Roman

Roman

niedziela, 12 stycznia 2020

Im memoriam NIE WSZYSCY BYLI "TACY"


W swoich wspomnieniach o latach niemieckiej okupacji, polski pisarz, XXXX Nacht {(NIE, TO NIE JA!)} opisuje ryzykowne akcje ratowania Żydów z lwowskiego getta.

- Oczywiście także wśród Żydów nie brakowało upadłych, obsuniętych duchowo z drabiny ewolucji, a dlatego podłych istot korzystających z powstałej sytuacji w trakcie niemieckiej okupacji Polski (jak np. żydowscy policjanci), ale nie wszyscy tacy byli tak jak nie brakowało szlachetnych Polaków (tacy np.pomogli mojej matce) bo nie wszyscy byli szmalcownikami.
- Ci ludzie nie bacząc na ziemskie etykietki naklejone im na plecach "Żyd", "Polak" swoim postępowaniem udowodnili, że pokonali zwierzęcy strach nie tylko w sobie, ale pokonali też Hitlera patrząc z perspektywy ziemskich pojęć "wygranych"
i "przegranych".

Dla mnie i dla wszystkich tych szlachetnych duchów
w ludzkich ciałach pojęcie "zwycięstwo" nie ma znaczenia, chyba że mówimy o uzdrawiającym samopoznaniu
w sytuacji, w walce z obezwładniającym wręcz przeciwnikiem wykorzystującym w stworzonej przez siebie sytuacji do wyzwalania w bliźnich najniższych instynktów, dzięki czemu
i oni mają szansę poznać siebie i dokonać korekty w celu usunięcia psychicznej skazy i psychologicznego defektu stanowiącego demoniczną, poważną i istotną blokadę na drodze duchowego rozwoju.
- To co? - zapyta ten i ów - Lepiej dać się zabić niż dbać
o własne interesy w ciężkich czasach?

- Odpowiedź na to i podobne pytania jest krótka: Tak!
- Często po wykładach w USA ludzie reagowali słowami:
"Well, I'm not Jesus Christ" (Ja nie jestem Jezusem Chrystusem).
- Jesteś, ale ponieważ ten stan świadomości jest dla ciebie niewygodny, korzystasz z prawa wolnego wyboru i dopustu bożego i obsuwasz się na poziom egzystencji pasożyta.
-Wracając do wyżej wspomnianego, polskiego pisarza
i dziennikar
za mieszkającego w Mainzu w Niemczech który nieświadomie poznał siebie, bo odważył się korzystać ze swojej wyobraźni i w końcu miał szczęście i pewnego dnia stwierdził, że 57 razy wygrał swoją wojnę z Hitlerem”, XXXX Nacht {(nie , to nie ja)} w latach 1942 - 1943 ratując skazanych na śmierć krewnych, przyjaciół i znajomych głównie z getta jego rodzinnego miasta, z lwowskiego obozu zagłady „Janowski-Lager”.

-Mój ojciec, XXXX Nacht - opowiada jego syn pijąc ze mną gorącą czekoladę -miał wtedy 25 lat i „marzył żeby on, rodzina i przyjaciele mogli umrzeć naturalną śmiercią”.
- Słuchając opowiadań mojego ojca i jego kolegów z tamtych czasów odbiera się mieszankę przygód wojaka Szwejka Köpenickiady, jednak  całą pewnością jest tu coś więcej niż jeszcze jedna makabryczna historia żyjącego
w stresie hitleryzmu, zdecydowanego na wszystko człowieka wyciągniętego spod prawa, Żyda -
pisał z początkiem lat 1970 jeden z największych,najbardziej wpływowych, opiniotwórczych niemieckich tygodników. Mój ojciec wiedział, że najbezpieczniejszym kierunkiem ucieczki będzie w tym czasie ucieczka na wschód do sowieckiej Ukrainy.
- Niemieccy okupanci nie czuli się dobrze w Sowietach więc ich brak bezpieczeństwa mógł uratować życie uciekinierom
z getta - ludziom wyciągniętym spod prawa.
- Kursował pociąg ze Lwowa do Kijowa, ale Żydzi odkryci
w drodze do pracy na froncie zwykle wysiadali tylko po to, aby Niemiec strzelił im w potylicę.
- Ojciec zadał sobie pytanie: „W jakich okolicznościach Żyd podróżujący po Ukrainie nie będzie zakapowany przez towarzyszy podróży?”
- Odpowiedź brzmiała:
„ Tylko jeśli nie ma nikogo, kto by zadenuncjował Żyda, czyli tylko wtedy, gdy „transport ludzi składa się wyłącznie z Żydów”; ale „w jakim przypadku może dojść do tego scenario? - zastanawiał się mój stary, który wtedy był młody - jaka firma zorganizuje taki  transport, który składa się wyłącznie z Żydów?!” 
- Odpowiedź logiczna: Tylko wtedy, jeśli w samej firmie „pracują tylko Żydzi”...
- 22 listopada 1942 roku ojciec wcielił się w rolę brygadzisty Wiktora Jaczyszyna, pracownika rzekomej firmy „Johann Kunz Teerbeton-Straßenbau GmbH Berlin- Lemberg- Dniepropietrowsk”.- Brygadzista miał przy sobie certyfikaty z niemieckimi, prawdziwymi stemplami i do tego miał właściwie wytłoczony „rozkaz podróży” na trasie Berlin - Lemberg - Kiev dzięki czemu ojciec a teraz Viktor (łac. zwyciezca) przeszedł na próbę przez wszystkie niemieckie kontrole, wsiadł do pociągu i zajął miejsce  pod napisem  „Nur für Deutsche czyli tylko dla Niemców”.-Na dworcach kolejowych oficjalnie odbierał „prowiant jako hitlerowski strażnik,  a stając się jednym z okupantów czuł się bezpiecznie w swojej roli, "bo przecież - jak mawiał - Nikt nie będzie szukać śpiewaków pośród głuchoniemych".- Test zakończył się powodzeniem. Ojciec, a twój kuzyn. wtedy wysokiego wzrostu blondyn nie wyróżniał się wyglądem zewnętrznym ani wzrostem i jako spostrzegawczy facet zauważył, że władze wojskowe reagowały ślepotą na widok munduru, a ostemplowane „dokumenty” działały niezawodnie.

