Roman

Roman

niedziela, 8 listopada 2015

AZJACI I AFRYKAŃCZYCY PRĄ KU EUROPIE


RUSZAJĄ NARODY



EUROPA SKONFRONTOWANA Z POWAŻNYMI PROBLEMAMI



To, co znany z lekcji historii jako wydarzenia z odległej przeszłości, staje się w obecnym czasie ponownie realnością. Miliony ludzi ruszają ku lepszej materialnie przyszłości. To ponowna wędrówka ludów. Spodziewane jest przesuwanie całych narodów, a co za tym idzie mieszanie się narodów pomiędzy sobą.


W jakim kierunku prą te wędrujące ludy?
Ich celem jest ziemia obiecana – bogata Europa.

Dlaczego właśnie takie kraje jak Niemcy i/lub królestwa skandynawskie działają na te prące masy jak magnes jest jasna: dobrobyt w jakim żyją ich mieszkańcy. Coraz częściej czytamy w gazetach, że tolerancja i życzliwość tubylców zamienia się w nienawiść do obcokrajowców i rękoczyny.


Poczucie jedności wśród muzułmanów jest nieznane

Czy przypominacie sobie film z 1990 roku pt. The March (Marsz)*, który odebrany został wówczas jako czysta fikcja? Obecnie rzeczywistość pokazuje, że to nie fikcja?  To realizacja planu.

Każdy jest obcokrajowcem - tylko nie w swojej ojczyźnie; tam człowiek jest chwilowo tubylcem.

 Czy istnieje powód, aby myśleć o „obcokrajowcu” lub mówić o nim ze specjalnym tonem w głosie?


W świadomości Boga-Stwórcy obcokrajowcy nie istnieją. Bóg patrzy na ludzi i widzi swoje dzieci. Chrystus patrzy na ludzi i widzi swoje młodsze siostry, swoich młodszych braci. Prastare cywilizacje, które nie obsunęły się nigdy w materię widzą w ludziach upadłe istoty potrzebujące duchowego wsparcia i UKIERUNKOWANIA DO WEWNĄTRZ.




Ze względu na różnorakie cechy zewnętrzne jak i różnorodne mentalności stworzenia te odseparowały się od siebie i stworzyły sobie swoją własną przestrzeń życiową, rozwinęły swoją własną kulturę, często zwalczały się wzajemnie (a także pomiędzy sobą) chcąc podporządkować sobie innych.

Ludzie nigdy nie żyli w pokoju – mówi wielu. Tak może myśleć tylko ktoś, kto patrzy poprzez swoje okulary na krótki okres czasu, na ciągłość światowych wydarzeń i dba o swoją (w jakiś sposób) zabezpieczoną pozycję. Kto jednak cofa się w dziejach historii o kilkaset lat albo o tysiąclecia, ten rozpoznaje stałą ewolucję, proces przebiegający także na planie rozwoju narodów – właśnie przemieszczanie się i mieszanie się ze sobą narodów. Pojęcie „wędrówka ludów” opisuje to zjawisko polegające na stałym poruszaniu się mas ludzkich to tu, to tam, przy czym niesłusznym jest mówić o wędrówce ludów w taki sposób, jak gdyby istniała kiedyś tylko jedna taka wędrówka.

Ludzie bez przerwy - często całe ludy i plemiona - są w drodze. Na jakiś czas albo na stałe osiedlają się w jakimś miejscu, stają się częścią tego, co zastali, albo wywierają na to swój wpływ, a czasem nawet zmieniają formę tego, co zastali. Proces zwany wędrówką trwa czasem kilka stuleci, a czasem trwa to bardzo szybko, tak jak to się dziś odbywa.


Ale...


DLACZEGO LUDZIE OPUSZCZAJĄ SWOJĄ OJCZYZNĘ?

Środki masowego przekazu meldują masowo o faktach, jakie składają się na obraz nowej wędrówki ludów, której wymiarów nie da się oszacować, a jaka jest już w pełnym toku. Tym samym wielu ludzi skonfrontowanych jest z następującym pytaniem: „Jak stanąć twarzą w twarz z moim zagranicznym bratem, z moją obcą siostrą?”

Jeżeli ktoś myśli jeszcze, że nie musi zadawać sobie tego rodzaju pytań, to - moim skromnym zdaniem - jest w błędzie.
Żaden naród nie był w stanie na stałe i nie będzie mógł uznawać zamieszkiwanego przez siebie terenu za swój własny na wieki wieków, innymi słowy za suwerenny. Zabezpieczone przez wojsko granice nigdy nie były i nie są jak widzimy czynnikami gwarantującymi zamknięte parcele jako własność, tak jak prawa, przepisy oraz inne środki zaradcze nie mogą gwarantować bezpieczeństwa. Udowodniła to historia i potwierdzają to ostatnie wypowiedzi europejskich polityków w stylu: Islamizacja Europy wyjdzie nam wszystkim na zdrowie. A więc i my powinniśmy wziąć pod uwagę, że w przyszłości nie będzie już tak, jak to jest obecnie oraz że ukazujące się zmiany prawdopodobnie o wiele szybciej się dokonają niż się tego spodziewamy i sobie tego życzymy. Wyżej cytowana wypowiedź ma nam sugerować, że znaleźliśmy się w erze postchrześcijańskiej, że nauki Mojżesza (Dekalog) i Chrystusa (Kazanie na górze) są już nieaktualne! Tymczasem TERAZ właśnie nadszedł czas na zrealizowanie ich w życiu codziennym, gdy zechcą narzucić nam prawa szariatu i zniszczyć na tej planecie pamięć o Chrystusie!
  
Jakie były i jakie są przyczyny tego, że jednostka albo całe narody opuszczają swój rodzinny kraj, aby w obcym miejscu znaleźć sobie nowy dom, nową ojczyznę - często mino zaciekłego oporu tubylców. Muszą przecież istnieć istotne przyczyny zanim ktoś opuszcza swoją ojczyznę i tym samym decyduje się na niepewny los...

W dawnych czasach taką przyczyną prawie zawsze była zbyt mała przestrzeń życiowa zmuszająca ludy do wędrówki. Trwało to często długi czas, np. w wypadku „pierwszych germańskich wędrówek” - około 500 lat. Germanie przybyli z północy i osiedli na południu Europy przyciągnięci promieniami Słońca i ciepłem, żyzną glebą i obfitymi zbiorami.

Głód był zawsze przyczyną do opuszczenia ojczyzny. Dziesiątki tysięcy Irlandczyków wywędrowało w XIX-tym stuleciu z tego właśnie powodu do północnej Ameryki, ale i dziś głód stanowi siłę napędową potrzebną do rozpoczęcia wędrówki. Głodem i rozpętywaniem wojen można pędzić po planecie (i po kosmosie) miliony istot. Tak było i to obserwujemy obecnie. Głód i zniszczenia. Trzecim czynnikiem jest strach...

Strach przed niepewną przyszłością oraz przed wrogami jest dalszym z kolei powodem masowych wędrówek ludów. Np. około roku 375 n.e. rozpoczęli Hunowie „wielką wędrówkę ludów germańskich” trwającą prawie 500 lat. Proces ten totalnie zmienił warunki panujące w ówczesnej Europie.
Zbyt szybko zapominamy także o potężnej fali uciekinierów po II wojnie światowej, ludzi, którzy ze strachu przed Armią Czerwoną i radziecką okupacją uciekali na zachód – fala uciekinierów, z których około 7,8 miliona osiedliło się w Niemieckiej Republice Federalnej.



Oczywiście często tęsknota za krainą „mlekiem i miodem płynącą”, za wygodnym życiem wypędzała  i nadal wypędza ludzi z ich ojczyzny - jednak tego rodzaju motywy nie doprowadzały do masowych poruszeń. Np. setki tysięcy Rosjan i Ukraińców żyjących w Izraelu.


