Roman

Roman

środa, 28 grudnia 2016

Fragment z książki pt. "Wewnętrzne przebudzenie" Autor: Sisson Colin

"W dalekiej galaktyce, w środku kosmosu, żyje grupa istot zwanych Władcami Czasu. Pilnują oni całego stworzenia. Są odpowiedzialni za utrzymanie ewolucji wszystkich form życia w całym swoim dominium. Co jakiś czas któryś z nich jedzie na wakacje. Pewnego razu przyszła wreszcie kolej na Kroba. Krob udał się do agencji podróży, by znaleźć dla siebie miejsce na spędzenie urlopu.
– No có
ż, panie Krob rzekł agent mamy wolne miejsca na dalekich krańcach naszego systemu gwiezdnego, na 'Czerwonej' planecie. Może pan tam leżeć do góry brzuchem i cieszyć się wszystkimi przyjemnościami życia.
– By
łem tam ostatnio i jest tam wspaniale, ale wolałbym coś bardziej egzotycznego odpowiedział Krob.
– To mo
że będzie panu odpowiadała "Zielona" planeta w sektorze gwiezdnym 401. Można tam odpoczywać w idealnym spokoju i ciszy. Ostatnio jest to bardzo popularne miejsce.
– Nie – odrzek
ł Krob wolałbym okolicę, w której mógłbym stawić czoło jakimś wyzwaniom. Agent zastanowił się przez chwilę i powiedział:
– My
ślę, że mam coś takiego. Na dalekich krańcach kosmosu znajduje się bardzo mały sektor gwiazd zwany "Drogą Mleczną". Bóg jeden wie, skąd wzięli taką nazwę. Jest w nim "Niebieska" planeta; można tam bawić się z samym sobą i innymi Władcami Czasu, którzy spędzają tam swój urlop. Główną rozrywką jest "zabawa w chowanego". Jest bardzo popularna. Zanim pan tam pojedzie, musi pan zdecydować, ile żyć chce pan otrzymać i jaką rolę odgrywać w danym życiu. Ponieważ w naszym wymiarze nie istnieje czas, może pan dostać tyle żyć, ile pan zechce. Tam zapomni pan, kim jest, aby mógł pan szukać siebie za każdym razem w każdym życiu od nowa. Pomiędzy życiami musi pan wybrać, w co się chce bawić w następnym życiu. Musi pan także wybrać dla siebie płeć. W każdym życiu są bardzo fajne gry i zabawy zwane rodziną lub relacjami. Te to dopiero potrafią człowieka rozśmieszyć!
Krob si
ę zainteresował:
– To brzmi wspaniale. Prosz
ę mi jeszcze powiedzieć o innych grach i zabawach, w których mogę uczestniczyć, podczas gdy będę próbował odnaleźć siebie.
– Och, jest ich du
żo. We wszystkich może pan wziąć udział podczas swych wakacji. Bardzo popularna jest "zabawa w wojownika". W tej zabawie może pan zobaczyć, ile razy można pana zabić w bitwie albo w innych okolicznościach, w których pomaga pan innym sprawdzić to samo. To bardzo zabawna gra, a najzabawniejsze jest w niej to, że wszyscy traktują ją serio. 
Większość bierze w niej udział około 200 razy. Mówię panu, można umrzeć za śmiechu, taka jest fajna. Jest też zabawa w kupca. Pokazuje, ile razy można się wzbogacić, a później wszystko stracić. Bardzo interesująca, pyszna rozrywka. A co by pan powiedział na zabawę w woła roboczego? 

Polega ona na tym, że robi się to samo codziennie przez osiem godzin przez około pięćdziesiąt lat i dostaje za to tyle pieniędzy, by nakarmić rodzinę i od czasu do czasu się upić. Jeśli wybierze pan płeć żeńską, może pan sprawdzić, ile razy potrafi posprzątać dom i ugotować, zanim zużyje pan swoje ciało. Nie bardzo to rozumiem, ale mam wrażenie, że ta gra ma także pomóc innym urlopowiczom w zabawie, którą nazywają "narodzinami". Ale jest jeszcze lepsza: "zabawa w studiowanie" – zobaczy pan w niej, ile teorii filozoficznych można włączyć do swojej kolekcji podczas jednej gry w odnajdywanie siebie. Jeśli stanie się pan w niej dobry, może przekształcić się w "zabawę w guru", w której uczestnik myśli, że jesteś oświecony, i pomaga innym urlopowiczom bawić się w studiowanie. Lecz najpopularniejszą rozrywką jest, niech pan słucha uważnie, zabawa, która trwa równocześnie z innymi zabawami. Nazywa się "zabawą w ofiarę i cierpiętnika". Tu się pan dopiero uśmieje! Boki zrywać! Zobaczy pan, ile zwykłych sytuacji potrafi pan przekształcić w tragedię, ile razy może pan umrzeć na jakąś chorobę, ile razy spowodować, że będzie pan, jak tam mówią, nieszczęśliwy. Zdaje się, że przy tej grze trzeba tak wytrenować umysł, by potrafił negatywnie oceniać i osądzać różne rzeczy. Ja w ogóle nie mogę jej pojąć. Zdaje się, że wysyłają urlopowiczów do specjalnych szkół, by się dobrze jej nauczyli. Ale pierwsze nauki pobiera się u tych wczasowiczów, którzy bawią się w rodziców. Jak pan trochę poćwiczy, to na pewno pan się zorientuje, o co w niej chodzi.
To brzmi wspaniale. Prosz
ę mnie zapisać”.

6 komentarzy:

  1. Dziękuję pięknie. Dobrze znowu poczuć Pana energię. Po przezczytaniu zadumałąm się :) może rzeczywiście tylko o zabawę w tym wszystkich chodzi. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Ależ mnie ta gra wciągnęła! Ubawiłam się po pachy , a jeszcze coś tam przede mną. Miałam kiedyś ciotkę , która przeżyła zabór rosyjski , I wojnę , II wojnę z okupacją ,komunistów i podobno / bo ledwo ją pamiętam / zawsze miała humor i zdrowie / wiadomo dlaczego /. Ciotka z pewnością wygrała w tej grze na niebieskiej planecie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bajki mają to do siebie, że zwykle dobrze się kończą. Jakich to dziwacznych niezmiennie, dosłownie w chory sposób masochistycznych klientów miałoby to wspomniane w tej SF bajce wspomniane biuro, którzy życzyli by sobie palenia żywcem na stosach, krematoriach, modowania na ich oczach swych dzieci i bliskich, oślepiania, krzyżowania czy zabijania i zjadania własnych noworodków. wielu już dawno zauważyło, że nasza podła rzeczywistość jest wielokrotnie bardziej pod tym względem chora niż niejeden kasowy horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że życie to nie bajka ....nasza rzeczywistość mnie przeraża :( Pozdrawiam

      Usuń
  4. Znalazłem nazwę tego wiecznego biura, mającego swe biura w trzech szczególnych punktach na globie, tak starego jak ludzka cywilizacja oraz jego pobieżną ofertę i historiografię dotychczasowych dokonań od samych JEGO początków, aż do obecnej oferty i nawet przyszłych planów. Trochę przydługie, ale w połowie nabiera prawdziwych rumieńców, więc warto sie zapoznać --> https://youtu.be/FS1NyrLucWM

    OdpowiedzUsuń