Roman

Roman

wtorek, 2 maja 2017

WOJNY KULTUROWE - WOJNY O DUSZE


Z pomocą tego obrazu artysta chciał wyrazić czym jest
- patrząc przez jego okulary -
wojna kulturowa.
Zło polega na tym, że chce zwyciężyć, wygrać za wszelką cenę,
podpierając się kłamstwem, oszustwem, manipulacją, morderstwem.
Niech się stanie w końcu moja wola, tylko moja.

Dobro wie, że jest na pozycji wygranej. Jest bezinteresowne.
Zło potrzebuje wroga. Dobro nie ma wrogów. Nie stawia oporu złemu.
Dobro JEST. To skała, o którą rozbijają się fale wściekłości rozżalonego zła.
Dlaczego, dlaczego światło w ciemności świeci?!
To niesprawiedliwe...
- myśli zgorzkniałe zło.

   - Zło doprowadziło się do takiego stanu zgęszczenia, że niszczy się samo na naszych oczach. Ten fakt doprowadza zło do ostateczności. Na planie materialnym, w obsuniętej części Boskiego Stworzenia odbija się to niskie uczucie w postaci religijnego fanatyka, który zabija bliźnich zabijając siebie samego. Zło walcząc przeciwko Boskiemu Prawu czuje swoją bezsilność i w rezultacie szaleje. Dobro obserwując te szalone wysiłki zmienienia Boskiego Porządku czuje miłosierdzie i dla dobra upadłych istot nie pozostawia ich samych sobie; ostrzega, napomina i zostawia wolną wolę... do czasu gdy samowola satanistów zagraża kosmicznej równowadze, harmonii i proporcji.

SATANIZM WALCZY Z BOSKOŚCIĄ UŻYWAJĄC RÓŻNYCH PODSTĘPÓW, TWORZĄC RÓŻNE -IZMY, -LOGIE I -ZOFIE. BEZ SKUTKU.

   - Lucyfera grała rolę świetlistej istoty. "Oświeceni" nauką tej istoty o wolności polegającej nie na realizowaniu w życiu Boskiego Prawa, lecz na wykraczaniu przeciw Uniwersalnemu Prawu sataniści zwący siebie "illuminatami", wszechmocni w materii bankierzy i budowniczy najwyższych stopni (zwący siebie "wolnymi mularzami") walczą przeciwko tym, którzy chcą przestrzegać praw etyki i moralności, jedności, wolności i kosmicznego braterstwa. Oddani kosmicznemu Chrystusowi (a nie kościelnemu Jezusowi przedstawianego żyjącym w niewiedzy ludziom albo jako bezradne "dzieciątko w żłobie", albo jako bezsilne, zadręczone torturami wiszące na krzyżu ciało człowieka, który rzekomo był obłąkany i który zawiódł się na Bogu) dla którego obok Satany nie ma miejsca. Gdy Satana zrozumiała, że przed 2000 ziemskich lat Chrystus stworzył swoim czynem pole morfogenetyczne i ogłosiła kapitulację, rozwścieczony orszak demonów uznał swoją przywódczynię za zdrajczynię i stara się z wszystkich sił zahamować odblokowany i postępujący proces ewolucji duchowej. Boski świat ma zostać zastąpiony globalizmem strzeżonym przez światową policję służąca ciemnym, astralnym mocom. Ponieważ hipnotyczne systemy religijne nie zdały egzaminu, ludzkości oferuje się rzekomą wolność pod postacią "postępu" dla samego postępu i "seksualnego wyzwolenia" tak, jakby bez satanistów nie można było uprawiać naturalnego, nie wyuzdanego, nie rytualnego, nie perwersyjnego seksu... nota bene chwilowo, bowiem narzędzia konieczne do przeżywania tej właśnie funkcji ludzkiego organizmu są śmiertelne. Konkluzja: seks nie jest przewidywany na wieki wieków. To dobra nowina. Coraz trudniej jest manipulować wyzwoloną od popędów ludzkością.

   - Przyczyną tzw. antysemityzmu jest to, że sataniści wywodzący się (nawet nie zawsze) z religijnych "żydowskich rodzin", gdzie starano się przestrzegać nauki mojżeszowej (dekalog) bezczelnie promują zasady lucyferianizmu w odróżnieniu od "młodszych braci w wierze", którzy ubierali i nadal ubierają satanizm w płaszczyk uszyty grubymi nićmi z szat liturgicznych, dogmatów, tradycji, rytuałów i ceremonii. I jednym i drugim oraz mniejszym frakcjom chodzi o zablokowanie najwyższych dążeń ludzkości, dążeniu do ideałów duchowych (...bądźcie doskonali jak Ojciec wasz w niebie jest doskonały) i zdegradowanie człowieka do dwunogiego zwierzęcia nie słuchającego Boga w sobie lecz pędzonego przez nie okiełznane zmysły. Ponieważ seks jest przyjemniejszy od samodzielnego myślenia, iluminaci maj otwartą drogę do ludzkiej podświadomości.

   - Kultura XXI wieku pobudza najniższe instynkty i zachowania, po czym oskarża się ludzi, że nie potrafią 

zrealizować od prawie 5000 ziemskich lat 10 etyczno-moralnych "przykazań". Filmy, w których nie leje się krew i bez (obowiązkowo) scen erotycznych nie sprzedają się. Inspirująca do szlachetności kultura zostaje wyparta przez tępotę duchową i otępienie. Podobnie jak ich bóg Lucyfer, Iluminaci prowadzą ludzkość do samozniszczenia, a ludzkość im na to pozwala, bowiem łatwiej jest żyć jako zwierzę niż jako odpowiedzialna za swoje życie, inteligentna i świadoma, kosmiczna istota. Pozostańmy Semitami, pozostańmy Słowianami, pozostańmy Anglosasami, pozostańmy Negroidami, pozostańmy Baskami, pozostańmy Tyrolczykami, góralami, a my nie som ani gorole ani Niemce ino Ślonzoki ...i bądźmy  t y l ko  z tego dumni. Nasi demokratycznie wybrani przywódcy dbają o nasze losy. Niebo może zaczekać o ile w ogóle jest coś takiego.

   - Pierwszym warunkiem wstępnym dla zdrowszych relacji międzyludzkich i seksualnych jest wyeliminowanie tych pojęć moralnych, które opierają się na rzekomo nadprzyrodzonych przykazaniach, na arbitralnych regulacjach ludzkich lub po prostu na tradycji... Nie chcemy postrzegać naturalnego przyciągania seksualnego  jako "grzechu", "zmysłowości", jako coś niskiego i bestialskiego, coś co należy zwalczać, zaś z "ujarzmienia ciała" nie chcemy uczynić przewodniej zasady moralności! - pisał austriacki psychiatra dr Wilhelm Reich zamęczony w amerykańskim więzieniu.
http://romannacht.blogspot.com/2015/04/doktor-wilhelm-reich-i-ufo-in-memoriam.html

   - Niestety wyzwolenie seksualne jest postrzegane przez zwolenników antychrysta jako jeden z najbardziej skutecznych sposobów przeciwdziałania zasadom moralności ujętych w przekazanym przez proroka Mojżesza Dekalogu (10 oświadczeń bożych) i w chrystusowym Kazaniu na Górze.

   - Wspomniany wyżej dr Wilhelm Reich z jego podejściem do popędu (to słowo nie potrzebuje wyjaśnień) seksualnego u ludzi widziany jest jako narzędzie antychrysta. Jedna z jego książek, "Morderstwo Chrystusa" dowodzi, że Reich przewidział rewolucję seksualną.

   - Reich nazwał energię seksualną "orgonem" i nie widział prawdziwego chrześcijaństwa jako 
fanatycznie broniącego się przed zdrowym seksem. To rzekomo chrześcijańskie kościoły i rzekomo chrześcijańskie partie polityczne nakazywały i zakazywały zdrowego podejścia do seksu jako zjawiska w naturze. To podejście Reich nazywał "samoopresyjną stroną chrześcijaństwa" i to pseudochrześcijaństwo powinno zniknąć w mrokach historii. Obserwując do czego doprowadza samoopresja w religjnych kręgach judeochrześcijańskich (nie wspominam już o muzułmanach), gdzie człowiek nie ma prawa poznać siebie i na bazie doświadczeń opanować zwierzęcego popędu tak, aby jemu oraz bliźniemu służył (... proście, a będzie wam dane, szukajcie a znajdziecie; Ew. Mat. 7:7), lecz wypiera go ze strachu przed popełnieniem grzechu lub popada w perwersje stając się niewolnikiem tej energii a nie jej sternikiem, sądzę że Reich nie był wrogiem Chrystusa a tylko restrykcji narzucanych na wiernych przez zakłamanych kapłanów i kler. Niekończące się od lat seksualne skandale we wszystkich bez wyjątku rzekomo chrześcijańskich instytucjach kościelnych oraz w kręgach fanatycznych ortodoksów judaistycznych świadczą o tym, do czego prowadzi "samoopresja" i brak uświadomienia czym ta energia jest. To z tej przyczyny tak łatwo jest satanistom użyć energii seksualnej jako broni przed uniwersalną etyką i moralnością. Biograf Myron Sharaf napisał, że dla psychiatry, doktora Reicha: "święty Paweł, organizator kościoła, w obliczu Chrystusa był jak Stalin dla Marksa - po prostu niszczycielem prawdy". Jak wiadomo rabbi Szaul z Tarsu zwany w kościele "świętym Pawłem apostołem" "zakwasił" czystą naukę Chrystusa (Karl-Heinz Deschner) mimo iż ostatni napominał, aby od tej nauki nie odejmować ani joty i nie dodawać do nie ani joty, gdyż wtenczas nie będzie to już Jego nauka. Jot jest najmniejsza literą hebrajskiego alfabetu. Ateiści, komunistyczni fanatycy, którzy odwrócili się od wszelkich religii również doświadczyli na własnej skórze do czego prowadzi "samoopresja"; wielu poddawało się zabiegowi kastracji, aby poświęcić się całkowicie  ideałom rewolucji (oczywiście nie seksualnej).

   - 
Sabateiści Szabtaja Cwi i frankiści Jakuba Franka* potraktowali reichowskie zasady wyzwolenia seksualnego nie ze względu na stronę terapeutyczną, lecz jako naukowe potwierdzenie ich obsesji seksualnych, co np. wywarło ogromny wpływ na społeczność żydowską np. w Hollywood. Wiele z dzisiejszych gwiazd rośnie nie tylko że nie widzi problemu w tym, że brukowce i nie tylko piszą o ich tendencjach homoseksualnych, ale nawet przyznają się do tego nawet jeśli to nieprawda. Najważniejsze jest to, żeby nie zniknąć z pierwszych stron magazynów i gazet. [Jest cool przyznawać się też do autyzmu i do bycia molestowanym seksualnie w dzieciństwie przez rodziców].

   - Zainstalowane przed tysiącami lat na tej Ziemi systemy religijne jak widać nie zdały egzaminu. Tylko przez poznanie samego siebie (językiem biblijnym: poznanie swoich wnętrzności) i samokontrolę, a nie narzuconą, wymuszaną z zewnątrz kontrolą przez ludzi w rzekomo religijnych, którzy nie kontrolują samych siebie nie doprowadzi do "zatracenia" się w seksie, a wręcz odwrotnie, do odnalezienia w sobie, w swoim wnętrzu uniwersalnych praw moralnych i etycznych. Jesteśmy Boskimi istotami, a nie dwunogimi zwierzętami. Gdy jednak w stanie zamroczenia brakuje moralności, a ci, którzy paradują w dziwacznych szatach oddają się perwersjom, wówczas objawia się prawda i widać jakie ziarno było zasiane: akty gwałtu popełniane na dzieciach i kobietach, sadystyczny seks zamiast wyrazu miłości, różne -filie i tortury seksualne. Wojna o zniewolenie dusz przebiega na planie duchowym i mentalnym. Jednym z narzędzi jest filmografia. Ta używana jest  jako technika kontroli umysłów.
*)
http://romannacht.blogspot.com/2013/08/1-ataturk-mickiewicz-sabatarianie.html

6 komentarzy:

  1. Myślę, że w kwestiach seksualności sprawa jest dość trudna do zawrócenia czy też kontrolowania. To nie tylko pop-kultura i filmografia ale także psychologia Freuda oraz inne rozpoznają, że to tłumienie popędów powodowało u ludzi neurozy i kompleksy. Z moralnością jest ten problem, że wymaga dyscypliny a dyscyplina jest źle rozumiana jeśli utożsamiana tylko z presją i walką. Dyscyplina jest tylko uwagą, czujnością, bo jeśli przegapimy moment w którym rodzi się popęd/pragnienie to późniejsze jego zatrzymywanie tylko szkodzi zdrowiu. I dziś pojęciem zdrowia promuje się także swobody seksualne. Jest w tym część prawdy, bo nie można tłumić tego co już się stało.

    Tutaj jedyną opcją jest poprawna edukacja seksualna w której dostrzega się także ryzyko i minusy w przesadnie swobodnym seksie, a nie samo odwołanie się do moralności, bo pojęcie moralności dziś ma złe skojarzenia, ludzie widzą w tym powrót do starych czasów zniewolenia, nie pojmują co to słowo znaczy.
    C.G. Jung zapoczątkował ciekawą drogę dla psychologii, trochę anty- Freudowską, niestety w środowisku naukowym jest mało popularny i słabo kontynuowany, wszyscy wybierają Freuda. Potrzebna jest rewolucja w nauce, bo obecnie nauka jest tylko reakcją buntu na teologie, sama jest niczym innym jak świecką teologią.

