Roman

Roman

wtorek, 10 maja 2016

TAJEMNICZY OBIEKT NA DNIE BAŁTYKU

   Poszukiwacze skarbów zespołu Ocean-X-Teams odkryli w ubiegłym roku niezwykły obiekt na dnie Bałtyku.
 
* * * 
 
Anomalia w Morzu Bałtyckim
 
    - Szwedzki zespół badaczy morskich "Ocean-X-Teams" ma za sobą długą historię osiągniętych sukcesów w wynajdowaniu wartościowych zatopionych wraków okrętów i samolotów.
 
   - W dniu 19 czerwca 2011 roku poszukiwacze odkryli kolejną nieprawidłowość na dnie Morza Bałtyckiego. Jednak tym razem charakter konstrukcji nie przypomina ani konwencjonalnego okrętu ani samolotu. Rzut oka na ekran sonaru wywołał zupełnie inne skojarzenia. Zarys obiektu przypomina fikcyjny pojazd kosmiczny z serialu  "Gwiezdne Wojny" - Millennium Falcon.


Współzałożyciel zespołu Ocean-X, Peter Lindbergh uważa, że w tym miejscu napotkał na wrak (?) UFO. Zespół zwrócił uwagę na tę nieprawidłowość dopiero
w ostatni dzień planowanej wyprawy. Na powrót do miejsca, w którym występuje "anomalia" zabrakło już funduszy i tak ciekawość nie dawała im przez cały tok spokoju. Dopiero w lecie 2012 roku zespół był w stanie powrócić do tej sprawy.

   - Obiekt znajduje się około 87 metrów pod powierzchnią Zatoki Botnickiej. Ma zaokrąglone boki, o średnicy około 60 metrów i wysokości od trzech do nawet czterech metrów. Anomalia leży nad dnem na końcu wyżłobionej w dnie morskim prostej bruzdy o długości 300 metrów. Pierwsza postawiona hipoteza, że chodzi tu o obiekt latający została podbudowana badaniem właśnie tej prostej bruzdy. Obiekt leży przekrzywiony na jakby kolumnie i dlatego wystaje na około 14 metrów ponad dno morskie. Kolumnowa mola wynosi między 6,5 a 8 metrów wysokości i wydaje się być z  występującego w tym rejonie granitu lub gnejsu. Ma bardzo gładką powierzchnię, prawdopodobnie również  granitową. Po jednej stronie tej formacji skalnej, zespół Ocean-X napotkał na coś, co przypomina schody. Struktura ta składa się z ośmiu stopni; każdy stopień ma około jednego metra wysokości. Badacze odkryli również dziwny, jakby kamienny krąg na obiekcie, którego budowa przypomina palenisko. Całkowicie czarne, pokryte jakby sadzą znajdujące się tu kamienie zdają się potwierdzać tę interpretację. Zespół odkrył również inne nieprawidłowości, które nie mogły być jeszcze dokładnie zbadane: Inny obiekt znajduje się w odległości około 200 metrów od pierwszego, ma kanciaste brzegi i wygląda na inteligentnie zaprojektowany. Leży nieco bliżej dna i jest nieco mniejszy niż myślano, gdy odkryto go po raz pierwszy.
 
Obiekt Naturalny czy sztuczny?
 
   - Zespół Ocean-X przekazał kilka próbek kamienia do analizy doktorowi geologii, Volkerowi Brüchert z Uniwersytetu w Sztokholmie, który orzekł, że jest to czarna skała wulkaniczna. Wyniki badań sprowokowały nie tylko nowe pytania, ale także doprowadziły do nieporozumienia. Ocena doktora Brüchert została przez niektórych uczonych błędnie zinterpretowana i w ten sposób cała ta "podwodna anomalia" uznana została za skałę wulkaniczną. Zespół Ocean-X wyjaśnił, że próbki poddane analizie pochodzą tylko z czarnych kamieni tworzących krąg na większej formacji. Nie wiadomo, czy próbki mogą świadczyć o budulcu obiektów. Dr Brüchert zadowolił się wynikiem swojego badania i doszedł do  pochopnego wniosku, że "anomalie" świadczą o  podwodnym wybuchu wulkanu. Obiekty na dnie morza to  "stożek wulkaniczny", a reszta to kawałki zastygniętej lawy.
 
-   Mimo iż nagle, za jednym zamachem wszystko wydawało się tak oczywiste, okazuje się, że wnioski te nie zgadzają się konsensem naukowym. Eksperci wykluczają aktywność tektoniczną w rejonie dzisiejszego Bałtyku w ciągu ostatnich milionów lat. Obiekty nie mogą zatem być pochodzenia wulkanicznego. 
 
Lindberg: Na początku myśleliśmy, że jest to formacja skalna, ale to jest coś innego. Fakt, że aktywność wulkaniczna na Morzu Bałtyckim już nie występuje sprawia, że odkrycie to jest jeszcze bardziej niezwykłe. Jako laicy [jeśli chodzi o zjawiska geologiczne], możemy jedynie spekulować, jak taka struktura może powstać w naturalny sposób. W każdym razie, jest to najdziwniejsza rzecz, jaką jako zawodowy nurek kiedykolwiek widziałem.

   - Zespół Ocean-X wydaje się być przekonany, że obiekt został stworzony sztucznie. W czerwcu 2012, ocena ta została potwierdzona przez odkrycie okrągłego otworu w górnej części obiektu. Rozpoznano go tylko z ujęć kamery
i jeszcze nie zbadano dokładniej. Aparaty i kamery rozpoznawcze są już dziś przygotowane na wypadek gdy otwór zostanie zlokalizowany ponownie. Jest to jednak trudne, ponieważ woda wokół anomalii jest bardzo mętna. Widoczność jest możliwa na metr a nawet mniej, więc nurkowie są zmuszeni podpłynąć bardzo blisko. Problem słabej widoczności wyjaśnia, dlaczego niemożliwe jest dokonanie wyraźnej fotografii całego obiektu. Także charakter anomalii utrudnia proces eksploracji. Bardzo gładka powierzchnia stanowi poważne ryzyko dla nurków. Można łatwo stracić przyczepność i zdryfować, jeśli prąd jest zbyt silny. Tak więc obiekt wydaje się w dalszym ciągu z powodzeniem bronić przed dokładniejszym badaniem.

Sceptycyzm i spekulacje

   -  Obecnie doszło do tego, co można było przewidzieć; klasyczna sytuacja,
w której różni naukowcy wypowiadają rozbieżne opinie na jeden i ten sam temat. Interpretacje wahają się od "pewnego rodzaju piaskowca" i "grupy skał, które zostały przemieszczone przez lodowce" aż do "formacji poduszek lawy albo moreny" lub "produktu pochodzącego z kotliny hydrotermalnej". Co ciekawe, ani jeden
z tych naukowców z ich założeniami nie poprosił nawet o dostęp do próbek skalnych pochodzących z podwodnej formacji. Natomiast wszyscy eksperci wydają się być zgodni tylko co do jednego: to musi być zjawisko naturalne.


    - Dr Hanumant Singh z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI),
z oceanograficznego instytutu badawczego w Massachusetts, skrytykował "tanie instrumenty", które były używane do fotografowania "anomalii". Instrumenty musiały być jego zdaniem nieprawidłowo podłączony względnie skalibrowane, co wpłynęło na odebranie zniekształconego obrazu. Dr Singh zapomniałem wspomnieć o tym, że zespół dysponuje serią fotografii a nie tylko jednym "zniekształconym obrazem". Istnieje materiał wideo z trwającego godziny zanurzenia; filmy na których można zobaczyć wielu szczegółów formacji.

   - Jonathan Hill z  Mars Space Flight Facility w Arizonie podaje w wątpliwość motywy jakimi kieruje się zespół Ocean-X: Ilekroć ludzie wychodzą z niekonwencjnalnymi twierdzeniami, zaleca się utrzymywanie należytego dystansu i zastanowienia się... Czy ci ludzie planują wyciągnąć osobiste korzyści ze swoich postulatów, czy też mamy tu do czynienia rzeczywiście z obiektywnym celem obserwacji?


-  Stefan Hogeborn jest jednym z nurków zespołu Ocean-X, który tak wypowiedział się w czerwcu 2012 roku:
- Podczas mojej 20-letniej kariery jako nurek nigdy nie widziałem w trakcie 6000 nurkowań czegoś podobnego. Kamienie z reguły nie palą się, nie płoną. Nie potrafiłem wyjaśnić, co odkryliśmy tam na dnie, więc nurkowałem raz po razie, żeby znaleźć odpowiedzi na nasze pytania - i zawsze wychodziłem na powierzchnię z bagażem jeszcze cięższym od pytań. 
- Czy obiekt ten jest stworzony przez istoty inteligentne?
- Jest jeszcze za wcześnie, aby odpowiedzieć na to pytanie, a jeśli tak, to jeszcze nie wiemy na 100%  z czym mamy tu do czynienia.

  - Oficer szwedzkiej łodzi podwodnej, Anders Autellus przekazał w trakcie wywiadu udzielonemu szwedzkiemu dziennikowi "Expressen", że hitlerowska Trzecia Rzesza tworzyła w czasie II wojny światowej betonowe konstrukcje, które służyły Niemcom jako pułapki w Zatoce Fińskiej. Miały one utrudniać radzieckim okrętom podwodnym poruszanie się po okolicy. Obiekty te były pokryte dużymi plecionkami ze stalowego drutu, w celu stworzenia problemów dla radarów wroga. Według kpt. Autellusa może w przypadku "anomalii"  może chodzić właśnie o taką podwodną pułapkę.

   - Tymczasem obiekt pozostaje nadal "naturalną anomalią", a więc tym, czym jest: wyjątkowym zjawiskiem. Ponieważ zespół Ocean-X jest znowu ograniczony terminami i  finansowo, badania utknęły chwilowo w miejscu. Jak to zwykle bywa, już wytworzyła się lub została stworzona  uprzedzona, tendencyjna społeczność korzystająca z tej sytuacji, która stara się ośmieszyć wszelkie dotychczasowe ustalenia dotyczące leżącego na dnie Bałtyku obiektu oraz jego odkrywców. Zawsze te same kręgi starające się hamować rozwój świadomości, swobodny przepływ informacji i przekręcające fakty w celu utrzymania matrixa takim, jaki jest on dla nich wygodny. 

Pamiętacie tę książkę?

   - Miejsce położenia bałtyckiej anomalii wchodzi na listę zakazanych, archeologicznych miejsc, bo przecież to, co być nie powinno - nie istnieje.
Z pewnością we właściwym czasie prawda i tak ujrzy światło dzienne - jak to miało niejednokrotnie miejsce w przeszłości ośmieszając tych, którzy wierzą, że nauka ma swoje granice, bowiem to oni wprowadzili w życie pojęcie "temat z pogranicza nauki"; dlatego ziemska nauka tak wygląda, jak wygląda, a jej efekty uboczne są zbyt często zabójcze.

Źródło informacji: Philip Coppens; www.philipcoppens.com
 
PS.: Philip Coppens, który jako pierwszy opublikował historię "anomalii bałtyckiej" zmarł niedawno z powodu guza nowotworowego w piersi. Duncan Roads, australijski wydawca magazynu NEXUS i bliski przyjaciel badacza, poinformował swoich czytelników, że Filip miał zwyczaj noszenia dwóch telefonów komórkowych w kieszeni koszuli, w miejscu, w którym pojawił się guz. To à propos zabójczych efektów ubocznych ziemskiej nauki, która ignoruje zbyt często przyjazne życiu technologie.
 
Opracowując ten artykuł, przypomniałem sobie o nieudokumentowanym do końca gdyńskim incydencie, który znany jest siwogłowym ufologom na całym świecie; zdarzyło mi się bowiem kilkakrotnie, że na konferencjach poświęconych zjawisku UFO, badacze pytali mnie czy wiem coś na temat "Gdania incident"
 
Krótko:  Gdynia. Styczeń 1959 roku. Pracownicy portu ujrzeli świetlisty obiekt, który wpadł z nieba do morza. Obiekt miał kształt latającego talerza. Świadków wyśmiano, ale smutni zajęli się zbieraniem informacji. Służby specjalne nie zbierają informacji na temat rzeczy, które nie istnieją. Na dodatek nad Gdynią pojawił się jeszcze jeden świetlisty, latający talerz. W końcu okazało się, że to nie "talerz" wpadł do Bałtyku, lecz "płonąca szklana beczka". Okazało się, że chyba nie, bowiem na plaży znaleziono żywą, humanoidalną istotę. 
Wojsko Polskie milczy (ale nie zaprzecza) na temat tego incydentu po dzień dzisiejszy. Jedno jest pewne:  coś wpadło "z nieba" (śmiem wątpić) do wody (w to nie wątpię). C o  to było? Nie wiemy. Jeszcze jedna tajemnica Bałtyku, która ujrzy światło dzienne we właściwym czasie. Póki co, zajmijmy się świadomie tym, co najistotniejsze - naszym duchowym rozwojem.


6 komentarzy:

  1. Tak zwane wojny bogów i ich pozostałości lub obiekt z jakiejś katastrofy . POZDRAWIAM i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamień Kamieni Boga Wodo-Bełta:)Mitologia Słowiańska.Powiem,że pasuje.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o incydent w Gdyni. To ta tzw."beczka" rzeczywiście wpadła do morza w Gdyni, a konkretnie do basenu przy Nabrzeżu Polskim. Wojsko wysłało tam nurków do zbadania sprawy. Opowiadał mi o tym właśnie jeden z nich, nie znaleźli tam nic poza dużym głazem na dnie, to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. szacun dla ufo , przelecieć na luzie kilka tysięcy lat swietlnych żeby pierdolnąć o dno bałtyku na krańcach naszej galaktyki

    OdpowiedzUsuń