Roman

Roman

poniedziałek, 16 czerwca 2014

TE ISTOTY ZAWSZE NAM TOWARZYSZYŁY

Cześć z nich nam towarzyszy, a cześć z nich nam asystuje. To zaś zależy od motywów jakimi się kierują; jedne z nich świadomie biorą udział w procesie ewolucji wszechświata i udzielają pomocy na drodze duchowego rozwoju jego opadłym istotom, inne zaś - opętane żądzą władzy - anektują, kolonizują i manipulują bardziej zamroczonymi od siebie istotami.

Pamiętam czasy, (jeszcze kilkanaście lat temu), gdy słowo UFO uznawane było w pewnych kręgach za brzydkie słowo (tak jak dajmy na to inkarnacja), nawet jeśli w trakcie wykładu dysponowałem filmem video lub stertą dokumentów zwolnionych z nakazu np. Sądu Najwyższego USA na podstawie ustawy o wolności informacji (FOIA) z apostilem amerykańskiego konsulatu, ustawa która pozwala na całkowite lub częściowe ujawnienie wcześniej niepublikowanych dokumentów przez rząd Stanów Zjednoczonych. 

Takie filmy były rzadko omawiane publicznie i zazwyczaj odrzucane jako fotograficzne anomalie... Np. po moich odczytach w Tel Awiwie z końcem lat osiemdziesiątych minionego stulecia (cokolwiek to oznacza), podchodzili do mnie czasem życzliwi słuchacze i szeptali mi na ucho, żebym nie wychylał się publicznie z  mało popularnym tematem, bo stracę pacjentów. 

W dzisiejszych czasach, wielu ludzi pragnie podłączyć się  pod pole niezdrowego szumu medialnego prezentując bzdury dotyczące tak żywotnego zjawiska jakim jest  UFO wraz z "materiałem fotograficznym" mającym te mrzonki potwierdzić. Tego rodzaju postępowanie motywowane próżnością lub będące próbą dezinformacji ze strony służb specjalnych do zakwestionowania zasadności rzetelnego badania tego zjawiska przez niezrzeszonych prywatnych badaczy.

UFO i humanoidalne istoty były i są obserwowane przez Ziemian. Niektóre z tych obserwacji były "dokumentowane", o czym świadczą np. rysunki w prastarych jaskiniach na całym świecie, malowidła, artefakty i mity. Nie istnieje taka kultura, której temat nieziemskich istot byłby obcy. ... Nie jesteśmy sami! To zaś zobowiązuje nas do odpowiedniego zachowywania się we wszechświecie, który jest naszym wspólnym, naturalnym środowiskiem. Nasza ignorancja i impertynencja może bowiem zakończyć się tragicznie. Prawo magnetyzmu bowiem gwarantuje, że podobne przyciąga do siebie podobne. Nie wszystkie cywilizacje kosmiczne gotowe są traktować nas z tą cierpliwością, z jaka traktują nas cywilizacje realizujące w swym życiu Boskie, kosmiczne prawa objawione ludzkości w skróconej formie przez Mojżesza (t.zw. Dekalog) oraz jeszcze dokładniej przez Jezusa (w t.zw. kazaniu na górze). 

Kończąc pisanie poprzedniego artykułu (dziś posta),  zdecydowałem się niejako uzupełnić go prezentując zjawisko UFO istniejące na długo przed skonstruowaniem przez człowieka  aparatu fotograficznego, kamery video i sieci o nazwie Internet.



Obraz namalowano w 1600 roku przez Bonaventurę Salimbeni zatytułowany Gloryfikacja Eucharystii. Dziś wisi w kościele San Lorenzo w San Pietro.
Na obrazie widzimy istoty siedzące w chmurach zajęte urządzeniem podobnym do satelity (Sputnik), a nad nimi biały gołąb (una paloma blanca) - stary symbol pokoju i statku macierzystego.



Wiem, wiem, Erich von Däniken już latach 60-ch XX wieku opisał te rysunki naskalne z jaskini w Val Camonica we Włoszech.
Archeolodzy twierdzą, że przetrwały 13 000 lat. Rysunek przedstawia dwie istoty
w kombinezonach trzymające w dłoniach jakieś narzędzia.
Ich głowy otoczone są nimbem, czyli polem elektromagnetycznego promieniowania, co pozwala na rezonans między polem ich kosmicznego pojazdu a ich mózgami


Rysunek z jaskini Pech Merle/Le Cabrerets we Francji; przetrwał około 19 000 lat.
Po prawej stronie człekopodobnej istoty widać trzy obiekty w kształcie UFO. Wokół jej głowy nimb. 





Jaskinia w Kimberley w Australii.
Tutaj rysunki naskalne przetrwały zdaniem ekspertów około 5 000 ziemskich lat. 
Aborygeni nazywają te istoty Wandjina.
Czyż nie są one podobne do istot zwanych dziś przez ufologów "szarakami"?


Takie istoty widział personel wojskowy i medyczny np. w Roswell, w stanie Nowy Meksyk.
Czy fotografia jest prawdziwa? Trudno to orzec, jednak już zbyt wielu ludzi z całego świata
- ludzi którzy wzajemnie się nie znają i pochodzą z rożnych warstw społecznych -  donosiło i nadal donosi o bliskich spotkaniach z istotami o takim właśnie wyglądzie.



Starożytny Egipt


Bayerisches National Museum. Gobelin z Bruges w Belgii - Triumf Sumeru.
W lewym górnym rogu wyraźnie widać obiekty
w kształcie dysków z wieżyczkami.


Francja. VI wiek.


X wiek. Tybet.
"Pradżniaparamita Sutra" pisana sanskrytem znajduje się dziś
w National Museum of Art w Osaka.
W tle, nad głowami istot siedzących w prawym dolnym rogu widnieją dwa dyskoidalne obiekty latające zwane w sanskrycie vimanami.
W eposie pt. Ramayana (Dzieje Ramy) czytamy, że vimana to dwupiętrowy obiekt latający w chmurach, używany przez bogów,
z bulajami wokoło i kopulą na dachu. Taki pojazd leciał z "prędkością wiatru"
i dochodził z niego "melodyjny dźwięk".




Oba gobeliny wiszą z bazylice Notre-Dame w Beaune, w Burgandii.
Na obu w tle na niebie widnieje latający dysk.


To ma przedstawiać "Wniebowzięcia NMP", a wiec ewakuowanie Miriam/Marii,
biologicznej matki Jezusa z Ziemi przez istoty niebiańskie w tle których unoszą się w atmosferze obiekty dyskoidalne, zwane dziś w "latającymi spodkami".


 Zürich Central Library - Wickiana Collection
Obraz namalowany przez Samuela Cocciusa przedstawiający
zjawisko UFO nad Bazyleą w 1566 roku.
[Wickiana Collection jest uznawana za jeden z najbardziej znaczących zbiorów doniesień prasowych i dokumentów odnoszących się do aktualnych wydarzeń począwszy od XVI wieku].


 Ilustracja z książki pochodzącej z serii pt: "Theatrum Orbis Terrarum" napisanej przez admirała Blaeu. Rok wydania 1660. Dwa holenderskie statki na Morzu Północnym a nad nimi obiekt lub dwa obiekty unoszące się w powietrzu. Tego typu obserwacje notują i dziś członkowie załóg okrętów wojennych, łodzi podwodnych i statków pasażerskich*. Te książki zawierają kompilacje artykułów różnych autorów i opisy walk na morzu, informacje natury kartograficznej itd.


Godzina 21:45, 18 sierpnia 1783. Czterech świadków na tarasie zamku Windsor w Anglii obserwowało lecący świetlisty, podłużny obiekt otoczony jakby chmurą.
Po pewnym czasie obiekt zmienił kształt na kulisty mieniąc się jasno niebieskim światłem. Intensywność tego promieniowania stopniowo wzrosła,
po czym obiekt ruszył równolegle do horyzontu
na wschód oświetlając pod sobą ziemię.
Źródło: Philosophical Transactions of the Royal Society of London (czasopismo naukowe publikowane w Wielkiej Brytanii przez Królewskie Towarzystwo Naukowe od 1665 roku.
Thomas Sandby (założyciel Akademii Królewskiej) i jego brat Paul,
byli świadkami tego zdarzenia.



Ilustracja z książki pt. Podróże Guliwera wydanej w 1732 roku. 

Artystyczna reprodukcja płaskorzeźby znalezionej w labiryncie na wyspie Jotuo
w pobliżu Toengt'ting w 1957 roku (dwa lata przed trzęsieniem ziemi w tym regionie). Wyprawą kierował profesor Tsj'i Pen-Lai. Na znalezionych tam płaskorzeźbach zwrócono uwagę na człekopodobne istoty
w strojach wyglądających jak kombinezony astronautów jakby podłączone przewodami do swoich obiektów. Odkryto tam również malowidło, na którym widnieje najwyraźniej jakiś system słoneczny.Trzecia i czwarta orbita są połączone linią. System ten składa się
z dziesięciu planet (z wyjątkiem Słońca). Zacharia Sitchin twierdził, że może to być planeta nazywana przez Sumerów Nibiru.


W roku 900 ludzie obserwowali "płonące koła" nad Japonią.


W 842 roku mieszkańcy Angers obserwowali UFO.
Nihil novi. To, co było - to jest.
...itd...



piątek, 13 czerwca 2014

KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI i UFO - I, II, III -


RZECZYWISTA PAPIESKA AGENDA

Na początek krótki przegląd historii:
[Uwaga: Jeśli znasz nie sfałszowaną historię powstania tej instytucji - po prostu przejdź do drugiej i trzeciej części artykułu]. 


Cześć pierwsza -  

  Rzymskie państwo istniało od 508/7 przed Chrystusem jako monarchia. Potem jako republika, a następnie od 27 roku p.n.e. aż do 476 n.e. jako imperium.

W roku 324, Konstantyn Wielki, czciciel boga Słońca, Mitry, ogłosił wszem i wobec że odtąd jest cesarzem. Chcąc przejąć kontrolę nad wczesnymi chrześcijanami - nie katolikami, nie protestantami etc. - lecz wierzącymi i realizującymi w życiu codziennym nauki Chrystusa, udał, że stał się jednym z nich. 

   W roku 325 stworzył sprytnie nowy model wiary, która w połączeniu z pogańskim kultem Słońca stała się wczesnym kościołem pod jego rządami, instytucją zwaną Kościołem rzymskokatolickim; religijno-polityczne imperium.

Tytuł arcykapłana kultu słońca - Pontifex Maximus - Konstantyn zastrzegł oczywiście dla siebie, dla władcy i założyciela nowej religii. Odtąd nosił tytuł papieża. (Jakie to prozaiczne. Stajesz się tym, co sobie na swój temat i dla swoich potrzeb wymyśliłeś i wymusiłeś na innych; prze - i - staczacz  się w cesarza, w papieża...).

Następnie  zakazał  czytania Hebrajskich Pism, zakazał obchodzenia świąt, o których mowa w biblijnych Księgach Kapłańskich, zastąpił hebrajską Paschę Niedzielą Wielkanocną
( ang.: Ēastru; nazwa ta pochodzi od imienia babilońskiego bóstwa Isztar/Asztarte) i nałożył karę śmierci na każdego, kto świętować będzie szabat - siódmy dzień tygodnia. Samozwańczy papież odciął całkowicie swój kościół od jego hebrajskich korzeni i przekształcił go w pogańską instytucję posługując się biblijną terminologią.

Następnie Konstantyn wprowadził kult Miriam/Maryi głosząc iż jego kościół czci biologiczną matkę Jeszuy/Jezusa, zaś za kulisami czczono Słońce Egiptu, Isis/Izydę i jej syna, Horusa.


Proces transformacji wizualnej sugestii

Jako papież zastąpił autorytet Boga na Ziemi, mimo iż nie istniało na ten temat żadne Boskie objawienie. Tak oto kościół rzymskokatolicki przez 1620 lat trzymał niekwestionowaną władzę i sterował narodami Europy..., do dnia, gdy Napoleon Bonaparte wkroczył do Rzymu.

Od 1929 roku, na mocy Traktatów Laterańskich z faszystą Benito Mussolinim papiestwo rządzi państwem zwanym Watykan. (Watik - hebr. starodawny).

Agendą tego kościoła zawsze była i nadal jest całkowita kontrola religii i wpływ polityczny z wzięciem pod uwagę kierunek duchowego rozwoju ludzkości.

11 lipca 1929 roku.
Kardynał Pietro Gasparri i Benito Mussolini podpisują Traktaty Laterańskie
Komentarz Hitlera na ten temat: "Widać, że idea faszystowska bliższa jest kościołowi 
niż żydowski liberalizm lub marksistowski ateizm".

Rzymianie kontrolowali Izrael dopóki nie zostali pokonani przez Persów. Istnieją dokumenty, z których jasno wynika, że za stworzeniem islamu stało papiestwo. (Donosił o tym ex-jezuita wtajemniczany w plany Watykanu przez kardynała Bea, dr Alberto Rivera, badacz Avro Manhattan, Jim Searcy, badacz z Cyrpu i inni... Religijny model zwany islamem został stworzony w celu panowania nad umysłami Arabów. Allah przed czasami Mahometa czczony był jako bóstwo lunarne). 

Alilla na imię ma dziewczyna ta... - śpiewał Cz. Niemen

Około 370 n.e. kalif Omar zdobył Jerozolimę. Kościół kat. chciał miasto dla siebie, ale muzułmanie odmówili wbrew oczekiwaniom katolickich magów posłuszeństwa! Reakcja: Inicjowane przez papieży krucjaty.

Około 1000 lat temu kościół katolicki odseparował się od kościołów wschodnich tworząc w ten sposób model ortodoksyjny - t.zw. prawosławie.
Obecny papież-jezuita próbuje zjednoczyć ponownie te dwa kościoły, oczywiście pod swoim zwierzchnictwem.

Około 1517 roku doszło do tak zwanej reformacji. Księża katoliccy zaczęli sami czytać Biblię i zrozumieli, że nauczanie rzymskiego kościoła  JEST SPRZECZNE Z NAUKAMI CHRYSTUSA. Pierwszy człowiek, który odważył się przetłumaczyć Biblię  na język angielski został za to "przestępstwo" spalony na stosie. Papież wręcz spanikował. Oszustwo wychodziło na jaw.

Pomimo mordowania milionów ludzi, którzy nie zgodzili się na przeinaczanie pierwotnej nauki przekazanej ludzkości przez Jezusa, północne Niemcy, Holandia, Anglia i USA opowiedziały się głównie za protestanckimi systemami wiary, nie chcąc pozostać pod kontrolą papieską.

Teraz na scenie świata pojawia się zakon jezuitów. Ich celem było i jest zniszczenie protestantów z pomocą wszelkich uświęconych środków. Generał  tego zakonu, zwany czarnym papieżem (a także Czarnym Piotrusiem) sprawuje władzę nad białym papieżem, którego oblicze znane jest tłumom. Obecny papież Franciszek I jest pierwszym jezuitą, który zasiadł na tronie papieskim. (Widocznie robi się gorąco w Watykanie i konieczne są radykalne zmiany w polityce tej rzekomo chrześcijańskiej instytucji).

Zakłada się maskę nr.: ...

... i objawiasz się tak, jak chcesz, żeby ciebie widziano;
np. w białych szatach, na tle Słońca, z którego wylatuje obiekt latający
w formie białego gołębia pokoju

Loyola był pierwszym szefem zakonu jezuitów, którzy podsunęli swoje idee niemieckim nazistom.

Nawet największe plany ulegają prawu stałej przemiany. Tempora mutantur. Agenda Watykanu uległa zmianie; zamiast morderstw - infiltracja. Infiltracja w celu podporządkowania swojej woli wszystkich systemów religijnych..., no i oczywiście nie zapomniano o Jerozolimie. Obecnie amerykańskie i europejskie protestanckie kościoły poddają się zaklęciu papieskiemu, które spowodowało efekt domina. Nic z tej watykańskiej agendy nie jest dobre dla ludzi. Nic. Jedyną dobrą wiadomością jest biblijne proroctwo: To religijne imperium upadnie. Zło zniszczy się samo.


* * * * * * *

- Część druga -

Zastanawiam się:
Skoro przetłumaczenie sfałszowanych już  i tak tekstów biblijnych tak przeraziło papieża, że spalono na stosie za ten czyn człowieka, to  c o  chciał ukryć papież nakazując spalić na stosie dominikanina Giordano Bruno? Przestępstwem tego człowieka było to, iż twierdził, że planety są zamieszkałe przez rozumne istoty.
- Czyżby te właśnie istoty nie życzyły sobie żeby ta prawda ujrzała światło dzienne?
- Czy chodzi tu o istoty wrogie ludzkości, o istoty dbające o to, żeby skierować duchowy rozwój ludzkości na drogę samozniszczenia ponieważ realizują swój własny plan totalnego skolonizowania Ziemi? Nasuwa się tu pytanie:
komu służy Watykan? I za jaką cenę?
Bzdura!?

Przyjrzyjmy się sztuce chrześcijańskiej:

Zacznijmy od pytania: Co robi dzisiejszy astronauta na zbudowanej 900 lat temu hiszpańskiej katedrze w Salamance?

?

Anioł (gr. angelos), czyli posłaniec z innego wymiaru
Skrzydła sugerują, iż przyleciał do naszego świata
Po takich odwiedzinach np. Bat-Enosz (hebr. córa człowiecza) urodziła Noego, 
staruszka Sara urodziła syna Icchaka (Izaaka),
a Miriam/Maryja - Jezusa (Syna Człowieczego, jak nazywał siebie ten największy z proroków)
Te dzieci nazwano by dziś dziećmi indygo




XII wiek. Grecja. Narodziny Chrystusa.




Madonna z Sankt Giovannino
- obraz namalował najprawdopodobniej Domenico Ghirlandaio w XV wieku.
W tle Madonny człowiek i jego pies patrzą w kierunku promieniującego obiektu nad Ziemią.  
Kto mógł  w one dni latać nad głowami swoich bliźnich?
Odpowiedź: elohim - bractwo boże; El - hebr. bóg, achim - hebr. bracia


Obraz zatytułowany Chrzest Chrystusa namalowany w 1710 roku przez Aert De Geldera.
Z pojazdu kosmicznego wysyłane są elektromagnetyczne fale (promieniowanie)
w dół w kierunku Jezusa i Jana Chrzciciela (co nota bene nie musi oznaczać,
że na pokładzie tego kosmicznego ślizgacza znajdują się istoty boskie!)


Piero Della Francesca (1450)
Johanan (Jan) chrzci wodą Jeszuę (Jezusa), który następnie chrzcił ludzi duchem,
przypominając im o ich Boskim, kosmicznym pochodzeniu.
Nad ich głowami "latające spodki" i biały gołąb (Sanandy?)

Leonardo da Vinci (definitywnie wtajemniczony; sam projektował latające obiekty)




Rogier van der Weyden (obraz malowany w XII stuleciu)


Leonardo da Vinci spytał Jana Chrzciciela:
Skąd przybyły istoty, które towarzyszyły ci w trakcie aktu chrzczenia Jezusa?
Obraz powyżej stanowi odpowiedź na to pytanie.
Grupa Elohim przybyła na Ziemię w szamu - (hebr. stamtąd)
Czy zależało im na bezinteresownym służeniu ludzkości, czy na zniewoleniu ziemskich istot
- to już inna kwestia. Elohim byli w stanie krążyć w chmurach (podają źródła sumeryjskie)
i znali się jak nikt inny na inżynierii genetycznej


Ukrzyżowanie - Fresk namalowany przez nieznanego artystę w 1350 roku.
Zakon Visoki Decan w Kosowie.
Widzimy tu dwa obiekty latające, w których siedzą istoty człekopodobne,
niekoniecznie boskie, ale dysponujące imponującą technologią 
Czy to z tych latających obiektów wyszli wspomniani w ewangeliach
mężowie w białych szatach, jakich zauważyła Miriam, która wtenczas 
nie była jeszcze znana wczesnym chrześcijanom jako Matka Boska,
a która od wczesnego dzieciństwa była odwiedzana przez aniołów?



Kto de facto przekazał Mojżeszowi wyciąg z kosmicznych praw
- t.zw. 10 przykazań?
Malowidło nieznanego artysty wykonane na szufladzie w Earls D'Oltremond, w Belgii.
Mojżesz otrzymuje tablice z t.zw. przykazaniami; na niebie kilka obiektów latających.
Mojżesz ma na głowie dwie świetliste anteny, interpretowane przez niektórych jako "rogi".
(Rogi - hebr. karnayim; (dwa) promienie światła  - hebr. karnayim.
W obu przypadkach wyraz ten brzmi identycznie. Kto ma zrozumieć - niechaj zrozumie.


Katedra Svetishoveli w Mccheta w Gruzji. Fresk z XVII wieku.
Dwa promieniujące obiekty w kształcie spodka nad ukrzyżowanym ciałem Chrystusa.



UFO nad grobem Jezusa w Bibliotece Watykańskiej 


Obraz namalowany przez Masolino Da Panicale (1383-1440).
Maria i Jezus na pokładzie kosmicznego pojazdu?
Kościół w Santa Maria Maggiore we Florencji.

Wstawiennictwo Chrystusa i Matki Boskiej"" 
XVwiek.


Ilustracja do książki napisanej przez rzymskiego historyka Julio Obsequensa,
pt. Prodigiorum liber, który żył w połowie IV wieku n.e. i tymi słowami opisał obserwowane
przez siebie niecodzienne zjawisko: "Coś w rodzaju broni lub pocisku z wielkim hałasem odleciało od ziemi i poszybowało ku niebu".


Krzyżowiec.
Ilustracja z Annales Laurissenses, tekstów historiograficznych z klasztoru w Lorsch (680-817)


Ilustracja z Annales Laurissenses, w 776 roku w trakcie oblężenia przez Saksończyków Sigisburga, we Francji, walczące strony obserwowały unoszącą się nad ich głowami formację promienistych dysków. Ponieważ wyglądało na to, że dyski chroniły Francuzów, Saksończycy uciekli.


"Zwiastowanie" pędzla Carla Crivelliégo i wisi w National Gallery w Londynie.
Dyskoidalny obiekt rzuca wiązkę promieni w dół na głowę (złotowłosej Semitki?) Maryi.
Grek, Hormisius, kronikarz Piłata opisywał Jezusa jako wysokiego wzrostem blondyna,
różniącego się bardzo swoim wyglądem od reszty śniadych, czarnowłosych Judejczyków. 


Wokół głowy Miriam/Maryi artysta namalował t.zw. nimb, pole energetyczne rezonujące
z częstotliwością wysyłaną przez dysk na niebie, z czego nie należny pochopnie wyciągać wniosku,
że istoty transmitujące przekaz oraz ich naziemny odbiorca są istotami świętymi.

-
Francuska moneta zwana jeton (stąd polskie żeton) pochodzi z 1680 roku,
a na niej unoszący się obiekt zwany dziś "latającym talerzem".
Intryguje tu łaciński napis: "To pojawia się w odpowiednim momencie".

Proponuję w tym miejscu zastanowić się, na ile w minionych wiekach musieli być wtajemniczeni artyści-malarze, aby malować latające dyski (i nie tylko) w czasach, gdy rzekomo nad głowami ludzkimi fruwały tylko ptaki...




- Część trzecia - 


[...] ... liczba dokumentów, dowodów oraz ilość komentarzy ze strony rzymskich astronomów jak i pojawiająca się nowa teologia Watykanu wystarczyłyby w postępowaniu prawnym, aby przekonać większość członków ławy przysięgłych podczas procesu do określenia "prawdopodobnej przyczyny" postępowania kościoła. Można więc  stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że Watykan z premedytacją  ustanawia siebie jako autorytet religijny i jedyny organ upoważniony do oficjalnego ujawnienia informacji dotyczących zaawansowanej pozaziemskiej inteligencji... [...] czytamy na stronie 523 pracy autorów Chrisa Putnama i Thomasa Horna pt. Exo-Vaticana - Petrus Romanus, Project L.U.C.I.F.E.R. i zdumiewający plan Watykanu dotyczący przybycia Zbawiciela z kosmosu.


Putnam i Horn dostarczają  wielu danych z historii kościoła katolickiego i opisują jak instytucja ta - w zależności od potrzeb - zmienia swoje nastawienie  do tematu życia pozaziemskiego. Obaj autorzy twierdzą, że kościół katolicki rozpoczął już na ten temat globalnie dialog a papież Franciszek będzie tym autorytetem,  który ostatecznie ujawni światu istnienie inteligentnych istot pozaziemskich.
W czyim imieniu piszą te słowa autorzy dowiemy się z czasem. Wygląda na to, że Watykan nie chce dopuścić do tego, żeby rolę uświadamiającego ludzkość naszej planety przejął np. prezydent Putin albo  Narsultan Nazarbajew, prezydent Kazachstanu z Astany (!).

Jezuici, a wiec obecny papież  przygotowują się do sugerowania światu, że  przybywający na Ziemię kosmici powinni być przywitani jako "bracia w Chrystusie". Jest to jednak ich zdaniem włożeniem kija w mrowisko, bowiem inaczej myślący chrześcijanie opierając się na  Biblii (i apokryfach) dowodzą, że chodzi tu o zbuntowanych przeciw Boskiemu Prawu aniołom, a więc mamy tu do czynienia z istotami demonicznymi dysponującymi postępową technologią, z czego wynika, że Watykan służy armii Antychrysta. Stworzenie takiej sytuacji, a więc  rzucenie tematu, który prowadzi do sporów i waśni, zwiastuje przyszłą wojnę religijną między chrześcijanami; miedzy zwolennikami teorii, że  goście z kosmosu to "braci w Chrystusie" a tymi, którzy chcą wierzyć,  że to demony, które przybywają tu, aby nas zniewolić.

Moim zdaniem widać wyraźnie, że działająca tu energia znów prowadzi do rozłamu i do walki o jedynie słuszną wersję prawdy, a nie do jedności, do kosmicznego braterstwa głoszonego przez Chrystusa.
Prawda jest taka jak zawsze: jest tak jak również tak. Przybywają do nas istoty chcące nam bezinteresownie służyć swoją wiedzą i doświadczeniem, jak i istoty realizujące swoje egotyczne plany. Z kim współpracować? To podpowie każdemu z nas indywidualnie Wewnętrzny Głos. Życzliwość czy władza? Ja już wybrałem. A TY?

W ich poprzedniej książce pt. Petrus Romanus, Putnam i Horn opisują, jak postępował kościół katolicki w celu spełnienia przepowiedni Malachiasza z XII wieku, dotyczącej roli ostatniego papieża - Petrusa Romanusa - który pokieruje kościołem kat. w czasach ostatecznych, co opisuje biblijna Księga ApokalipsyJezuici planują poprzez papieża Franciszka I ujawnić nie tylko istnienie inteligentnych istot we wszechświecie (czy tak oczywisty fakt trzeba ujawnić?!), ale papież poprze też egzoteologiczną tezę promowaną przez zakon jezuitów o przybyciu pozaziemskich zbawicieli z innych światów.

A to dopiero! A ja nadal wierzę, że od zewnątrz nikt nikogo zbawić ani uzdrowić nie może. Zbawca jest bowiem częścią nas samych, a wiec żywego, kosmicznego tworu zwanego po ludzku duszą. Uważam także, że jeśli jakaś istota odgrywa rolę  Boga lub Zbawiciela ludzkości, to odgrywanie takiej roli jest z jej strony próbą manipulowania ludzkim, zamroczonym umysłem.

Chodzi tu o wprowadzenie teorii, że w innych światach, żyjące tam istoty mogą mieć swoje własne, unikalne podejście do aspektu zwanego przez katolików Trójcą Świętą, z czego powinniśmy wyciągnąć jeden słuszny wniosek, że nasi pozaziemscy bracia i siostry mieli swojego "Jezusa Chrystusa", który żył i zmarł na wielu innych planetach. Tak! Oczy was nie mylą - Chrystus zmarł już niejednokrotnie! I nic mu nie pomogło! Nawet nasz kochający Ojciec nie pomógł Mu. W  t o  właśnie mamy uwierzyć! Ten model wiary ma być narzucony przyszłym pokoleniom. Tak będą programowane młode mózgi   gatunku homo sapiens sapiens. Myślę, że zamroczone i niedojrzałe dusze zaakceptują te mrzonki i pozwolą się wciągnąć w walkę z bliźnimi postrzegającymi rzeczywistość inaczej.
Istota zwana na Ziemi Jezusem Chrystusem okazuje się być opętanym ideą zbawiania innych kosmicznym schizofrenikiem wcielającym się po to, aby go zamordowano, zaś zdrowe psychicznie, kosmiczne rasy pozbywają się tego opętańca uśmiercając go. Chrystus jest śmiertelnikiem!!! My także - choć stworzeni na obraz naszego Boskiego Stwórcy - nie mamy co liczyć na nieśmiertelność. Wynika z tego też, że t.zw. zbawienie w katolickiej wersji  nie jest procesem ograniczonym do Ziemi; kosmici mogą importować na nasz świat swoje własne tradycje i dogmaty religijne (z czego wynika, że nie są tak doskonali, jak Ojciec nasz w Niebie jest doskonały, o czym zapewniał nas Chrystus 2000 lat temu przechodząc przez naszą planetę. Jak więc mogą nas zbawić? Przecież zbawienie to proces ewolucyjny zachodzący w nas samych).

Jezuita i papieski astronom, Argentyńczyk José Funes powiedział, że: "[...] aby zacytować świętego Franciszka z Asyżu, skoro uważamy ziemskie stworzenia za "braci i siostry", to dlaczego nie możemy mówić o pozaziemskich braciach?". To prawda. Jednak decydujące są motywy tego typu stwierdzeń. W jakim stanie świadomości znajdował się brat Franciszek z Asyżu dzieląc się z potomnymi swoim rozpoznaniem, a w jakim stanie świadomości znajduje się Argentyńczyk Bergoglio przyjmując przydomek Franciszek I. Czy motywem jest chęć zasugerowania wiernym, że znajduje się w tym samym stanie świadomości jak uznany za świętego Franciszek?
Na tej polityce - prorokuję - potknie się po raz drugi, a to będzie ostateczne potknięcie:

Jezuita i autor Kenneth J. Delano twierdzi, że odwiedzający nas obcy (obcy bracia?!) żyją na etycznie wyższym planie rozwoju, co ma rzekomo stanowić dowód  na to, że rozwijana przez Watykan egzoteologiczna idea jest słuszna: "[...] Aby człowiek mógł zająć właściwe mu miejsce jako obywatel wszechświata, najpierw musi wyjść poza ciasny horyzont swojego umysłu, swojego ziemskiego prowincjonalizmu i przygotować się  do gościnnego przyjęcia mieszkańców innych światów jako równych sobie a nawet  w stosunku do niego nadrzędnych. Na tym etapie historii ludzkości, nasza ekspansja w przestrzeń kosmiczną jest niezbędnym ruchem, dzięki któremu będziemy w stanie rozwijać nasze zdolności intelektualne być może we współpracując  z pozaziemskimi cywilizacjami osiągając maksymalną świadomość]"... (str. 555-56).

Autorzy, Putnam i Horn cytują także wypowiedź słynnego jezuity, Teilharda de Chardin (1881-1955): [...] Biorąc pod uwagę to, co wiemy obecnie o liczbie "światów" i ich wewnętrznej ewolucji, idea jednej zaludnionej planety we wszechświecie stała się w zasadzie... nie do przyjęcia; to tak, jakby uznać, że człowiek pojawił się bez generycznej relacji do reszty zwierząt żyjących na Ziemi. Przyjmując że na jedną galaktykę przypada (co najmniej) jedna ludzka rasa, musimy dojść do wniosku, że ​​w z pewnością miliony ludzkich ras rozsianych jest w kosmosie (str. 288). Wpływ Teilharda de Chardin na katolicką teologię wyczuwa się w homilii papieża Benedykta w 2009 roku. Watykan wyraźnie przygotowuje się do wprowadzenia inspirowanej przez istoty pozaziemskie teologii: "Rolą kapłaństwa jest liturgia, konsekrowanie świata w taki sposób, aby świat stał  się żywym gospodarzem; liturgia nie może być czymś obok rzeczywistości w jakiej żyje świat, lecz świat staje się liturgią. Oto wspaniała wizja Teiharda de Chardin: w końcu osiągniemy stan prawdziwej kosmicznej liturgii, gdy kosmos stanie się żywym gospodarzem (str. 564). Co do tożsamości istot pozaziemskich, na pojawienie się których przygotowuje katolików Watykan, Putnam i Horn piszą jak następuje: ... Posiadamy skąpe dowody na to, że mamy (w przypadku zjawiska UFO) do czynienia z praktycznie pojazdami kosmicznymi, a nawet jeśli tak jest,nie jest to kwestia konieczności, a matactwo w celu promowania wiary w zbawczych kosmitów, w celu stworzenia kamuflażu dla tych demonicznych istot (str.231). 
A wiec to, co było, to jest, a to już było w czasach sumeryjskich... Historia powraca, bo zbuntowani aniołowie opisani przez Hanocha powracają. Obiecali przecież że powrócą. Nieprawdaż? 


"Biorąc pod uwagę, że Watykan posiada władzę nad ponad 1 miliardem wyznawców oraz wpływ na wiele narodów, rządów i politykę na całym świecie oraz prawie żadnych  przeszkód na drodze zmieniania prawdziwego chrześcijaństwa, trudno będzie ostać się większości uduchowionych ludzi na świecie i z całego serca obejmować  obcych - wężowego pochodzenia - wybawców gdy ci wylądują w naszym świecie" (str.546-47).
Moim zdaniem obaj autorzy mogą mieć rację, ale... dlaczego nie wspominają ani słowem o życzliwej działalności kosmicznych gości? Przecież w annałach ufologii roi się od takich raportów. Tak jednostronne podejście do sprawy tożsamości, generalizowanie i ocenianie motywów gości z kosmosu, jest niebezpieczne - nie mówiąc już o ich wpływie na systemy religijne świata. To z tej przyczyny właśnie napisałem wyżej, że chwilowo nie wiemy  k t o  sponsorował obu autorów i jakie są jego intencje.
Jednego - moim zdaniem - możemy być pewni, a mianowicie tego, że istnieje w kosmosie więcej nastawionych do nas pozytywnie cywilizacji, niż szubrawców na Ziemi.