Roman

Roman

piątek, 15 lutego 2019

O MATRIKSIE SŁÓW KILKA - 12 - kontynuacja poprzedniego artykułu (11) - zniknęli, przemieścili się


- 8 kwietnia 1980, Georgia (USA), nieopodal Brunswick City.
Charles i Catherine Romer jechali w nocy swoim samochodem i zniknęli razem
z pojazdem.
- 1707, Pireneje, Północna Hiszpania.
Cztery tysiące żołnierzy arcyksięcia Austrii; zniknęli przechodząc przez strumień w Pirenejach, podczas wojny w Hiszpanii.- 12 grudnia 1910, Manhattan. Dorothy Arnold, młoda, zamożna kobieta rozpłynęła się w powietrzu po wyjściu ze sklepu w centrum Manhattanu.
- 27 września 1920, Londyn. Londyński dziennik „Daily Chronicle” z dnia
  29 września 1920 roku podaje, że młody człowiek szedł ulicą południowego
  Londynu wieczorem, 27 września – a tu czary – domy zanikają – pojawiają się
  łąki – a może to luka w postrzeganiu?   -Jak tam doszedł, nie wie, ale nagle stoi na wiejskiej drodze pośród pól. Jest przerażony. Może znalazł się zbyt daleko od domu i nie będzie mógł już   wrócić.
Znalazł się w pobliżu Dunstable, 30 mil od Londynu. Policjant zauważyłmłodego człowieka głośno coś wołającego i biegającego tam i z powrotem po drodze. Postanowił zabrać go ze sobą na posterunek. Tam młody mężczyzna doszedł nieco do siebie zanim był w stanie wyjaśnić, że nazywa się Leonard Wenham, że pochodzi z Walworths pod Londynem i że jest pracownikiemministerstwa zdrowia. Nie potrafił tylko wyjaśnić, w jaki sposób znalazł się w okolicy Dunstable.
- 19 sierpnia 2000, Kolonia.  W księgarni, małżeństwo Susanne i Roland P. rozmawiają przy kasie z młodym, chyba dwudziestoletnim mężczyzną. Jest to księgarnia ezoteryczna i można tu szybko nawiązać kontakt z ludźmi o takich samych zainteresowaniach.
Ten młody człowiek nosił na plecach swojej kurtki napis „Zeitreisender” (Podróżnik w czasie).
Na pytanie Susanny, skąd ma taką kurtkę, odpowiedział, że jest członkiem klubu zajmującego się tym tematem. Susanne i Roland byli oczarowani.
Chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o tym klubie, a może nawet się zapisać...
Młodzieniec uśmiechnął się i odpowiadał na ich pytania krótko i zwięźle.
Wychodzili razem z księgarni, która ma tylko jedno wyjście - „panie przodem” - a więc jako pierwsza wychodziła Susanne, zaraz za nią jej mąż, a za nim ów nowy (nie) znajomy.
Na ulicy przed księgarnią małżeństwo chciało się umówić z tym młodym człowiekiem, lecz jego już z nimi nie było. Zniknął bez śladu!Ponieważ w tym czasie w księgarni znajdowały się tylko cztery osoby,
a właściciel siedział bezpośrednio przy wyjściu – wszyscy podnieśli alarm. Innego wyjścia nie było. Tajemniczy podróżnik w czasie rozpłynął się
w powietrzu...Księgarnia znajduje się w topograficznie bardzo niekorzystnym miejscu, aby móc pozwolić tu sobie żart. Jest to wąska ulica, jednak przejrzysta, a w chwili zdarzenia prawie nie było na niej przechodniów.Cała przygoda trwała niecałe dwie sekundy.

- 9 marca 1999, Berlin.
Autorzy  książki

sami doznali podobnego przeżycia.
- Podczas jazdy samochodem, około godziny 10-tej rano, przy relatywnie dobrej widoczności, nagle znalazła się bezpośrednio przed ich samochodem kobieta. Miało to miejsce na bardzo ruchliwej ulicy, na którą wjeżdżają samochody bezpośrednio z autostrady i gdzie nikt nie przechodzi przez jezdnię nie po zebrze, ponieważ byłoby to zbyt niebezpieczne.
- Kobieta ta nosiła futrzany żakiet z kapturem. Zahamowaliśmy w miejscu.
Na szczęście nie doszło do wypadku. Kobieta rozpłynęła się w powietrzu.
Oboje widzieliśmy ją bardzo wyraźnie, a ona obróciła nawet swoją głowę
w kapturze w naszą stronę.
- W gruncie rzeczy, przypadek ten stanowi biegun przeciwny do przypadku Rudolfa Fenza. Podczas gdy on miał pecha i pojawił się w niewłaściwym czasie, na niewłaściwym miejscu, ta kobieta we właściwym czasie zniknęła, co najprawdopodobniej uratowało jej życie (zakładając, że pojawiła się gdzieś indziej).

W gruncie rzeczy, przypadek ten stanowi biegun przeciwny do przypadku Rudolfa Fenza. Podczas gdy on miał pecha i pojawił się w niewłaściwym czasie, na niewłaściwym miejscu, ta kobieta we właściwym czasie zniknęła, co najprawdopodobniej uratowało jej życie (zakładając, że pojawiła się gdzieś indziej).

- Podsumowując te wszystkie przypadki, możemy powiedzieć, że ludzie ci zniknęli z naszej przestrzeni i z naszego czasu.W gruncie rzeczy istnieją cztery możliwości: 
1.   Ludzie ci faktycznie zniknęli na stałe z zasięgu naszej realności.
2.   Być może ten i ów pojawili się gdzieś znowu, gdzie to nie zostało zauważone; być może nawet w naszej przeszłości, albo gdzieś w Kosmosie.
3.   Może też być i tak (jak w przypadku Fenza), że ponowne pojawienie się zaginionej osoby czeka nas dopiero w przyszłości.
4.   Specjalnie groteskowa możliwość: Należy przypuścić, że ludzie ci utknęli gdzieś w bez czasowym wymiarze między rzeczywistościami.

- Wypadki przemieszczeń w czasoprzestrzeni znane były także we wcześniejszych stuleciach.
- Hiszpańska zakonnica, Maria z klasztoru Agreda, musiała odpowiadać na pytania inkwizytorów. Między 1621 a 1631 rokiem opowiadała wielokrotnie swojej przełożonej, że była w Meksyku, aby tam nawracać Indian na katolicyzm. Uznano ją za chorą histeryczkę, a do tego za heretyczkę, ponieważ twierdziła, że podczas podróży widziała naszą planetę w formie kuli. (W tamtych czasach wmawiano ludziom, że planeta Ziemia jest płaska. Skąd my to znamy?).

 - To, co czyni ten przypadek tak interesującym jest fakt, iż jej twierdzenia zostały później potwierdzone. Oficjalnie działający w tej okolicy misjonarz, Alonzo de Benavides skarżył się w swoich listach do papieża i króla Hiszpanii Filipa IV, że już ktoś przed jego przybyciem wykonał u Indian całą pracę. Indianie opowiadali mu, że pewna tajemnicza kobieta odwiedzała ich, rozdawała krzyże i różańce, a także pozostawiła we wsi kielich.- Dopiero w 1630 roku, gdy Pater Benavides przybył z powrotem do Hiszpanii, dowiedział się o dziwnych wizjach siostry Marii. Wypytując ją szczegółowo dowiedział się, że opisuje ona zwyczaje i obyczaje tamtejszych Indian bardzo dokładnie. Normalną drogą nie byłaby w stanie dotrzeć do tak szczegółowych informacji. Przeora potwierdziła, że siostra Maria ani nie opuszczała klasztoru, ani nie miała styczności z ludźmi podróżującymi do Meksyku. Poza tym okazało się, że kielich który ojciec Benavides widział we wsi indiańskiej, rzeczywiście pochodzi z klasztoru Agreda. 

- Na podstawie dzienników hiszpańskiego zdobywcy, można było ustalić, że siostra Maria odwiedziła jeszcze inne plemiona indiańskie, plemiona oddalone od siebie o tysiące kilometrów.

Bardzo rzadko występują takie przypadki, które opisują całkiem innego rodzaju błędy (w) Matriksie. 

37-mio letni Peter z Gloucestershire, w Anglii, brał w 1987 roku udział w imprezie. Udając się do toalety wszedł po schodach wiodących na piętro. - Za nim wchodziła kobieta, która również miała zamiar skorzystać z toalety. Dała mu znak, żeby wszedł pierwszy i stanęła pod drzwiami łazienki, czekając, aż mężczyzna ją zwolni.
- Peter po skorzystaniu z toalety otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi do łazienki. Następnie zszedł po schodach, podszedł do grupy kolegów i zaczął z nimi rozmawiać. Ci jednak ignorowali go.
- Peter pomyślał, że przyjaciele robią sobie z niego żarty, więc odwrócił się
i odszedł. Widząc swoją przyjaciółkę, podszedł do niej i poprosił ją, żeby poczęstowała go papierosem, lecz ona również zachowywała się w taki sposób, jakby ani go nie słyszała, ani nie zauważała.
 
- Peter zaczął czuć się nieswojo i pomyślał sobie, że koledzy posuwają się
w swoich żartach za daleko. Postanowił więc udać się ponownie na piętro
i poprosić 
o papierosa kobietę, która po nim weszła do toalety.
Oto co opisuje on dalej:
 - Wszedłem na pierwsze piętro i gdy doszedłem do drzwi łazienki, natknąłem się znów na tę samą kobietę, która nadal tam stała, wyraźnie czekając, aż wyjdę z toalety. Gdy zobaczyła mnie, na jej twarzy pojawił się wyraz zdumienia, ponieważ była pewna, że nadal przebywam w łazience.- Peter zszedł ponownie na parter i wszystko znowu było normalne. Wszyscy go słyszeli i widzieli, a dy spytał swoją przyjaciółkę oraz swoich kolegów o to, dlaczego przed chwilą ignorowali go, ci zapewnili go i przysięgali, że ani go nie widzieli, ani nie słyszeli. 
Jak widać, kobieta czekająca pod drzwiami łazienki na pierwszym piętrze też nie widziała go wychodzącego z toalety i schodzącego w dół po schodach do salonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz