Roman

Roman

środa, 16 stycznia 2019

ZŁOŚĆ DUCHOWEJ PIĘKNOŚCI SZKODZI ZAŚ NIENAWIŚĆ ZAŚLEPIA - NOWA PALESTYŃSKA "KATASTROFA"

Shopping in Israel at a Rami Levy supermarket. (Hadas Parush/Flash90


- Zgodnie ze światopoglądem (jednym z wielu)  islamskich fanatyków, ajatollahów i wrogów "niewiernych psów", którzy z kolei czując się iluminatami, czyli oświeconymi, nazywają mieszkańców Ziemi "bydłem naziemnym" i "darmozjadami" (useless eaters [vide: mędrcy z Klubu Rzymskiego - Club of Rome]) odwołują się do "katastrof" dochodzi wtedy, gdy zderzają się
z rzeczywistością, której
inszalla, z woli Allaha nie są w stanie zmienić... dzięki Bogu.
Zamiast zastanowić się dlaczego wszechmogący Allah dopuszcza do takiego stanu rzeczy, starają się samowolnie zmienić status quo doczesnego świata a to zmuszając mieszkańców Strefy Gazy do marszu w celu sforsowania granicy z Izraelem naiwnie wierząc, że rosyjskojęzyczni, izraelscy żołnierze pogranicza cofną się przed tłumem, a to wysyłając w kierunku Izraela podpalone gazem latawce, na których każą dzieciom malować hitlerowskie swastyki i podpalają sady cytrusowe na "własnej" - jak twierdzą ziemi, zamiast handlować wspólnie
z Izraelem
cytrusami na eksport.

- Nienawiść zaślepia, ale i na Bliskim Wschodzie budzą się ludzie do życia i nie mają ochoty cierpieć, bo chcą żyć przynajmniej na takim poziomie materialnego życia, jak w sąsiednim Izraelu, bo jak długo fanatycy z Hamasu, Hezbollah i z Autonomii Palestyńskiej nie wtrącali się do życia "Palestyńczyków", ci mimo zastraszania ich przez fanatyków prowadzili interesy z Izraelczykami, pracowali w Izraelu i dogadywali się z "innowiercami".
- Waśnie o miliony dolarów między Hamasem a Autonomią osłabiały ludność tego terenu, która pamięta "dobre czasy", gdy uczciwie zarabiano w Izraelu na życie.
- Tak było, dopóki sponsorowane przez ajatollahów organizacje jak Hamas i im podobne nie sprowokowały Izraelczyków do zamknięcia granic przed szaleńcami, samobójcami, którzy kuszeni hipnotycznymi obrazami muzułmańskiego raju
z 72 wiecznie dziewicami rozrywają swoje ziemskie ciała na części pierwsze zamiast pracować, prowadzić interesy z bliźnimi i inwestować we własny rozwój duchowy wyprowadzając się w tym samym z upadającego świata podzielonego na "wiernych" i "niewiernych", na "Panów" i "niewolników", na "komunistów" i "kapitalistów" i pozostałych mentalnych onanistów skłóconych między sobą tak sprytnie, że nie pamiętają już o choćby takim fakcie istnienia, jak tym że  w s z y s c y  oddychamy tym samym, radioaktywnym powietrzem w oceanie elektrosmogu i aluminium -  czy nam się to podoba, czy nie...

Tu słów kilka o prawdziwej katastrofie:
- Otóż następne, izraelskie centrum handlowe zatrudnia Palestyńczyków!
- Których?!
- Tych, których już nie interesuje poprawna politycznie i religijnie propaganda, tych, którzy nie są zainteresowani zostawić za plecami swoich rodzin i rozerwać jednorazowo swojego ziemskiego ciała w jakimś autobusie, w dyskotece, albo w supermarkecie pełnym niewiernych psów.
- To ludzie, którzy już uświadomili sobie, że za maską "bojowników" o wolność
i swobodę, za maską "patriotyzmu" i "nacjonalizmu" kryją się materialiści dbający o swoje interesy, żyjący wygodnie, w dobrobycie i o  t o  toczą walki między Hamasem a Autonomią. 

- KTO ma w tym interes?
- Producenci i handlarze bronią pracujący dla rządów mocarstw. Jak łatwo jest skłócać bezmyślnych, "religijnych" ludzi i "ideologów" chcących dobrze... 
- Nienawiść i niemoc w kontrolowaniu wszystkich umysłów jednocześnie  zaślepia. Ludzie chcą żyć, zaspokajać swoje potrzeby (rzeczywiste i urojone) i słabości tak, jak na Zachodzie i w sąsiednim Izraelu.
Tu pytanie:
- Np. czy palestyńscy przywódcy nie powinni być podekscytowani tak, jak zwykli ludzie tysiącami ofert nowych miejsc pracy z wyższymi płacami dla Arabów, nawet jeśli te oferty składa całkiem legalnie izraelski biznesmen tworząc miejsca pracy, których przywódcy zapewnić nie potrafią, bo albo są za granicą w dobrych hotelach, albo dbają o swoje interesy?
Czy wyznanie lub ateizm izraelskiego biznesmena stanowią istotne czynniki na tym polu? (Śmiem, wątpić. Absolutnie nie. Ex-prezydent Polski, Lech Wałęsa paradował z "Maryjką" w klapie w towarzystwie księdza C., albo hrabiego, księdza Jankowskiego; dziś wiemy, że był agentem i Watykanu i SB. Wśród oficjeli palestyńskiej wierchuszki i Hamasu, a także Hezbollah roi się się od agentów i informatorów nie tylko Mossadu). Ci patrioci mają się dobrze, ale nie chcą pozwolić prostemu ludowi na pojednanie się z niewiernymi psami - żydami, bahajami czy druzami współpracującymi z USA, Izraelem, UE i Rosją mającą rosyjskojęzycznych żołnierzy w izraelskich siłach zbrojnych i z izraelskim, rosyjskojęzycznym ministrem spraw zagranicznych, zaprzyjaźnionym z Putinem
i ministrem spraw zagranicznych Rosyjskiej Federacji Ławrowem. 



Władyka palestyńskiej Autonomii, Abu Mazen vel Mahmud Abbas rządzący frakcją El-Fatah jest zły, bo nie tylko że rośnie liczba przenoszonych ambasad
z Tel Awiwu do stolicy Izraela, której on nie uznaje, to katastrofą jest to, że, tym razem we wschodniej części Jerozolimy izraelski biznesmen zbudował wielkie centrum handlowe, w którym zatrudnił w większości jako swoich pracowników Arabów, a jego klientami są tłumy bezwstydnych Palestyńczyków.
- Przypomina mi się refren pewnej piosenki: ...
   "
Teraz jest wojna. Kto handluje ten żyje...

- Katastrofa! - krzyczy Abu mazen, bo USA i UE nie wysyłają mu już setek milionów €uro i U$D i kasa pustoszeje, a Hamas nie chce się podzielić... 

- Dlatego tracąca na popularności, oderwaną od rzeczywistości terrorystyczna organizacja - El Fatah -  założona przez arcy terrorystę, Egipcjanina, nie świętej pamięci Arafata, członka fanatycznej loży o nazwie Bractwo Muzułmańskie  wezwała do bojkotu tego centrum handlowego, ale Arabom, którzy są już świadomi, że od wielu lat większość państw muzułmańskich utrzymywała potajemnie i nadal utrzymuje - po części już jawnie - stosunki z Izraelem ku obopólnej korzyści.
 - Ludzie chcą zarabiać pieniądze, handlować i żyć zadowoleni ze swoich słabości i nie dają się wciągać w polityczne spory i waśnie kończące się kalectwem
i samobójczą śmiercią.
- Ci, którzy nie chcą się już bawić w patriotyzm i nacjonalizm studiując ideologię narodowego socjalizmu Mein Kampf wolą stworzyć kalifat w Szwecji, albo w Holandii..., a miejscowi wolą współpracować z izraelskimi biznesmenami (tak, jak to było dawniej i zarabiać uczciwie lub nieuczciwie -to zależy od stadium świadomości jednostki) na życie zachowując nogi i głowy na swoim miejscu.


- Terrorystyczna organizacja El Fatah i im podobni obawiają się, że gdy ludzie będą razem pracowali, to mnożyć się będą "mieszane" małżeństwa, a te mnożą dzieci, które nie będą wychowywane na męczenników Allaha ani na męczenników Izraela. To będą wolne duchy, samodzielnie myślący ludzie, którzy nie pozwolą wciągnąć się
w wir jakiejkolwiek ideologicznej poprawności.
- W taką przyszłość nie chcą wejść dobrowolnie ani Persowie sponsorujący islamskich terrorystów, ani talmudyści wszelkich maści, bo i jedni i drudzy stają się nowej rzeczywistości - do której nie dojrzali - zbędni.
- Czy ktoś z Państwa pamięta czasy, gdy palestyński patriota (?), Egipcjanin Arafat, agent loży Bractwo Muzułmańskie, założyciel terrorystycznej organizacji El Fatah, która jest opisywana w zachodnich, lewicowych mediach jako "umiarkowana frakcja" wchodził na debaty loży ONZ z dwoma pistoletami za pasem? Wielki mufti jerozolimski, Hadż Amin, członek wyżej wspomnianego Bractwa odwiedził Hitlera i spotkał się z Eichmannem, któremu radził jak udoskonalić obozy zagłady i założył bośniackie oddziały SS i był wujem "patrioty" Arafata -  Egipcjanina. Egipt jak dotąd nigdy oficjalnie nie zwrócił się do Izraela z prośbą o zwrot "okupowanych" terenów, a Sucha, małżonka Arafata nie ulokowała skradzionych przez jej męża pieniędzy w Tunezji lecz w izraelskim banku.
Nie dajmy się wciągać w te Bliskowschodnie afery.

- Wracając do organizacji El Fatah, to zareagowała ona klasycznie na przedsięwzięcie z centrum handlowym w sposób, który pokazuje, w jaki sposób palestyńscy przywódcy nadal torpedują korzyści tworzone przez izraelskich biznesmenów  dla swoich ludzi.
Nie  piszę tu o rządzie Izraela, a o pokojowo nastawionych sąsiadach z prywatną inicjatywą.
- Gdzie na świecie, który przywódca potępił by projekt, który zapewnia miejsca pracy setkom swoich ludzi?
- W którym kraju przywódca wezwał by swoich ludzi do zbojkotowania centrum handlowego lub supermarketu, który oferuje konkurencyjne ceny na ubrania
i jedzenie?
- Gdzie na świecie przywódca opisałby otwarcie komercyjnego projektu, który przyniesie korzyści jego ludziom jako  ("nakba" - katastrofę!)?
Raz jeszcze: nie dajmy się wciągać w te konflikty aferzystom, którzy okradają swoich ludzi, nękają tych, którzy chcą pracować i mają już dość nienawiści do tych, którzy chcą z nimi żyć w zgodzie. 


- Nawet tam bariera szczepionkowa nie pomaga i coraz więcej dusz budzi się
z letargu i nienawiści. To są bardzo dobre wieści.
- Rami Levy, biznesmen i właściciel trzeciej co do wielkości izraelskiej sieci supermarketów, zainwestował ponad 50 milionów dolarów w budowę centrum handlowego w Atarot Industrial Park na północny wschód od Jerozolimy. 
- Pomimo bojkotu, znaleźli się Palestyńczycy, których nie udało się zastraszyć, którzy wynajęli sklepy w centrum handlowym, które ma służyć za wzór koegzystencji między Arabami a Izraelczykami.
- "...ludzi dobrej woli jest więcej... - śpiewał Niemen - i mocno wierzę w to...
- Nie wrzucajmy do jednego garnka, roszczeń jakiejś grupy z Nowego Joku, rzekomo gnębionych "Plestyńczyków" (a dokładniej - mieszkańców południowej Syrii. No i teraz już wiecie, dlaczego syryjscy alawici, nigdy nie wpuścili do siebie tych, którzy grają rolę "narodu palestyńskiego, tak jak Królestwo Jordanii, albo Egipt lub Saudia).
Tę sytuację wykorzystuje Persja.
- W owym centrum handlowym, w galerii w Jerozolimie  jest również duży supermarket należący do sieci supermarketów pana Levy'ego. Jego Supermarkety Levy w stolicy Izraela oraz na terenie Judei i Samarii są znane i cieszą się popularnością wśród palestyńskich klientów, dlatego, że ceny są tu niższe niż w firmach arabskich, które nie dbają o patriotyzm i nacjonalizm, a nawet nie o religię. To wszystko maski. Wielu z nich współpracuje z izraelskimi służbami, bo ludzie ze swoimi religijnymi zapatrywaniami nie chodzą na zakupy. Wiele produktów izraelskich kupowanych jest na Cyprze w opakowaniach greckich i wszyscy są zadowoleni.
- Nie zapominajmy, że ziemia, na której ta teatralna sztuka jest odgrywana jest prawnie (zgodnie z prawami ziemskimi oczywiście) własnością barona Rotschilda (Bank of England), którego najznakomitszą klientką jest królowa Elżbieta II.
Najprawdopodobniej dlatego setki Palestyńczyków zbiegły się w tym miejscu.
- Galerię w Jerozolimie otworzono dnia 8 stycznia ku radości wielu Arabów, spośród których wielu wie, o swoich izraelskich korzeniach. Supermarkety izraelskie zatrudniają setki Palestyńczyków z Judei i Samarii, a także arabskich mieszkańców Jerozolimy, którzy nie dbają o poprawność polityczną i nie widzą
w tym "nakby", czyli katastrofy. Dlaczego w Polsce ludzie mają wierzyć, że "żydzi" i Arabowie nienawidzą się serdecznie. Te czasy idą już w niepamięć, bo zmienia się poziom świadomości dusz inkarnowanych z pewnymi misjami na Ziemi. To bardzo niebezpieczne misje, ale w kosmosie strach nie rządzi.
Nie wszyscy Izraelczycy i nie wszyscy Arabowie niosą w sobie złość i nienawiść. Zawierane są małżeństwa mieszane jak nie w Izraelu ze względu na fanatyków religijnych różnych maści, to na Cyprze.
-2 000 miejsc pracy dla Palestyńczyków i Izraelskich-Arabów.


- Pan Levy zatrudnia 4000 pracowników; to Palestyńczycy i izraelscy  Arabowie, którzy za nic nie wyemigrowaliby z Izraela do jakiegoś państwa islamskiego. 
- "Zacząłem zatrudniać palestyńskich i izraelskich robotników arabskich od początku mojej "kariery" na stoisku "Rami Levy", stoisku na rynku Mahane Yehuda w Jerozolimie, który został otwarty w 1976 roku. Arabowie byli moimi pierwszymi pracownikami" - opowiada.
"Ci pracownicy nadal pracują u mnie w naszych supermarketach - i wielu z nich potwierdzi, że swoją karierę mogli rozwinąć tylko w tej firmie.
- Pierwszym pracownikiem, którego zatrudniłem 35 lat temu był człowiek imieniem Ibrahim, Arab ze wschodniej Jerozolimy, który pozostał w Ramim Levy do dziś i obecnie pracuje jako dyrektor ds. Logistyki. 
Inni arabscy i palestyńscy pracownicy, którzy dołączyli do zespołu Rami Levy'ego, także awansowali na wyższe stanowiska kierownicze. 
Rami Levy nie zwraca uwagi na przynależność etniczną, płeć lub wyznanie.  Zatrudnia każdego, kto chce pracować, a nie dyskutować.
Szkoda na to życia. Wszyscy pracownicy, Palestyńczycy i Izraelczycy są traktowani jednakowo i otrzymują równe wynagrodzenia. Wynagrodzenia są oparte wyłącznie na pozycji i wynikach pracy.
- Moim celem jest - mówi Rami dać taką samą szansę  wszystkim pracownikom firmy Rami Levy bowiem każdy  człowiek chce odnieśc sukces w życiu.
- Ten cel można zrealizować tylko wtedy, gdy wdrożona jest  zasada równości  we wszystkich aspektach firmy, która jest naszą firmą. "Jednak dla urzędników Abu Mazena Abbasa z Fatah obraz Palestyńczyków i Żydów pracujących w harmonii jest odrażający to wręcz katastrofa. Nie podoba im się to, że palestyńscy pracownicy otrzymują dobre wynagrodzenie i są traktowani przez pracodawców z szacunkiem i jak bracia.
- Nie lubią też patrzeć na palestyńskich klientów stojących w  kolejce, by kupić żywność i towary oferowane im w lepszej jakości i wierzyli, że Allah kiedyś im to wynagrodzi. 
Nie podoba im się, że Rami oferuje towary dobrej jakości po niższych cenach niż ich kumple - palestyńscy kupcy udający patriotów.
- Urzędnicy z Fatah woleliby, aby ich ludzie płacili wyższe ceny na rynku palestyńskim, niż żeby pracowali dla  izraelskiego centrum handlowego, dla wroga. Urzędnicy Fatah widzą tu izraelski plan "podkopania" palestyńskiej gospodarki, która nie rozwija się, bo oni właśnie kradną miliony zza granicy, która powoli zakręca kurek. 


4 komentarze:

  1. cyt.. nowa palestynska katastrofa... widzę panie Romanie ze wzbudzila w panu radość,.odnośnie podanych linków ...może tak pare zdań na temat Judenratu Panie Romanie.Przykro mi pstwierdzić pana stronniczność która stoi w opozycji do głoszonych przez Pana prawd.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest stronniczość, tylko Izrael jakiego nie znacie...
      Tu w Polsce widoczna jest tylko kłamliwa propaganda (i właśnie stronniczość), a to jest przeciwwaga do niej. Ten kto nie był nigdy w tych rejonach nic nie wie, o życiu tamtejszych społeczności, oprócz tej politycznej poprawności, którą ma na co dzień w mediach różnego typu. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. - Mój artykuł opisuje to, co dzieje się dzisiaj na Bliskim Wschodzie, a nie wydarzenia sprzed 80 lat z terenu okupowanej przez Niemców Polski. Oskarżając mnie
      o "stronniczość" stara si ed Pani odwrócić uwagę od swojego nastawienia do bliźnich. Poprawność polityczna Pani tylko szkodzi.

      Usuń
  2. Nie wiem co to znaczy poprawność polityczna.Każdy z nas ma jakieś nastawienie do bliżnich.Moje nastawienie to umiłowanie Prawdy ktora obnaża falsz obłude i wszelkie zakłamanie.moje serce nakazuje mi stanąć przy słabszym bezbronnym którego los nikogo nie obchodzi ,którego głos do nikogo nie dotrze.Nikogo nie atakuje i nie osądzami pragnę siebie ujrzeć w oczach bliżniego.I bez uprzedzen czując w sobie sprawiedliwość spojrzeć na sytuacje.

    OdpowiedzUsuń