    Dla mnie pojęcie Zdrowia jest jedynym sposobem na zwalczanie tych po-babilońskich sił, które obecnie chcą Techniką/Cywilizacją zastąpić prawa Natury i Boga (nie wiązałbym ich z Staną i Lucyferem bo te siły zostały utożsamione ze złem dopiero przez Kościół w Średniowieczu, w rzeczywistości są prawami Natury z którymi trzeba tylko uważać, bo mają za zadanie odgrywać rolę przeciwników i egzaminatorów, to tylko rola czarnych charakterów do których powołał sam Bóg, prawdziwym niebezpieczeństwem jest Siła która nie ma stałego imienia, jest anty-istnieniem, nihilizmem).

    Należy całą moralność przetłumaczyć na język praktyk zdrowotnych i odwołanie się do starosłowiańszczyzny mogło by tu dużo pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba poznać Freuda i pójść dalej do C.G.Junga i dalej do Wilhelma Reicha ale nie wolni zatrzymywać się, bo każdy stanowi następny stopień na drodze samopoznania. Gdyby starzy Słowianie (tak jak rasy nawet przedsumeryjskie były moralne, czyli żyły by Uniwersalnymi Prawami i same były prawami, to nie obsunęły by się na plan materii tak jak pozostałe rasy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że starzy Słowianie nie mieli problemów z moralnością. Nie pozostawili bogatej mitologii co świadczy o tym, że nie uciekali od życia w fantazje. Nie pozostawili dorobku cywilizacyjnego co świadczy o tym, że także nie chcieli uciec od życia w cywilizację. Byli chyba najbardziej pogodzeni z życiem na Ziemi czyli najbliżsi moralności ale z czasem zostali najechani z zachodu a potem ze wschodu. To obce wpływy.

    Zresztą tu nie o odbudowę pogaństwa czy nacjonalizmu chodzi ale o skorzystanie z mądrości przodków, z naturalnego podejścia do kwestii zdrowia. Pojęcie moralności ma za duże historyczne konotacje aby w dzisiejszych czasach przyciągało ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz lepiej Pana zrozumiałem. Wszystkie prastare cywilizacje i kultury, to "upadli" w materię aniołowie.
      Zamysłem naszego Stwórcy nie było, żebyśmy wegetowali w fizycznych ciałach.

      Usuń
    2. Tak, moralność to dla mnie Zdrowie, a zdrowie to dla mnie integracja i harmonia z tym co jest dane na obecny czas. Dziś czas jest taki, że wpływ ciała słabnie i trzeba dbać o zdrowie duchowe/psychiczne bardziej niż fizyczne bo żyjemy częściej w sztucznym środowisku niż naturalnym. Tutaj widzę klucz do komunikacji z przypadkowym człowiekiem (bo wtajemniczony/zaznajomiony zrozumie i bez tego) - dla niego moralność to z automatu asceza religijna, bo takie konotacje historyczne, tymczasem jeśli człowiek potrafi te same prawdy przetłumaczyć na pojęcia zdrowia, które nie jest tożsame samemu ciało, ale jest zgodą i harmonią z nurtem wedle którego rozwija się świat mu współczesny, wtedy trudno tu o ignorancję i zaprzeczenia. Łatwiej się zastanawia i łatwiej przykuć jego uwagę.

      Brakuje nam ogromnie filozofii zdrowia, bo to pojęcie jest utożsamiane z brakiem problemów. Tymczasem Stwórcy nie zależy na naszej wegetacji w fizycznych ciałach, na życiu bez problemów, one są konieczne do przechodzenia przez szczeble od istoty zbudowanej ciała do istoty zbudowanej z "czystego światła". Dlatego zdrowie rozumiem jako proces świadomy i w miarę mało brutalny, a chorobę jako ten sam proces ale chaotyczny i bardzo gwałtowny.

      Usuń
  4. Ja napewno nie jestem nieomylna. Z systemem religijnym nie mam nic wspólnego bo po co ktoś ma mnie (Małgorzaty Drożęckiej) słuchać ? Mam wielką nadzieje że ludzi w końcu pójdą po rozum do głowy i zajmą się własnym życiem i nie będą patrzeć na mnie jako wzór bo ja nie jestem żadnym wzorem do naśladowania dla nikogo. Im szybciej to ludzie na tym świecie zrozumieją tym lepiej dla Was. I żeby mnie wszyscy dobrze zrozumieli ja nie jestem ta złą jak co niektórzy w Polsce myślą. Pozdrawiam i dobrego dnia życze Małgorzata Drożęcka

    OdpowiedzUsuń