- Następnie, wyposażony w "marszowe upoważnienie firmy Kunz Teerbeton-Straßenbau GmbH, Berlin  do „pracy na  froncie” i w towarzystwie Viktora, grupy „Starozakonnych” 
z fałszywymi dokumentami podróżowały prawie bez przeszkód w przedziałach kolejowych „tylko dla Niemców”  przez granicę sowiecką, Kasatin lub Kijów, gdzie ojciec wcześniej zapewnił im kwatery  i kryjówki.
- Niektórzy ocaleni dołączyli do sowieckich partyzantów, niektórzy dostali pracę, inni znikli  i życie prowadziło ich dalej, a - Tylko Święte Życie jest nieomylne, a nie tzw.papież na stolcu piotrowym.
- Mój ojciec,który za każdym razem  ryzykował życiem, trafił do więzienia pewnego razu i ledwo uniknął śmierci w obozie we Lwowie, ale dobrze spreparowane dokumenty, jego zdolność do ich preparowania, fotograficzna pamięć
i zdolność kopiowania podpisów pomogły mu wyjść na wolność. Był urodzonym psychologiem i był spostrzegawczy. - Stan poszerzonej świadomości zawsze powinien iść
w parze ze spostrzegawczością, a język niemiecki
z austriackim akcentem nie stanowił dla niego trudności.
-Jego plany bazowały  na znajomości psychiki niemieckich wojskowych.
- Tak więc, „na swoją niekorzyść”, dostarczył rozkaz marszu dla brygadzisty i 16 mężczyzn z czerwonym (nonsensownym) sufiksem: „ACHTUNG! Uwaga! Ten identyfikator nie uprawnia podróżnych do otrzymywania prowiantu na tej trasie!”
- Ten trik zadziałał: inspektorzy ograniczyli się do  odmowy dostarczenia jedzenia i odeszli.
- Niemiecki mundur działał magiczne. mundur który dla ojca do końca życia stanowił„symbol niemieckiego okrucieństwa”);magicznie działał na Niemców widok odbitego na papierze,  okrągłego"stempla  „z ptakiem”, więc ojciec  awansował na „kapitanaKrause,szefaosterunku WehrmachtsdienststelleFeldpostnummer L 00043", wojskowego posterunku o L 00043”, co, jak zauważał ojciec z ponurym poczuciem humoru, natychmiast postawiło go w pozycji „zdolnego do przeszmuglowania w bezpieczne miejsce dwudziestu rabinów z brodami i pejsami owiniętych w tradycyjne tality
[ prostokątne chusty nakładane przez ortodoksyjnych żydów na głowę bądź ramiona podczas modlitwy]”.

- „Dzięki usługom socjalnym NSDAP taka grupa ludzi miała zagwarantowane bezpłatne przejazdy pociągami w pierwszej klasie, posiłki na stacjach i karty żywności"Nur für Reichsdeutsche”- - Także moja babcia mogła wzbogacić swoją wiedzę geograficzną jadąc przez kraje Europy Wschodniej na koszt Hitlera”.[ Uczcie się na koszt  mojego kuzyna, bo w tym świecie nigdy nie wiadomo, co nas czeka za zakrętem. Życie na planecie Ziemia jest pełne także nie miłych, niepożądanych, ale wzbogacających nas niematerialnie niespodzianek].
- Jeden z przyjaciół ojca - ciągnie swoje opowiadanie Marek - który miał „nieszczęśliwy”, typowy semicki wygląd został uratowany z owiniętą grubym, pokrwawionym bandażem głową i twarzą oraz z usztywnionym szyną ramieniem
w  towarzystwie niemieckiej  „pielęgniarki” (dziewczyny mojego taty z tamtych czasów, mojej mamy. Ona także dzięki tej maskaradzie i austriackiemu akcentowi przeżyła 2-gą wojne światową, albo kontynuację tej rzekomo 1-szej..., która jak obecnie widzimy nadal się nie kończy i cdn... 
- Ich kolega podróżował jako inżynier budowlany, Herr  Emil Müller; był w  podróży służbowej do Bukaresztu, (tam była jego "stacja ratunkowa".
- W trakcie tych udanych akcji ojciec zaczął stopniowo zdawać sobie sprawę z przyczyny i celu dla którego przyszedł na ten świat i czego miał się tu nauczyć w trakcie naziemnego warsztatu w Ziemskiej Wyższej Szkole Życia jak to trafnie nazywasz - powiedział Marek.- Hasło każdego ziemskiego dnia brzmi: Poznaj siebie
i naucz się umierać, żebyś umiał żyć dla innych; nie z innymi lecz 
dla innych, bo na tym polega miłość bliźniego nie tylko
z tego samego gatunku w który się wcieliłeś na chwilę, nie tylko z wybranej przez ciebie nacji w tym celu i 
z "twojego" narodu).
- XXXX Nacht uratował od śmierci w lwowskim obozie koncentracyjnym także swojego młodszego brata, który jako dziennikarz w 1968 roku odmówił podpisania "samokrytyki"
przez co naraził się władzom PRL i  został skazany przez Sąd za „wyrządzenie materialnej szkody  interesom Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej” na trzy lata więzienia.
- Po 18 miesiącach więzienia, "dzięki ingerencji wpływowych przyjaciół" został nagle deportowany, (innymi słowy pozwolono mu "opuścić nielegalnie" PRL.
- w
ylądował w Maizu u brata, który już został odznaczony za odwagę przez jej Wysokość, Królową Niderlandów.* (wpływowi znajomi).., co ojciec skomentował w jednym
z udzielonych wywiadów - opowiedział mi Marek -  słowami: „Świat pozostał taki, jaki był.Nie zmienił się - nie mówiąc już o poprawie”.
Tu zgadzam się z XXXX kuzynem, bo to, o co obecnie walczycie (a w rzeczywistości pozwalają wam chwilowo walczyć) w świecie materii jutro straci na wartości, bowiem istotne dla Ziemian decyzje podejmowane są nad naszymi głowami, przekazywane naziemnej załodze

i przez nią realizowane, czyli wprowadzane w życie
na planie materii - na planecie za naszymi plecami. 
- Tylko jedno ma znaczenie,  a mianowicie odzyskanie uniwersalnego, boskiego, kosmicznego stanu świadomości (inaczej nikt nie potraktuje nas, chwilowo Ziemian poważnie).
*) W latach 1970 nie wiadomo było wszem i wobec,że w okresie dochodzenia do władzy przyszłego Führera III Rzeszy Adolfa Hitlera, z którym XXXXX Nacht i jego dziewczyna wygrali wojnę, holenderski książę Bernard o podjął później pracę w nieludzkim, niesławnym koncernie chemicznym IG Farben Auschwitz, co opublikował wspaniały niemiecki lekarz, dr n med Mathias Rath.
- Młodszy brat księcia,Aschwin publicznie poparł politykę Hitlera i NSDAP, a on sam był członkiem zakonu SS założonego przez Himmlera. Mimo to  królowa Holandii - Wilhelmina uznała go za godnego poślubienia jej córki Juliany, następczyni tronu Niderlandów.
- Książę bynajmniej nie krył się z tym, że 
 jest zwolennikiem hitlerowskiej polityki, która groziła wybuchem wojny w Europie, ale interesy liczą się przede wszystkim. Nihil novi.
- W trakcie spotkania z księciem Bernhardem, Hitler wyraził chęć sojuszu niemiecko-holenderskiego, zaś książę miał być tego sojuszu gwarantem.
- W latach 1970 współpracujący z Szymonem Wiesenthalem** XXXX  Nacht był świadom tych brudów, a także o tym, że również książę Edward VIII z dworu brytyjskiego sympatyzował z hitlerowskim faszyzmem.
Z Bożej łaski Król Wielkiej Brytanii, Irlandii i brytyjskich dominiów zamorskich
król, obrońca wiary, 
cesarz IndiiKsiążę w nazistowskim ośrodku szkoleniowym koło Złocieńca.
UWAGA: Fotografie z tamtych czasów nie odnoszą się bezpośrednio do akcji ratowniczych mojego kuzyna.


**) https://www.polskieradio24.pl/39/156/Artykul/687601,Szymon-Wiesenthal-lowca-nazistow

1 komentarz:

  1. Tak najważniejsza jest intencja...ukochanie bliźniego i pomoc w potrzebnie to największy i najbardziej chwalebny dar uczyniony drugiemu człowiekowi-nieważne czy w czasie pokoju czy wojny...tak myślę...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń