Roman

Roman

niedziela, 6 grudnia 2015

POLA ZMIENIONEGO PROMIENIOWANIA [3] CZYSTE STWORZENIE...


Z moich notatek z lat 1980. 
Wykład duchowy

CZYSTE STWORZENIE
I DZIAŁALNOŚĆ ZBUNTOWANYCH ISTOT

W niniejszym objawieniu na temat upadłych istot i upadłych światów pragnę krótko objaśnić proces powstawania Stworzenia:

Bóg był i jest.

Bóg jest wiecznie istniejącą energią.
Zanim Nieskończoność wypełniła się Światłem Wszechducha - istniała wieczna cząsteczka.
Ta cząsteczka składająca się z negatywnej i pozytywnej pierwotnej siły, która zawierała w sobie plan całego Stworzenia, nazywana jest Wszechduchem.
Z powodu istnienia różnych prawidłowości, zwanych  fazami rozwoju, Wszechduch, innymi słowy jedyna istniejąca cząsteczka pierwotna zaczęła oddychać coraz intensywniej, czyli rozwijać Boskie energie, aby je następnie tchnąć - innymi słowy eksmitować.
Pierwszą siłą odczuwania zrealizowaną przez Wszechducha była druga pracząsteczka. Wszechduch nazywał ją i nazywa Swoją negatywną siłą. [Nie znaczy to, że była ona zła, lecz że była negatywem. RN].
Wówczas zaistniały już dwie pierwotne siły działające w absolutnej jedności: cząsteczka pozytywna składająca się z dwóch trzecich Prasiły oraz cząsteczka negatywna zawierająca w sobie jedną
trzecią siły pierwotnej, zwanej Prasiłą.
Te dwie pierwotne siły zwane są Jednością i są siłą pierwotną a także też Wszechduchem, który stworzył na bazie odwiecznych, duchowych praw, duchowe słońca, duchowe światy oraz istoty niebiańskie. 
Ta nieskończona siła - Wszechduch - tchnął, wyemitował z siebie jedną część swojej mocy i objawił ją. Ta część Jego energii, stała się pierwszą czystą i najwyższą energetyczną formą; - jest to Wieczny Niebiański Ojciec.
Jako Bóg-Ojciec istota ta posiada moc Wszechducha, albowiem forma ta jest jednoznaczna z wszechobecną prasiłą Wszechducha, która ożywia całą, czystą Nieskończoność jak i wszystkie częściowo
i w pełni już materialne sfery.
Z biegiem rytmicznych oddechów Wszechducha stworzył On też pierwsze istoty - dzieci. Te zaś uformowane zostały z Jego niebiańskiego tchnienia, z emisji transmitownych fal.
Pierwsza istota żeńska, którą stworzył Wszechmogący nazwana została przez Niego Jego dzieckiem. Świat nazywa tę istotę Satana.
To dziecię wszechświata, które w późniejszej fazie podniósł do rangi Swego duala zostało wydobyte bezpośrednio i uformowane z Wszechsiły.
Wszechmogący, który jest Prawem, zgodnie z wiecznie istniejącymi regułami, nie obdarzył Swojego duala ani jedną cząstką wszechobecności, mimo iż forma eteryczna tej pierwszej żeńskiej istoty pobrana została i objawiona z pola siły wszechobecności.
Jedną trzecią swojej pozytywnej siły przekazał Wszechmogący Swojemu pierworodnemu Synowi, który w tym świecie nazywany jest Chrystusem albo Jezusem Chrystusem.
Najpiękniejszy anioł w całym Stworzeniu, serafin, dziecię Boże,
a później dual Nieskończonego, nie mógł zaakceptować faktu,
że nie dysponuje tak jak pozytyw wszechobecną siłą. Te kiełkujące
i sprzeczne z Prawem Boskim uczucia zazdrości i zawiści w boskim dualu wzmogły się, gdy tylko pierworodny Syn Boży objął swe dziedzictwo jako Współrządca Stworzenia.
Satana, zwana później też Lucyferą/rem, zapragnęła podzielonego Stworzenia - na rządzone przez Boga Ojca i Jego pierworodnego Syna (kosmicznego Chrystusa) i stworzone przez nią paralelne universum, gdy odkryła, że istnieje możliwość odrywania
i odseparowania oderwanych części duchowych planet, aby następnie nadawać im inne, pożądaner przez nią drganie, uwierzyła, że w ten sposób będzie w stanie całkowicie pokonać Boga i w rezultacie zawładnąć i jego Królestwem - całym wszechświatem jako wszechmocna i jedyna siła.
W późniejszej fazie postępującego procesu  swego upadku Satana/Lucyfer nie dążyła już do podzielenia Stworzenia, jak tego chciała początkowo, lecz dążyła do rozwiązania wszystkich form - także swoich własnych - aby znowu móc działać we Wszechduchu jako wszechobecna siła.
Gdyby ten plan się powiódł, oznaczałoby to jej zwycięstwo nad Wszechmogącym, a żeńska zasada posiadłaby absolutną władzę nad pierwotną myślą twórczą. Innymi slowy Satana stałaby się pierwotną zasadą i wedle własnej woli zaczęłaby oddychać (promieniować, emanować, transmitować) od nowa formując wedle własnej woli
i własnych wyobrażeń nowe Stworzenie.
Właśnie temu jednak zapobiegł później Chrystus, jako Jezus
z Nazaretu - częściowa moc i siła z Prapierwotnej Siły - Współrządca Nieba.
Z powodu tego rodzaju dążeń Satany i jej zwolenników, powstało z biegiem czasu w hierarchiach szatańskich wyobrażenie, że wszystko rozpłynie się w absolutnym eterze, w Wszechduchu.
Wyobrażenie to zaistniało obrazowo w hierarchiach szatańskich oraz w formującej się coraz bardziej kronice eterycznej przed pojawieniem się na Ziemi Chrystusa Bożego. Ówcześni wizjonerzy
i nosiciele Słowa Bożego widzieli ten iluzoryczny obraz i odbierali promieniującą z niego siłę. To złudzenie zostało spisane
i przechowywane z pokolenia na pokolenie. Dziś jeszcze złudzenie to stanowi część składową wschodniej tradycji religijnej. Idea ta, że Lucyferowi uda się rozwiązać całe Stworzenie istniała aż do czasów Jezusa.
Dopiero Chrystus, jako Jezus z Nazaretu zatrzymał ów proces rozpuszczania Stworzenia wypowiadając słowa "Dokonało się"  i wnosząc swoje dziedzictwo, czyli swoją częściową siłę z Prasiły bezpośrednio wcielonym i bezcielesnym duszom jako podporę w ich wspinaniu się po drabinie duchowej ewolucji. Dlatego od 2000 ziemskich lat istnieje tylko JEDEN Mistrz, jeden Nauczyciel, który może zaprowadzić wszystkie dusze na Plan Absolutnej, Boskiej Świadomości. Jest to kosmiczny Chrystus, Współrządca Nieba, Zbawca ludzkości, który przekazał wszystkim upadłym i obciążonym duszom iskierkę Swego duchowego dziedzictwa.
Tylko dzięki uznaniu Chrystusa jako Współrządcy Nieba może eteryczne dziecko, czysta dusza powrócić bezpośrednio na łono Boga - w sfery niebiańskich światów.
Każdy mistrz - obojętnie jak się nazywa - wcześniej lub później uzna Chrystusa [który jest także i jego Zbawcą] za Współregenta całego Stworzenia i zrozumie, że należy rozwinąć w sobie iskierkę
dziedzictwa Syna Bożego, którą trzeba zanieść z powrotem
wPracentralne Słońce, w Siłę Pierwotną, z której to wyzwolona została częściowa siła. Dlatego każda dusza i człowiek kroczący wewnętrzną ścieżką powinien zadać sobie pytanie: "Iloma drogami pragnę kroczyć?", albowiem jak długo uczeń oddaje się przewodnictwu innych mistrzów, tak długo może czynić duchowe postępy na ścieżce prowadzącej do Boskości, lecz ostatni krok, który jest krokiem decydującym, a mianowicie krok w Absolutność może postawić tylko wtedy, gdy skierował się już na Chrystusa.
To On jest od 2000 ziemskich lat jedyną siłą, która jest w stanie zaprowadzić człowieka do Absolutu; dlatego niechaj każdy kroczy bezpośrednią drogą - drogą Chrystusa Bożego - kończącą się w Absolucie.

środa, 2 grudnia 2015

GDY DZIECI NIE CZUJĄ SIĘ WOLNE…


DZIECKO JAKO NIEWOLNIK CZY JAKO LUSTRO RODZICÓW?

Dwie dziewczynki protestują przeciw pracy dzieci, nazywając ją niewolnictwem.
Fotografia z marszu pierwszomajowego w 1909 roku w Nowym Jorku.
Od wszechczasów przybywały na nasz świat rozwinięte dusze,
aby przypominać nam o prawie absolutnej, kosmicznej wolności


W domu jestem niewolnikiem. Muszę szyć, plewić, zaopatrywać, odkurzać, myć samochód, być wcześnie w domu. Jestem po prostu zbitym psem!
Oto odpowiedź trzynastoletniego ucznia na pytanie, co oznacza dla niego słowo „wolność”.
Ta odpowiedź reprezentuje wiele innych dzieci, ponieważ bilans ankiety przeprowadzonej pośród 1930 niemieckich dzieci i opublikowany w czasopiśmie „Eltern” /Rodzice/ ujęty jest w wypowiedzi pewnej uczennicy: Nie wiem, co to jest wolność. Warto się tu zastanowić…


Odpowiedzi dane przez dziewczynki i chłopców wypadały wprawdzie różnie - ponieważ wyobrażenie wolności zmienia się wraz z wiekiem, zależy od dojrzałości i płci, to jednak objawiają wystarczająco temu, kto potrafi wsłuchiwać się w słowa zawierające w sobie uczucia, a tym samym rozpoznać, co kryje się za tymi wypowiedziami.
Odnosząc się do przekazów pochodzących od istot z wymiaru Boskiego Ducha możemy rozpoznać, iż dzieci - obojętnie jak małe - są odbiciem wnętrza dorosłego człowieka. Gdy doprowadzamy naszym błędnym postępowaniem dzieci do stanu niepewności albo obciążamy je, wówczas wyrażają one często z zaskakującą dokładnością to, co my dorośli czujemy. I vice versa - swoim zachowaniem odzwierciedlają na różne sposoby także harmonijne otoczenie.



JAK DZIECI NAS WYCZUWAJĄ?
W żłobkach, w których pielęgnowane są dzieci w wieku od roku do trzech lat przez świadomy, oddany personel, już u najmłodszych dzieci można dostrzec, że z pomocą gestykulacji, mimiki i innych możliwości wyrażenia się pokazują nam, opiekunom i rodzicom, jak nas odbierają.
A oto dwa przykłady:
Dziecko, które jako nowe przybyło do żłobka miało trudności z rozłączeniem się z matką i zintegrowania się z innymi. Szczególnie dało się to zauważyć, gdy schodziło z drogi pewnej opiekunce i niechętnie pozwalało jej się przewijać. Podczas rozmowy z rodzicami okazało się, że matka dziecka żywiła jakieś niewypowiedziane zastrzeżenia w stosunku do owej właśnie opiekunki i obawiała się, czy ta potrafi właściwie opiekować się jej maluchem. Dzięki szczerej rozmowie rozładowano to niewidoczne napięcie i dziecko bez żadnych już problemów pozostawało w żłobku.


Także trzy- i sześciolatki mogą pomóc dorosłym w procesie samopoznania, o ile dorośli dbają o uważność w swoim życiu codziennym i zależy im na poszerzeniu swoich własnych i dziecka horyzontów myślenia.
Dzieci meldują nam bezinteresownie swoim zachowaniem się o naszych własnych pozytywnych i negatywnych myślach i uczynkach. Ze względu na dziwne zachowanie się pięcioletniego dziecka, postanowiono porozmawiać z jego rodzicami. Podczas tej rozmowy matka chłopczyka opowiedziała o swoich mocnych obawach i lekach, jakie prześladują ją od dzieciństwa i jakie wywierają wpływ na jej życie po dzień dzisiejszy, co odbija się negatywnie na jej życiu rodzinnym i w jej pracy. Kobieta ta czuła się bardzo obciążona. Nic nie wiedząc o treści tej rozmowy, jej syn na drugi dzień narysował w przedszkolu dużego, czarnego człowieka z nadmiernie wielkim palcem wskazującym, z którego bił ogień i błyskawice. Jak się potem okazało, dziecko malowała bardzo konkretny aspekt leków swojej matki z jej wczesnego dzieciństwa, co pomogło jej w likwidowaniu przyczyn tych stanów lękowych.



CO POKAZUJE NAM DZIEŃ POPRZEZ NASZE DZIECI?

Najczęściej tego rodzaju wskazówki pomocne są dlatego, bo są aktualne, a tym samym prowokują do jasnych wydarzeń i sytuacji w teraźniejszości, pasują do chwili, której korzenie tkwią w przeszłości.
- Jak często jednak gubimy się w naszych poszukiwaniach wszelkich możliwych przyczyn? - - - Jak często wracamy myślami do naszych dążeń z przeszłości, których analizowanie i badanie odwraca naszą uwagę od tego, co chce nam powiedzieć nowy dzień – także poprzez nasze dzieci - niosący obecne wydarzenia.
Jeśli chcemy nauczyć się zwracać uwagę na te codzienne impulsy (nasz chleb powszedni, o który prosiliśmy przecież w modlitwie), to możemy to uczynić także i w ten sposób, że zwracamy naszą uwagę na nasze dzieci i na to, co chcą one nam przekazać. Albowiem dzieci są z reguły nieskomplikowane, swobodne, bezpośrednie – nie dbające o poprawność i regulacje - przez co przeżywają dzień o wiele intensywniej niż zniewoleni potakujący systemowi dorośli.
Także radość i zaufanie - tak rodziców jak i dzieci – wyrażane są w tym, co dzieci w różnoraki sposób nam odzwierciedlają.
Ojciec sześcioletniej dziewczynki pracował pewnego popołudnia w ogrodzie, w przedszkolu. Dziewczynka wyraziła swoje wrażenia w plastyczny sposób. Narysowała uśmiechającego się ojca, duże słońce, siedem małych, tańczących i dwa duże, kolorowe kwiaty rosnące na świeżo podlanej ziemi oraz bogaty w kolory, przyjemny, ciepły dom, w którym jest przedszkole z dużym, czerwonym sercem na dachu. Dziewczynka opisała swój rysunek następującymi słowami: To jest mój tata. On pracuje w ogrodzie za przedszkolem.  Tak po prostu. W ten oto sposób wyrażone zostało wyraźnie zadowolenie ojca jak i jego dziecka, jego otoczenie i teraźniejsza sytuacja życiowa. „Bądźcie jako dzieci, bo do nich należy Królestwo Niebiańskie”. Bądźcie jak dzieci, ale nie bądźcie dziecinni, bo to dwa różne stany świadomości.

DROGA SAMOPOZNANIA JAKO ŚRODEK POMOCNICZY W WYCHOWANIU DZIECI

Już na podstawie tych kilku przykładów staje się wyraźnym, jak dokładnie dzieci nas obserwują i co przy tym odczuwają. Dzieci cieszą się z nami, albo czują się dotknięte naszymi kłopotami, zmartwieniami, uczynkami i myślami, nawet jeśli pochodzą one z naszej podświadomości. Nie oznacza to jednak, że zadaniem dziecka jest służyć nam swymi niefiltrowanymi i spontanicznymi rysunkami, swoimi gestami, mimiką i słowami. Co więcej to my powinniśmy ś w i e c i ć (w każdym tego słowa znaczeniu) przykładem dla naszych dzieci (czyż nie wszystkie dzieci są nasze); wolni i nieobciążeni negatywnymi uczuciami, myślami, słowami i uczynkami ludzie XXI wieku, świadomi naszego Boskiego pochodzenia, współtwórcy rzeczywistości. Taki styl życia może stanowić dla innych, którzy przybywają ze świata do Europy impuls do zmiany nastawienia do nas i bezinteresowną pomoc. Najlepszej pedagogiki uczymy się, jako rodzice, opiekunowie lub wychowawcy na drodze poznawania samych siebie w różnych drastycznych sytuacjach życiowych a także przypominamy sobie o naszej prawdziwej, kosmicznej tożsamości. Wiem, ze to działa, ponieważ jestem ojcem dorosłych już dzieci. Fakt, iż chwilowo żyjemy w ludzkich ciałach nie oznacza, że jesteśmy tymi umierającymi ciałami.

Szaul HaTarsi zwany w kościele  kat. świętym Pawłem "zakwasił" - aby użyć tu biblijnego określenia -
wbrew nauce Chrystusa (ujętej w t.zw. kazaniu na górze), tak uczył pierwotnych chrześcijan
w swoim Pierwszym Liście do Koryntian:
Każdy przeto niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. Zostałeś powołany jako niewolnik?
Nie martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj [z twego niewolnictwa]!

Gdy więc czytamy wypowiedzi dzieci, które udzieliły wywiadu na temat wolności, wypowiedzi, które można ująć w pełnym rezygnacji stwierdzeniu dwunastolatka: … tylko jako niemowlę jest się wolnym, to możemy ponownie postawić pytanie:
- Co dzieci swoim oskarżeniem dotyczącym pozbawienia ich wolności chcą powiedzieć dorosłym?
- Czy wypowiedzi te - pamiętając, że mój bliźni jest moim odbiciem - nie odzwierciedlają w rzeczywistości sytuacji, w jakiej znajdujemy się my, zniewoleni przez system dorośli...?
Nie potrzeba tu żadnych wielopłaszczyznowych interpretacji, aby za takimi wypowiedziami jak np. czuję się jak niewolnik albo jak zbity pies, rozpoznać życie i świat myśli miliardów ziemskich matek i ojców. Gdy dzieci widzą, (jak np. pewna dwunastoletnia dziewczynka) „wszędzie tylko kolce i ciernie, mury i zakazy”, to można swobodnie pozwolić sobie na zadanie pytania:
- Czym promieniują rodzice na swoje dzieci?

PRZEKAZ DZIECI DO RODZICÓW
Kto potrafi czytać między wierszami, ten nie może nie usłyszeć wołania o pomoc, ich przekazu do rodziców, przekazu dla ich otoczenia i dla społeczeństwa, w które te dusza wniknęły i w którym żyją. Jeśli spojrzymy w lustro którym są nasze dzieci i będziemy szczerzy i uczciwi sami z sobą, to możemy wiele dowiedzieć się o nas samych i wiele rozpoznać. To rozpoznanie nas wzbogaci.
To na tym polega prawdziwe, pozytywne myślenie. Jeśli jednak tak nie postąpimy i nie wyciągniemy żadnych wniosków, wówczas niezadowolenie po obu stronach będzie rosło, a stosunki pomiędzy obu stronami staną się coraz gorsze. Dalszych następstw nie musimy sobie w ogóle wyobrazić; można je sobie obejrzeć, albowiem już na wielu obszarach stały się one rzeczywistością.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji?
Łatwo jest powiedzieć, że koniecznym jest zmienić model myślenia.
I tak właśnie jest. Inna droga nie istnieje. Tylko konsekwentna zmiana kierunku myślenia i działania przyniesie rozwiązanie. I właśnie to rozwiązanie proponował Chrystus i czyste duchowo, eteryczne istoty. Jest to droga wiodąca z powrotem do normalnego życia, za którym tęsknią już miliony obudzonych, którzy kroczą drogą samopoznania i wychowują w ten sposób swoje dzieci. TEN PROCES STANOWI ZAGROŻENIE DLA WŁADZY NADZORCÓW TEGO ŚWIATA. Ta droga jest najlepszym instrumentem, aby PRZEISTOCZYĆ SIĘ I NASZE DZIECI W WOLNE KOSMICZNE ISTOTY – W WOLNYCH LUDZI.

Pozytywnie nastawione do nas kosmiczne cywilizacje oferują ZAINTERESOWANYM konkretną pomoc wychowawczą. Proście w waszych myślach i modlitwach, a odbierzecie w sobie konkretne impulsy i wskazówki.  Tej komunikacji nikt nie zdoła zakłócić. Tu nie pomoże HAARP, szczepionki ani rozpylanie nad naszymi głowami aluminium i baru.  Gdy odczuwamy (= komunikacja) i ponieważ odczuwamy (= transmisja i odbiór) otwieramy się na wolność, a tym samym stajemy się ż y w y m przykładem dla naszych dzieci, które będą kontynuować naszą działalność na tej skradzionej planecie. Tak. To jest rewolucja, jednak pokojowa rewolucja, a tym samym inna niż wszystkie te, które pewien dwunastoletni uczeń w przeżywanej przez siebie sytuacji opisuje: ... nic się nie zmieni aż zrobię w domu rewolucję, a wtedy stanę się narodem.


Niemcy 2030... a ty skąd pochodzisz?
(To tak a propos papieskiej agendy 2030)

niedziela, 8 listopada 2015

AZJACI I AFRYKAŃCZYCY PRĄ KU EUROPIE


RUSZAJĄ NARODY



EUROPA SKONFRONTOWANA Z POWAŻNYMI PROBLEMAMI



To, co znany z lekcji historii jako wydarzenia z odległej przeszłości, staje się w obecnym czasie ponownie realnością. Miliony ludzi ruszają ku lepszej materialnie przyszłości. To ponowna wędrówka ludów. Spodziewane jest przesuwanie całych narodów, a co za tym idzie mieszanie się narodów pomiędzy sobą.


W jakim kierunku prą te wędrujące ludy?
Ich celem jest ziemia obiecana – bogata Europa.

Dlaczego właśnie takie kraje jak Niemcy i/lub królestwa skandynawskie działają na te prące masy jak magnes jest jasna: dobrobyt w jakim żyją ich mieszkańcy. Coraz częściej czytamy w gazetach, że tolerancja i życzliwość tubylców zamienia się w nienawiść do obcokrajowców i rękoczyny.


Poczucie jedności wśród muzułmanów jest nieznane

Czy przypominacie sobie film z 1990 roku pt. The March (Marsz)*, który odebrany został wówczas jako czysta fikcja? Obecnie rzeczywistość pokazuje, że to nie fikcja?  To realizacja planu.

Każdy jest obcokrajowcem - tylko nie w swojej ojczyźnie; tam człowiek jest chwilowo tubylcem.

 Czy istnieje powód, aby myśleć o „obcokrajowcu” lub mówić o nim ze specjalnym tonem w głosie?


W świadomości Boga-Stwórcy obcokrajowcy nie istnieją. Bóg patrzy na ludzi i widzi swoje dzieci. Chrystus patrzy na ludzi i widzi swoje młodsze siostry, swoich młodszych braci. Prastare cywilizacje, które nie obsunęły się nigdy w materię widzą w ludziach upadłe istoty potrzebujące duchowego wsparcia i UKIERUNKOWANIA DO WEWNĄTRZ.




Ze względu na różnorakie cechy zewnętrzne jak i różnorodne mentalności stworzenia te odseparowały się od siebie i stworzyły sobie swoją własną przestrzeń życiową, rozwinęły swoją własną kulturę, często zwalczały się wzajemnie (a także pomiędzy sobą) chcąc podporządkować sobie innych.

Ludzie nigdy nie żyli w pokoju – mówi wielu. Tak może myśleć tylko ktoś, kto patrzy poprzez swoje okulary na krótki okres czasu, na ciągłość światowych wydarzeń i dba o swoją (w jakiś sposób) zabezpieczoną pozycję. Kto jednak cofa się w dziejach historii o kilkaset lat albo o tysiąclecia, ten rozpoznaje stałą ewolucję, proces przebiegający także na planie rozwoju narodów – właśnie przemieszczanie się i mieszanie się ze sobą narodów. Pojęcie „wędrówka ludów” opisuje to zjawisko polegające na stałym poruszaniu się mas ludzkich to tu, to tam, przy czym niesłusznym jest mówić o wędrówce ludów w taki sposób, jak gdyby istniała kiedyś tylko jedna taka wędrówka.

Ludzie bez przerwy - często całe ludy i plemiona - są w drodze. Na jakiś czas albo na stałe osiedlają się w jakimś miejscu, stają się częścią tego, co zastali, albo wywierają na to swój wpływ, a czasem nawet zmieniają formę tego, co zastali. Proces zwany wędrówką trwa czasem kilka stuleci, a czasem trwa to bardzo szybko, tak jak to się dziś odbywa.


Ale...


DLACZEGO LUDZIE OPUSZCZAJĄ SWOJĄ OJCZYZNĘ?

Środki masowego przekazu meldują masowo o faktach, jakie składają się na obraz nowej wędrówki ludów, której wymiarów nie da się oszacować, a jaka jest już w pełnym toku. Tym samym wielu ludzi skonfrontowanych jest z następującym pytaniem: „Jak stanąć twarzą w twarz z moim zagranicznym bratem, z moją obcą siostrą?”

Jeżeli ktoś myśli jeszcze, że nie musi zadawać sobie tego rodzaju pytań, to - moim skromnym zdaniem - jest w błędzie.
Żaden naród nie był w stanie na stałe i nie będzie mógł uznawać zamieszkiwanego przez siebie terenu za swój własny na wieki wieków, innymi słowy za suwerenny. Zabezpieczone przez wojsko granice nigdy nie były i nie są jak widzimy czynnikami gwarantującymi zamknięte parcele jako własność, tak jak prawa, przepisy oraz inne środki zaradcze nie mogą gwarantować bezpieczeństwa. Udowodniła to historia i potwierdzają to ostatnie wypowiedzi europejskich polityków w stylu: Islamizacja Europy wyjdzie nam wszystkim na zdrowie. A więc i my powinniśmy wziąć pod uwagę, że w przyszłości nie będzie już tak, jak to jest obecnie oraz że ukazujące się zmiany prawdopodobnie o wiele szybciej się dokonają niż się tego spodziewamy i sobie tego życzymy. Wyżej cytowana wypowiedź ma nam sugerować, że znaleźliśmy się w erze postchrześcijańskiej, że nauki Mojżesza (Dekalog) i Chrystusa (Kazanie na górze) są już nieaktualne! Tymczasem TERAZ właśnie nadszedł czas na zrealizowanie ich w życiu codziennym, gdy zechcą narzucić nam prawa szariatu i zniszczyć na tej planecie pamięć o Chrystusie!
  
Jakie były i jakie są przyczyny tego, że jednostka albo całe narody opuszczają swój rodzinny kraj, aby w obcym miejscu znaleźć sobie nowy dom, nową ojczyznę - często mino zaciekłego oporu tubylców. Muszą przecież istnieć istotne przyczyny zanim ktoś opuszcza swoją ojczyznę i tym samym decyduje się na niepewny los...

W dawnych czasach taką przyczyną prawie zawsze była zbyt mała przestrzeń życiowa zmuszająca ludy do wędrówki. Trwało to często długi czas, np. w wypadku „pierwszych germańskich wędrówek” - około 500 lat. Germanie przybyli z północy i osiedli na południu Europy przyciągnięci promieniami Słońca i ciepłem, żyzną glebą i obfitymi zbiorami.

Głód był zawsze przyczyną do opuszczenia ojczyzny. Dziesiątki tysięcy Irlandczyków wywędrowało w XIX-tym stuleciu z tego właśnie powodu do północnej Ameryki, ale i dziś głód stanowi siłę napędową potrzebną do rozpoczęcia wędrówki. Głodem i rozpętywaniem wojen można pędzić po planecie (i po kosmosie) miliony istot. Tak było i to obserwujemy obecnie. Głód i zniszczenia. Trzecim czynnikiem jest strach...

Strach przed niepewną przyszłością oraz przed wrogami jest dalszym z kolei powodem masowych wędrówek ludów. Np. około roku 375 n.e. rozpoczęli Hunowie „wielką wędrówkę ludów germańskich” trwającą prawie 500 lat. Proces ten totalnie zmienił warunki panujące w ówczesnej Europie.
Zbyt szybko zapominamy także o potężnej fali uciekinierów po II wojnie światowej, ludzi, którzy ze strachu przed Armią Czerwoną i radziecką okupacją uciekali na zachód – fala uciekinierów, z których około 7,8 miliona osiedliło się w Niemieckiej Republice Federalnej.



Oczywiście często tęsknota za krainą „mlekiem i miodem płynącą”, za wygodnym życiem wypędzała  i nadal wypędza ludzi z ich ojczyzny - jednak tego rodzaju motywy nie doprowadzały do masowych poruszeń. Np. setki tysięcy Rosjan i Ukraińców żyjących w Izraelu.


Jak widać wędrówki ludów zaczynały się i obecnie też zaczynają się tylko wtedy, gdy ludziom na danym terenie brakuje czegoś, czego ich ich zdaniem pozbawiono, czegoś, co im się należało zgodnie z ich odczuciem, albo gdy chciano ich zmusić do czegoś, co wedle ich pojmowania nie było i nie jest właściwe. W takich sytuacjach nie chcą dłużej utożsamiać się ze „swoją” ojczyzną która nigdy tak naprawdę nie była ich własnością (co im wpojono i w co gorco wierzyli), ze swoim państwem (w obronie którego byli gotowi polec), a tym samym tracą poczucie bezpieczeństwa, które stanowi ważną część składową wprogramowanego im tzw. poczucia narodowego. Czarni magowie, którzy niegodziwie wykorzystują ten mechanizm w ramach materializowania swoich planów poruszają narodami od zarania ludzkości. (Świadczy o tym choćby biblijna historia o wyprowadzeniu Hebrajczyków do „ziemi obiecanej”, którą „na zawsze” podarowała im istota podająca się za wszechmogącego Boga, a która kolonializowała naszą planetę).

Fakt, iż dziesiątki tysięcy Polaków i Rumunów nie identyfikowało się już więcej ze swoim krajem pokazuje liczba przybyłych z tych państw choćby do NRD w 1990 roku. 20 tysięcy Polaków wniosło o obywatelstwo w NRD. Do ówczesnych Niemiec Zachodnich przybywało w tamtych latach dziennie tylko z Rumunii 500 do 1000 osób. W tamtych latach dziesiątki tysięcy ludzi uciekło z Azerbejdżanu do Rosji… Około 10 milionów Niemców z Rosji przesiedliło się do Niemiec... 

„MY JESTEŚMY BIEDNI, BO WY JESTEŚCIE BOGACI”

Wszystko to są jedynie zarysy tego, co zaczęło się dziać około 25 lat temu i dzieje się na Wschodzie i Zachodzie. O wiele gorzej wyglądało na południu.
W prasie pojawiały się takie nagłówki jak np. „Rzym przeciwko imigrantom z południa” albo „Setki tysięcy Afrykańczyków i Azjatów wnikają w Wspólnotę Europejską”, "Tysiące Włochów i Turków w Berlinie".... Ten proces zbliża się na naszych oczach do apogeum.  Wędrówka ludów w pełnym toku. 25 lat temu postawiono pytanie, czy Europa po zburzeniu muru na wschodzie, zbuduje nowy mur na południu? Dziś dano nam odpowiedź na to pytanie: Nie. Islamizacja Europy wyjdzie nam wszystkim na zdrowie.

Mieszkałem wówczas w Niemczech, gdy ukazał się jeden z najdroższych
i najbardziej wartościowych filmów telewizyjnych „Der Marsch”*.

 Powodami ludzi, którzy w tym filmie opuścili swoją ojczyznę były ucieczka przed nędzą oraz ich nadzieja na lepszą przyszłość w bogatych krajach zamieszkałych przez białoskórych. Jesteśmy biedni, bo wy jesteście bogaci - powtarzane w tym filmie oskarżenie wyraża uczucia afrykańskich i azjatyckich uciekinierów w naszej, dzisiejszej realności i nie jest to bynajmniej jakaś filmowa historia. A może należy tu przypomnieć sobie pytanie pobudzające do myślenia zadane 2000 lat temu: Kto jest bez winy?...

Czy ktoś uświadomił tych biednych ludzi o tym, że w każdym z nas żyje Twórczy Duch i że jeśli nastawią się na Niego w swoim wnętrzu
i rozbudzą w sobie Boskie, Twórcze Moce, to będą też bogaci
- w duchu i w materii?

Czy bogaty Watykan może czuć się niewinny?
Czy bogaci Amerykanie i bogaci Europejczycy mogą czuć się niewinni rozpoznając, że parcie Azjatów i Afrykańczyków w kierunku bogatego Zachodu jest reakcją poprzedzoną akcją: tzw. gospodarczymi dążeniami Zachodu, nieustannym podnoszeniem stopy życiowej na rachunek biedniejszych (wykorzystywanie tzw. „taniej siły roboczej”), naszym zachodnim, nieskrywanym dobrobytem wyzwalającym zawiść, naszą żądzą bycia kimś i posiadania na własność ziem w tych biednych krajach. Oto przyczyny wykorzystywane przez tych, którzy przemieszczą masy ludzkie dążące do dobrobytu i bezwiednie pomogą zrealizować plany samozwańczych iluminatów, którzy tworzą nowy świat dla swoich potrzeb, świat bez Boskich praw, świat bez kosmicznego Chrystusa.

Chrystus powiedział: Oto czynię wszystko nowe.
- Ja też – odkrzyknął antychryst, który działa równolegle i oto tsunami uchodźców i wspieranych finansowo przez satanistów uciekinierów już nadchodzi; to pierwsza fala.

Czy można rozpoznać jak wielka jest ta fala i co z sobą przyniesie?
Trzeba dobrze wsłuchiwać się i wczytać, jeśli chce się stworzyć sobie jakiś obraz z tego, co podczas wiadomości podawane jest opinii publicznej na temat legalnych i nie legalnych imigrantów. Próg nietolerancji z powodu przybywania wrogich obcych już został przekroczony. Ludzie nie dbają o narzucaną im poprawność polityczną.




Jeśli Chrystus jest w Tobie - współczujesz obu zniewolonym stronom


Autorem tych programów nie jest nasz Stwórca, który jest miłością.
A Pan zstąpił z nieba, czytaj z astralu [...] i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę i  t o  jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy (l.mn.!) więc
i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!» (Ks. Rodz. 11: 5-7)
JASNE?


Jezus jest niewolnikiem Allaha???
Prawo przyczyny i skutku:
Katolicy mordowali muzułmanów, teraz muzułmanie idą na Rzym

Przede wszystkim w Afryce wiele wskazuje na to, że pęd do emigracji wzmoże się jeszcze bardziej. Według oszacowań europejskich urzędów ds. spraw emigracji, w krajach położonych po południowej i południowo-wschodniej stronie Morza Śródziemnego w ciągu najbliższych lat liczba mieszkańców wrośnie do grubo ponad pół miliarda...

Czarnoskórzy ludzie wiezrą, że są bogaci gdy jeżdżą Mercedesami

NADZIEJA NA LEPSZE ŻYCIE W EUROPIE

Tego rodzaju drastyczny wzrost przypływu ludności musi doprowadzić do ucieczki w tereny, gdzie można żywić nadzieję na polepszenie sobie warunków bytu. Tak oto powody jakie w naszym czasie doprowadzały i doprowadzają do nowoczesnej wędrówki ludów są te same, jak przed setkami i tysiącami lat: bieda we własnym kraju, prześladowania, finansowe niewolnictwo, strach, ograniczenie przestrzeni życiowej, złe warunki gospodarcze, agresywna religia oraz kuszące widoki „różowej”, czytaj: materialnej przyszłości dla siebie i swoich dzieci. Gdzie można oczekiwać lepszej przyszłości niż w bogatych krajach Europy?!

Europa, a de facto jej najbogatsze państwa są magnesami dla tych wszystkich, którzy jeszcze w życiu doczesnym mają nadzieję na błogosławieństwa materialnego dobrobytu, którego tak bardzo im we własnej ojczyźnie brakowało. Im szybciej można go zdobyć – najlepiej przemocą – tym lepiej.

Ponownie poruszone zostały struktury narodów. Przesuwają się już obecnie od wielu lat, tylko że nikt tego tak naprawdę nie zauważył. To, co uznawaliśmy za historyczne wydarzenia w przeszłości, to ożyło dziś znowu i czy życzymy sobie tego czy nie i tak będziemy z tym faktem skonfrontowani, bowiem nic nie dzieje się przypadkowo w tym świecie i nic nas nie spotyka, żeby nie chciało nam czegoś o nas samych powiedzieć. W końcu musimy zacząć pojmować, że nadszedł czas wielkiej przemiany, jaka obejmie wszystkie obszary politycznego, gospodarczego i osobistego życia i nic nie pozostanie na stałe takim, jak to jest teraz; niczego nie da się zamrozić na zawsze - nawet jeśli sobie tego tak bardzo życzymy. Tu nie pomoże tak zwane pozytywne mylenie. Energia jest życiem i musi płynąć.

Ludzkie prawo przyczyny i skutku dba obecnie o skomasowanie tego wszystkiego, co zostało uprzednio posiane (inkwizycja, kolonizacja etc.) i im wcześniej uporamy się z tym problemem i poważnie zajmiemy się tym wszystkim i zaczniemy przekładać dźwignie w nowym kierunku - zgodnie z Boską wolą, tym łatwiej będzie nam z tych niewygodnych sytuacji uzyskać to, co w nich pozytywne i działać na czas odpowiednio.

To odnosi się zarówno do tych, którzy opuszczają swój kraj i idą w nowym dla siebie kierunku zająć, wyrwać i przejąć siłą, jak i do tych, którzy widzą siebie stojących naprzeciw fali wrogich obcokrajowców, bowiem wszyscy mamy pod stopami tę samą planetę. Obie strony bezwiednie biorą udział w programie kontroli umysłów i są manipulowane i skłócane. Tylko świadomość jedności może pokrzyżować plan manipulatorów.

Walka z terrorem

Ziemia zmieni swoje oblicze. Karty zostaną rozdane od nowa. Ludzie znajdą się w obliczu wydarzeń i sytuacji, jakie nie będą od razu rozpoznawane jako skutki przyczyn stworzonych nawet przed wieloma setkami lat, a mimo to nie chodzi tu o przypadkowy los, a już w ogóle nie o „karę Bożą”, ponieważ Bóg jako kochający Ojciec nie karze swoich dzieci. Pozwala jednak, aby poznały same siebie i niesione w sobie negatywne programy i aby mogły się ich na czas pozbyć.

WNET NIE BĘDZIE JUŻ ANI „OBCOKRAJOWCÓW” ANI „TUBYLCÓW”

Takie błędne postępowanie mogło mieć miejsce nawet przed wieloma inkarnacjami i jeśli z powodu braku rozpoznania i żalu za popełnione czyny znajduje się ono jako obciążenie w duszy, to wcześniej lub później rezultaty ukażą się w świetle dziennym. Wczoraj krzyżowiec - jutro pokrwawiona ofiara. Dotknięci - jeśli brak im wglądu i rozpoznania - podlegać będą działaniu tego obciążenia; będą zmuszeni rozpoznać siebie w swoich błędach, będą żałować ich popełnienia i na ile to będzie możliwe naprawią wyrządzone szkody i zmienią się na lepsze („nawrócą się” używając religijnego języka), a jeśli zechcą, to będą mogli przyłączyć się do tych, którzy już dziś realizują na co dzień Boskie Prawa i jako w niebie także na Ziemi żyją tymi prawami zakładając tym samym Królestwo Pokoju Chrystusa na Ziemi.

Rozpoczęła się nowa wędrówka ludów. Następstwem będzie przesunięcie się narodów po tym globie i zmieszanie się ich pomiędzy sobą. To alchemiczny proces. Przy końcu tego procesu nie będzie już „obcokrajowców” ani „tubylców”, a tylko ludzie spełniający z wolnej woli Boską wolę oraz ci, którzy... nadal nie zechcą jej spełniać. Taki rozwój wydarzeń nie może być zaskoczeniem dla nikogo, kto zaznajomił się choćby powierzchownie z biblijnymi (i nie tylko biblijnymi) proroctwami. Tu nie ma miejsca na profilaktykę. Ludzkości nie jest dana szansa, lecz wybór - dekalog i kazanie na górze albo szariat.

Wcześniej czy później każdy będzie musiał zadać sobie pytanie - z jakim nastawieniem staję naprzeciw swego brata, swojej siostry pochodzących z innego kraju. To dotyczy jednej jak i drugiej strony powstałego 30 lat temu konfliktu. Także ludzie ze sfer rządzących zmuszeni będą zadać sobie pytanie: jak wygląda mój kraj - czy jest to oaza gospodarczego dobrobytu, gdzie każdy zaspakaja jedynie własne życzenia natury materialnej, czy też jest to miejsce, gdzie panuje wewnętrzny spokój i realizuje się na co dzień wewnętrzną wolność, która zaspokoi tęsknotę za prawdziwym, chrześcijańskim, wspólnym życiem. Polityk, który tłumi w sobie tego typu pytania - sprzeda swoje usługi tym, którzy wynagrodzą go na jakiś czas, po czym - gdy stanie się zbędny - rzucą go bestjom na pożarcie. [ Niedawno partyjny wuj Kim Dzon Una został rzucony głodnym psom na pożarcie.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/brutalna-egzekucja-wuja-kim-dzong-una-rzucili-go-psom-na-pozarcie/pfrh7  ]


 Jeśli ze względu na „zatwardziałość serc”, „twarde karki” i „bezczelne twarze” (aby posłużyć się językiem biblijnym) nie zostanie zrealizowana w życiu codziennym bezinteresowność jakiej uczy Chrystus, to ponownie posiane zostaną negatywne przyczyny w nowopowstałych warunkach, po których we właściwym czasie znowu dojdzie do zbiorów. 
Gdzie będziesz wówczas Ty, Czytelniku?

https://en.wikipedia.org/wiki/The_March_(1990_film)

*) dla angielskojęzycznych
https://www.youtube.com/watch?v=vpUVHQu8-xY


czwartek, 5 listopada 2015

METODA SUBTELNEGO ZWODZENIA


ILUZJA „POZYTYWNEGO” MYŚLENIA

Pozytywne myślenie ma swoją koniunkturę.
Na afiszach, w dziale ogłoszeń w gazetach, w księgarniach kuszą nas odczyty, kursy, kasety i literatura. Wszystko to nastawione jest na skuteczne pokierowanie swoim życiem, na odniesienie sukcesów i coraz więcej klientów pozyskuje tego rodzaju materiały. M.in.:



Na pierwszy rzut oka czyta się to dobrze: „Rozpoznaj swoją siłę duchową”; „Siła twojej podświadomości”;Pokonaj swoje granice” albo „Jak zrealizować swoje życzenia i marzenia”.

Na drugi rzut oka wszystko to okazuje się być mieszaniną półprawd i nieprawdy. Często używa się w tej grze także Boga, naszego duchowego Stwórcę. Bóg ma zagwarantować osiągnięcie sukcesu. Drugie z dziesięciu przykazań brzmi jednak: „Nie używaj Imienia Boga nadaremno”.

Kto nie jest zadowolony ze swojego życia albo z sytuacji, w której się znajduje, szuka wcześniej lub później rozwiązania.
Lecz… gdzie można je znaleźć?

Tylko niewielu ludzi wierzy albo wie, że Boska Świadomość, Duch Boży żyje w nich samych. Dlatego ludzie szukają spełnienia swoich życzeń i tęsknot w świecie zewnętrznym. Często ludzie poświęcają na to wiele energii, czasu i pieniędzy. Jeśli rezultaty nie zadowalają ich, wówczas szukają często bardziej efektywnych metod spełnienia swoich marzeń.

Tak więc sprytne głowy wymyśliły, że można oderwać częściowe aspekty z Boskiej Mądrości i użyć ich dla uzyskania własnych korzyści. Mowa tu o działaniu „pozytywnego” myślenia. Na tym polu sugeruje się człowiekowi, że celem jego ziemskiego żywota, celem jego krótkiego pobytu na Ziemi jest stworzenie sobie wygodnego życia właśnie z pomocą pozytywnego myślenia. Postępowanie takie jest zarazem wolą Boga.

Wskazówki tego typu przedstawiają się następująco:
„Człowiek otrzymał od Boga wrodzone mu prawo bycia bogatym pod każdym względem, a to oznacza, że jesteś na tej planecie po to, aby zdobyć na wszystkich płaszczyznach swojej ziemskiej egzystencji pełń wszystkiego. Jesteś tu po to, żeby prowadzić wspaniały, szczęśliwy i swobodny tryb życia; innymi słowy materializować sobie wszystkie marzenia. To jest twoje prawo i sens życia na ziemi”. (Wielebny J. Murphy, 1990).

Ale… Istota zwana Chrystusem na Ziemi uczyła czegoś innego: „Bądźcie doskonali, jak wasz Ojciec w Niebie doskonały jest”; innymi słowy jesteśmy tu, na tej planecie w drodze wiodącej nas do tego celu! To oznacza codzienną pracę nad sobą samym, poznawanie siebie samego, niesionych przez nas negatywnych programów, realizowanie nauki zawartej w tzw. kazaniu na górze w dniu powszednim. (Patrz: M. Doepp, Medycyna według kazania na górze)
Czego jednak uczą nas przedstawiciele metody pozytywnego myślenia?
Jeśli we właściwy sposób użyjesz praw myślenia i wiary, to natychmiast możesz doświadczyć wyników takiego postępowania i wnieść nieoczekiwane bogactwa w swoje ziemskie istnienie. Istnieją łatwe i proste techniki oraz lekko dające się przeprowadzić programy, z pomocą których możesz szczęśliwie i od razu osiągnąć praktyczny sukces”.

Fakt, iż myśli są formami energii jest w międzyczasie powszechnie znany. Ale  c o znaczy pojęcie  pozytywne myślenie?
- Czy mam tu na myśli wszystko to, co czyni ze mnie w życiu szczęśliwszego, skutecznie działającego, zadowolonego i beztroskiego człowieka?
- Czy szczęście składa się tylko z tych rzeczy, które - przez krótki okres czasu – pozwalają mi zapomnieć o moich lękach i niepewności?
- Co w tym złego, że myślę pozytywnie w tym materialistycznym sensie?
- Co czyni to nastawienie do życia niebezpiecznym, to fakt, że technika ta może funkcjonować… oczywiście wraz ubocznymi efektami, które – praktykującemu tego typu techniki z reguły nie są znane.
Po wtajemniczeniu w owe „prawdy pozytywnego myślenia” oferowana jest następująca rada: „Przyzwyczaj się medytować o tych objawionych ci prawdach, a twoja podświadomość, czyli Boskość w człowieku, zareaguje odpowiednio”.
Ta wypowiedź jest absolutnie błędna, ponieważ to nie podświadomość człowieka jest Boskim pierwiastkiem, lecz jego niezniszczalne, Boskie, wieczne sedno duszy.

Bóg jest bezinteresowną miłością. Jego Duch istnieje w każdej duszy, a więc w każdym człowieku. W ten sposób każdy z nas niesie w sobie Boską Siłę bezinteresownej miłości. To, co człowiek czyni, to czynić powinien dla bliźniego. Kto w ten sposób daruje, ten w ten sposób odbiera. Odbiera jednak zgodnie z Boskim Prawem, a nie w wyniku pozytywnego myślenia o materii; odbiera dlatego, ponieważ człowiek nie oczekujący niczego po prostu  j e s t  dla bliźniego.

W jak wyrafinowany sposób wiedza o Boskiej iskierce w człowieku wykorzystywana jest w celu skierowywania dążeń człowieka na niewłaściwe tory i w niewłaściwym kierunku udowadnia następująca wypowiedź: „Największą tajemnicą świata jest fakt, iż to w samym człowieku żyje żywy Duch – Bóg. Niestety większość ludzi szuka wszędzie sukcesów, szczęścia, bogactwa i spełnienia – tylko nie w sobie.”

Kto w samolubny sposób uparcie szuka tego co materialne, być może znajdzie to. Jedno jednak jest pewne: to, co w rezultacie swych starań zdobędzie, to nie od Boga pochodzi. Nawet wtedy nie, gdy Bóg wbudowany jest w technikę „pozytywnego” sposobu myślenia. Jako medytacja i modlitwa proponowane są np. następujące wizualizacje swoich życzeń: „Wiem, że życzenia mojego serca pochodzą od Boga, który znajduje się we mnie. To Bóg chce żebym był szczęśliwy”. (Pastor J. Murphy)

W tym miejscu ukazuje się wyraźnie „pomieszanie z poplątaniem”, innymi słowy jest to przebiegunowywanie Boskich Praw.
- Co jednak jest w tym niedobrego, że rzekomo „Bóg chce żebym był szczęśliwy w tym materialistycznym świecie?”

W tym zdaniu nie ma nic złego. Bóg, mój Niebiański Ojciec chce, żebym był szczęśliwy, lecz czym jest szczęście w Bogu, w boskiej świadomości? Szczęściem w Bogu jest nasze prawdziwe jestestwo, nasze wewnętrzne życie, a nie żądza posiadania czegoś, chęć bycia kimś w materii… Szczęście w Bogu to nie materializowanie dla wygody moich człowieczych marzeń, aby mnie wiodło się dobrze na Ziemi.

Niebezpieczeństwo ukryte w metodach „pozytywnego myślenia” polega na tym, że metody te rzeczywiście mogą przynieść wyniki, jednak nie prowadząc człowieka do rozpoznania
- w jaki sposób i dlaczego znalazł się w przykrej dlań sytuacji,
- co ona chce mu powiedzieć i
- jakie nauki ma z tego doświadczenia wyciągnąć?!

Kto nie rozpoznaje poczynionych przez siebie błędów, ten też nie może ich żałować, a zarazem nie może niczego naprawić.

Ponieważ nie zna popełnionych przez siebie błędów, dlatego będzie je stale powtarzać. Oznacza to, iż pozostają one nadal w duszy, a jej obciążenie rośnie. To nie jest Boska wolą. To życie w pętli czasu.

Rezultatom tych metod nie można jednak zaprzeczyć. Ale… Kto i dlaczego je rozpowszechnia? Czyż nie są to te siły, którym zależy na tym, żeby powstrzymać człowieka przed nawróceniem się, przed skierowaniem się do wewnątrz i wstąpieniem na drogę wiodącą z powrotem do Boga? Samo tylko używanie słowa „Bóg” jeszcze nigdy nie zbliżyło człowieka do Boga, do utraconego, naturalnego stanu świadomości, do zdrowia. Wie o tym każdy duchowny. Skoro więc życzenia człowieka ze względu na jego pozytywne myślenie zostają spełniane, to mamy tu do czynienia z innymi siłami, jakie tutaj działają. Przyjrzyjmy się przez chwilę miliarderom i trylionerom…
Dalszym efektem ubocznym są więzy wytworzone z tymi przeciwnymi Bogu, a więc naturalnemu życiu siłami, które pomagają pozytywnie myślącemu człowiekowi w zdobyciu sukcesu, sławy, reputacji i rangi w tym świecie. Eminencje, ekscelencje, liderzy, autorytety, ba, nawet święci!
Bóg daje bezinteresownie; jego przeciwnik - nie. To zaś, co na chwilę daje, to trzeba mu oddać do ostatniego grosza. Kiedy? Czasem jeszcze w tym życiu, czasem potem, w sferach astralnych, albo w następnym życiu.
Prawdziwe pozytywne myślenie jest bezinteresownym myśleniem. Jeśli nałożyłem moje życzenie na falę Boskiej Woli, to otrzymam to wszystko, co jest dla mnie faktycznie dobre – dobre dla mojego duchowego rozwoju, a nie tylko dla wygody na planie materii.


Już grecki filozof, Heraklit z Efezu (ok. 535- 475 p.n.e.), tu namalowany przez Johannesa Moreelse, załamywał ręce nad materialistycznym światem przewidując jego przyszłość i ostrzegał:
„Nie jest dobrze, gdy ludzie mają wszystko, czego tylko chcą”.

Ale dlaczego? Co w tym złego, że człowiek może kupić sobie wszystkie, czego dusza zapragnie, że jest poważany ze względu na swoje bogactwo, że ma władzę… Co w tym złego?

Żyjący w takim stanie świadomości człowiek nie myśli już nawet o znalezieniu drogi z powrotem do swojego prawdziwego jestestwa, do swojej prawdziwej istoty, która w swej naturze jest Boska.


Czy tego sobie życzysz?
Czy nie tęsknisz już/jeszcze o powrocie do domu?