Fragment z książki pt. "Wewnętrzne przebudzenie" Autor: Sisson
Colin
"W dalekiej galaktyce, w środku kosmosu,
żyje grupa istot zwanych Władcami Czasu. Pilnują oni całego
stworzenia. Są odpowiedzialni za utrzymanie ewolucji
wszystkich form życia w całym swoim dominium. Co jakiś czas któryś z nich jedzie
na wakacje. Pewnego razu przyszła wreszcie
kolej na Kroba. Krob udał się do agencji podróży, by znaleźć dla siebie miejsce na spędzenie urlopu.
– No cóż, panie Krob – rzekł agent – mamy wolne miejsca na dalekich krańcach naszego systemu gwiezdnego, na 'Czerwonej' planecie. Może pan tam leżeć do góry brzuchem i cieszyć się wszystkimi przyjemnościami życia.
– Byłem tam ostatnio i jest tam wspaniale, ale wolałbym coś bardziej egzotycznego – odpowiedział Krob.
– To może będzie panu odpowiadała "Zielona" planeta w sektorze gwiezdnym 401. Można tam odpoczywać w idealnym spokoju i ciszy. Ostatnio jest to bardzo popularne miejsce.
– Nie – odrzekł Krob – wolałbym okolicę, w której mógłbym stawić czoło jakimś wyzwaniom. Agent zastanowił się przez chwilę i powiedział:
– Myślę, że mam coś takiego. Na dalekich krańcach kosmosu znajduje się bardzo mały sektor gwiazd zwany "Drogą Mleczną". Bóg jeden wie, skąd wzięli taką nazwę. Jest w nim "Niebieska" planeta; można tam bawić się z samym sobą i innymi Władcami Czasu, którzy spędzają tam swój urlop. Główną rozrywką jest "zabawa w chowanego". Jest bardzo popularna. Zanim pan tam pojedzie, musi pan zdecydować, ile żyć chce pan otrzymać i jaką rolę odgrywać w danym życiu. Ponieważ w naszym wymiarze nie istnieje czas, może pan dostać tyle żyć, ile pan zechce. Tam zapomni pan, kim jest, aby mógł pan szukać siebie za każdym razem – w każdym życiu od nowa. Pomiędzy życiami musi pan wybrać, w co się chce bawić w następnym życiu. Musi pan także wybrać dla siebie płeć. W każdym życiu są bardzo fajne gry i zabawy zwane rodziną lub relacjami. Te to dopiero potrafią człowieka rozśmieszyć!
Krob się zainteresował:
– To brzmi wspaniale. Proszę mi jeszcze powiedzieć o innych grach i zabawach, w których mogę uczestniczyć, podczas gdy będę próbował odnaleźć siebie.
– Och, jest ich dużo. We wszystkich może pan wziąć udział podczas swych wakacji. Bardzo popularna jest "zabawa w wojownika". W tej zabawie może pan zobaczyć, ile razy można pana zabić w bitwie albo w innych okolicznościach, w których pomaga pan innym sprawdzić to samo. To bardzo zabawna gra, a najzabawniejsze jest w niej to, że wszyscy traktują ją serio.
– No cóż, panie Krob – rzekł agent – mamy wolne miejsca na dalekich krańcach naszego systemu gwiezdnego, na 'Czerwonej' planecie. Może pan tam leżeć do góry brzuchem i cieszyć się wszystkimi przyjemnościami życia.
– Byłem tam ostatnio i jest tam wspaniale, ale wolałbym coś bardziej egzotycznego – odpowiedział Krob.
– To może będzie panu odpowiadała "Zielona" planeta w sektorze gwiezdnym 401. Można tam odpoczywać w idealnym spokoju i ciszy. Ostatnio jest to bardzo popularne miejsce.
– Nie – odrzekł Krob – wolałbym okolicę, w której mógłbym stawić czoło jakimś wyzwaniom. Agent zastanowił się przez chwilę i powiedział:
– Myślę, że mam coś takiego. Na dalekich krańcach kosmosu znajduje się bardzo mały sektor gwiazd zwany "Drogą Mleczną". Bóg jeden wie, skąd wzięli taką nazwę. Jest w nim "Niebieska" planeta; można tam bawić się z samym sobą i innymi Władcami Czasu, którzy spędzają tam swój urlop. Główną rozrywką jest "zabawa w chowanego". Jest bardzo popularna. Zanim pan tam pojedzie, musi pan zdecydować, ile żyć chce pan otrzymać i jaką rolę odgrywać w danym życiu. Ponieważ w naszym wymiarze nie istnieje czas, może pan dostać tyle żyć, ile pan zechce. Tam zapomni pan, kim jest, aby mógł pan szukać siebie za każdym razem – w każdym życiu od nowa. Pomiędzy życiami musi pan wybrać, w co się chce bawić w następnym życiu. Musi pan także wybrać dla siebie płeć. W każdym życiu są bardzo fajne gry i zabawy zwane rodziną lub relacjami. Te to dopiero potrafią człowieka rozśmieszyć!
Krob się zainteresował:
– To brzmi wspaniale. Proszę mi jeszcze powiedzieć o innych grach i zabawach, w których mogę uczestniczyć, podczas gdy będę próbował odnaleźć siebie.
– Och, jest ich dużo. We wszystkich może pan wziąć udział podczas swych wakacji. Bardzo popularna jest "zabawa w wojownika". W tej zabawie może pan zobaczyć, ile razy można pana zabić w bitwie albo w innych okolicznościach, w których pomaga pan innym sprawdzić to samo. To bardzo zabawna gra, a najzabawniejsze jest w niej to, że wszyscy traktują ją serio.
Większość bierze w niej udział około 200 razy. Mówię panu, można umrzeć za śmiechu, taka
jest fajna. Jest też zabawa w kupca. Pokazuje, ile razy można się wzbogacić, a później wszystko stracić. Bardzo interesująca, pyszna rozrywka. A co by pan powiedział na zabawę w woła roboczego?
Polega ona na tym, że robi się to samo
codziennie przez osiem godzin przez około pięćdziesiąt lat i
dostaje za to tyle pieniędzy, by nakarmić rodzinę i od czasu do czasu się upić. Jeśli wybierze pan płeć żeńską, może pan sprawdzić, ile razy potrafi posprzątać dom i ugotować, zanim zużyje pan swoje ciało. Nie bardzo to rozumiem, ale mam wrażenie, że ta gra ma
także pomóc innym
urlopowiczom w zabawie, którą nazywają "narodzinami". Ale jest jeszcze lepsza: "zabawa w
studiowanie" – zobaczy pan w niej, ile teorii filozoficznych można włączyć do swojej
kolekcji podczas jednej gry w odnajdywanie siebie. Jeśli stanie się pan w niej
dobry, może przekształcić się w "zabawę w guru", w której uczestnik myśli, że jesteś oświecony, i
pomaga innym urlopowiczom bawić się w studiowanie. Lecz najpopularniejszą rozrywką jest, niech
pan słucha uważnie, zabawa, która trwa równocześnie z innymi zabawami. Nazywa się "zabawą w ofiarę i cierpiętnika".
Tu się pan dopiero uśmieje! Boki zrywać! Zobaczy pan, ile zwykłych sytuacji potrafi pan przekształcić w tragedię, ile razy może pan umrzeć na jakąś chorobę, ile razy
spowodować, że będzie pan, jak tam mówią, nieszczęśliwy. Zdaje się, że przy tej
grze trzeba tak wytrenować umysł, by potrafił negatywnie oceniać i osądzać różne rzeczy. Ja w ogóle nie mogę jej pojąć. Zdaje się, że wysyłają urlopowiczów do specjalnych szkół, by się dobrze jej nauczyli. Ale pierwsze nauki pobiera się u tych
wczasowiczów, którzy bawią się w rodziców. Jak pan trochę poćwiczy, to na
pewno pan się zorientuje, o co w niej chodzi.
To brzmi wspaniale. Proszę mnie zapisać”.
To brzmi wspaniale. Proszę mnie zapisać”.
Dziękuję pięknie. Dobrze znowu poczuć Pana energię. Po przezczytaniu zadumałąm się :) może rzeczywiście tylko o zabawę w tym wszystkich chodzi. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne! Ależ mnie ta gra wciągnęła! Ubawiłam się po pachy , a jeszcze coś tam przede mną. Miałam kiedyś ciotkę , która przeżyła zabór rosyjski , I wojnę , II wojnę z okupacją ,komunistów i podobno / bo ledwo ją pamiętam / zawsze miała humor i zdrowie / wiadomo dlaczego /. Ciotka z pewnością wygrała w tej grze na niebieskiej planecie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBajki mają to do siebie, że zwykle dobrze się kończą. Jakich to dziwacznych niezmiennie, dosłownie w chory sposób masochistycznych klientów miałoby to wspomniane w tej SF bajce wspomniane biuro, którzy życzyli by sobie palenia żywcem na stosach, krematoriach, modowania na ich oczach swych dzieci i bliskich, oślepiania, krzyżowania czy zabijania i zjadania własnych noworodków. wielu już dawno zauważyło, że nasza podła rzeczywistość jest wielokrotnie bardziej pod tym względem chora niż niejeden kasowy horror.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że życie to nie bajka ....nasza rzeczywistość mnie przeraża :( Pozdrawiam
UsuńZnalazłem nazwę tego wiecznego biura, mającego swe biura w trzech szczególnych punktach na globie, tak starego jak ludzka cywilizacja oraz jego pobieżną ofertę i historiografię dotychczasowych dokonań od samych JEGO początków, aż do obecnej oferty i nawet przyszłych planów. Trochę przydługie, ale w połowie nabiera prawdziwych rumieńców, więc warto sie zapoznać --> https://youtu.be/FS1NyrLucWM
OdpowiedzUsuńNie mogę otworzyć linka :(
Usuń