą rzeczywistość jako arkusz papieru. Wszystko co do tego świata
należy, znajduje się na tym kawałku papieru, który leży teraz na stole przed
wami. Ten kawałek papieru reprezentuje stworzoną przez Matrix rzeczywistość.
A teraz bez
problemu możecie sobie wyobrazić, że na ten leżący na stole arkusz papieru
kładziecie jeszcze jeden, który symbolizuje inną, równoległą rzeczywistość,
która została stworzona przez inny Matrix.
Wyobraźcie
sobie teraz, że te dwa arkusze papieru leżą dokładnie jeden na drugim, a na tym
leżącym pod spodem, zaznaczcie w myślach to miejsce, w którym owa rodzina
obchodzi adwent i pije kawę. Naturalnie to miejsce odpowiada na tym drugim
arkuszu również pewnej pozycji. Tu mieszka ów człowiek z miseczką!
Jego świat
jest absolutnie odgrodzony od naszego świata – przynajmniej w normalnych
warunkach. Być może, miasto w którym mieszka nazywa się tak samo, jak to, w
którym mieszka owa rodzina. jednak tak być nie musi. Być może mieszka on nawet
w tym samym mieszkaniu w tym samym domu. Jednak w jego rzeczywistości może w
tym miejscu stać całkiem inny dom – jego dom. W jego świecie nie musi wcale
obowiązywać ta sama data, jaka obowiązuje tę rodzinę. Wyraźnie w jego świecie
było lato, podczas gdy nasza rodzina obchodziła adwent.
Oba światy
są do siebie podobne pod tym względem, że w tym równoległym świecie też żyją
ludzie, o takim samym wyglądzie jak my i którzy ubierają się podobnie jak my.
Może być tak, że wyszli kiedyś z naszej wspólnej przeszłości i
rozwinęli się sukcesywnie w swoim kierunku. Oba światy nie są świadome
istnienia drugiego (równoległego) świata. W normalnych
warunkach oczywiście...
- Wyobraźcie
sobie teraz, że jednym z arkuszy jest mała dziurka. Wszystko może się zdarzyć.
Ta dziurka znajduje się dokładnie w tym miejscu, które owa rodzina nazywa swoim
korytarzem. Człowiek w szortach też ma tam swój korytarz. Przechodzi niczego
nie podejrzewając i je ze smakiem swój jogurt.
- Co się dzieje, gdy dochodzi do
tego miejsca, w którym znajduje się ta mała dziurka?
Otóż to: Znienacka pojawi się w mieszkaniu owej rodziny albo przynajmniej będzie mógł do
nich zaglądnąć. Owa nie do pokonania bariera oddzielająca od siebie dwa światy
stała się w tym miejscu nieszczelna,
przepuszczalna, a to tylko dlatego, że w jednym z dwóch „arkuszy” jest mała
dziurka.
Ta mała
dziurka jest błędem w Matriksie.
Ta dziurka
nie musi istnieć zawsze. Być może otwiera się ona na krótką chwilę, a następnie
zamyka się już na zawsze. Być może otwiera się i zamyka od czasu do czasu, tak
jak w tym przypadku. Właściciele tego mieszkania powiedzieli swoim krewnym, że
widzieli tego dziwnego gościa już kilkakrotnie.
- Dlaczego
jednak ów mężczyzna z miseczką w ręce nigdy niczego nie zauważył, aż do tego
dnia, gdy zobaczył tych wszystkich ludzi i tak bardzo przeraził się?
Ponieważ
nasze światy nie są arkuszami papieru na stole, a miejsca w których stykają się
ze sobą dwa światy nie są zwykłymi dziurkami. Takie otwory mogą czasem otwierać
się tylko w jednym kierunku, a czasem w obu. A czasem nie są to w ogóle
„dziury”, lecz półprzezroczyste okna...
[Fragment książki, którą przetłumaczyłem dla polskiego wydawcy].
...Aby zacytować tu słowa Jezusa: [...] wiele jest mieszkań w domu naszego Ojca...
Dzięki Takim Ludziom jak Ty .Prawda Nas Wyzwoli .Przyczyna iSkutek Niesiesz Światło Zrozumienia ,Dociersz do karzdego poziomu zrozumienia .Czas a raczej forma jego zapętlenia to cykl ale to błędnekoło dlatego niektuży odczuwamy deżawi .&.Wszyscy zmierzamy do Doskonałości i tylko Miłość Pozwoli Nam Przejść do wyszego Poziomu istnienia .Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTylko miłość, mądra, bezinteresowna miłość.
UsuńPrzypomniał mi Pan pewne zagadkowe zdarzenie sprzed ok. 10 laty. W łazience bez okna miałam kubek na szczotki do zębów , z wieczkiem które miało 4 otwory. Zamykałyśmy z córką drzwi do łazienki / wychodząc / i nagle usłyszałyśmy huk. Wpadamy z powrotem do łazienki i widzimy kubek leżący na podłodze bez wieczka . Huk to nie hałas kubka uderzającego o podłogę tylko coś o wiele głośniejszego. Wieczka nigdzie nie było . Rozpłynęło się w powietrzu , zdematerializowało się. Zrobiło mi się nieswojo , tymbardziej ,że wcześniej straciłam poszwę na kołdrę . Zniknięcie poszwy " wyparłam " z racjonalnego umysłu i zapomniałam o tym. Ale jak znikło wieczko .... no , nieciekawie. Ani poszwa ani wieczko nie odnalazły się. Ufff , dziwna sprawa. Jestem dobrej myśli , że jeśli było to jakieś dziursko to się zamknęło i .... bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńW parapsychologicznej literaturze znajdzie Pani całą "masę" tego typu obserwacji.
UsuńPANIE ROMANIE WIĘCEJ RZETELNEJ WIEDZY I FAKTÓW, A MNIEJ BUJANIA W OBŁOKACH.
OdpowiedzUsuńOpiszę swoje zdarzenie z przed kilku lat,zajmowałem się domowymi pokazami naczyń kuchennych,robiliśmy ten pokaz we dwuch,w trakcie spotkania kolega zdjął krawat dla swobody bo było dość ciepło i zapomniał go zabrać po skończonym spotkaniu i gdzie jest ta dziwność,po upływie ok. miesiąca znów robimy pokaz we dwuch i po zainstalowaniu się weszliśmy do pomieszczenia obok i na krześle kolega zauważył złożony starannie krawat dokładnie w takie wzory jak jego nawet zażartował że krawat przyjechał za nim i co się okazało,gospodarz stwierdził że go wcześniej nie widział w tym pomieszczeniu a gości jeszcze nie było,jego krawat miał pewien drobiazg ,był lekko rozpruty i żona kolegi na biegu podszyła ten fragment kordonkiem,śmieliśmy się po tym źe się przeniósł w czasie
OdpowiedzUsuńUzupełnienie infoormacji drugi pokaz był w innej miejscowości i nie było żadnego związku osób z pokazem poprzednim
OdpowiedzUsuńByć może kolega nie jest świadom swoich zdolności zwanych dziś parapsychologicznymi i potrafi przenosić przedmioty z jednego wymiaru w drugi.
OdpowiedzUsuń