Jak widać wędrówki ludów zaczynały się i obecnie też zaczynają się tylko wtedy, gdy ludziom na danym terenie brakuje czegoś, czego ich ich zdaniem pozbawiono, czegoś, co im się należało zgodnie z ich odczuciem, albo gdy chciano ich zmusić do czegoś, co wedle ich pojmowania nie było i nie jest właściwe. W takich sytuacjach nie chcą dłużej utożsamiać się ze „swoją” ojczyzną która nigdy tak naprawdę nie była ich własnością (co im wpojono i w co gorco wierzyli), ze swoim państwem (w obronie którego byli gotowi polec), a tym samym tracą poczucie bezpieczeństwa, które stanowi ważną część składową wprogramowanego im tzw. poczucia narodowego. Czarni magowie, którzy niegodziwie wykorzystują ten mechanizm w ramach materializowania swoich planów poruszają narodami od zarania ludzkości. (Świadczy o tym choćby biblijna historia o wyprowadzeniu Hebrajczyków do „ziemi obiecanej”, którą „na zawsze” podarowała im istota podająca się za wszechmogącego Boga, a która kolonializowała naszą planetę).

Fakt, iż dziesiątki tysięcy Polaków i Rumunów nie identyfikowało się już więcej ze swoim krajem pokazuje liczba przybyłych z tych państw choćby do NRD w 1990 roku. 20 tysięcy Polaków wniosło o obywatelstwo w NRD. Do ówczesnych Niemiec Zachodnich przybywało w tamtych latach dziennie tylko z Rumunii 500 do 1000 osób. W tamtych latach dziesiątki tysięcy ludzi uciekło z Azerbejdżanu do Rosji… Około 10 milionów Niemców z Rosji przesiedliło się do Niemiec... 

„MY JESTEŚMY BIEDNI, BO WY JESTEŚCIE BOGACI”

Wszystko to są jedynie zarysy tego, co zaczęło się dziać około 25 lat temu i dzieje się na Wschodzie i Zachodzie. O wiele gorzej wyglądało na południu.
W prasie pojawiały się takie nagłówki jak np. „Rzym przeciwko imigrantom z południa” albo „Setki tysięcy Afrykańczyków i Azjatów wnikają w Wspólnotę Europejską”, "Tysiące Włochów i Turków w Berlinie".... Ten proces zbliża się na naszych oczach do apogeum.  Wędrówka ludów w pełnym toku. 25 lat temu postawiono pytanie, czy Europa po zburzeniu muru na wschodzie, zbuduje nowy mur na południu? Dziś dano nam odpowiedź na to pytanie: Nie. Islamizacja Europy wyjdzie nam wszystkim na zdrowie.

Mieszkałem wówczas w Niemczech, gdy ukazał się jeden z najdroższych
i najbardziej wartościowych filmów telewizyjnych „Der Marsch”*.

 Powodami ludzi, którzy w tym filmie opuścili swoją ojczyznę były ucieczka przed nędzą oraz ich nadzieja na lepszą przyszłość w bogatych krajach zamieszkałych przez białoskórych. Jesteśmy biedni, bo wy jesteście bogaci - powtarzane w tym filmie oskarżenie wyraża uczucia afrykańskich i azjatyckich uciekinierów w naszej, dzisiejszej realności i nie jest to bynajmniej jakaś filmowa historia. A może należy tu przypomnieć sobie pytanie pobudzające do myślenia zadane 2000 lat temu: Kto jest bez winy?...

Czy ktoś uświadomił tych biednych ludzi o tym, że w każdym z nas żyje Twórczy Duch i że jeśli nastawią się na Niego w swoim wnętrzu
i rozbudzą w sobie Boskie, Twórcze Moce, to będą też bogaci
- w duchu i w materii?

Czy bogaty Watykan może czuć się niewinny?
Czy bogaci Amerykanie i bogaci Europejczycy mogą czuć się niewinni rozpoznając, że parcie Azjatów i Afrykańczyków w kierunku bogatego Zachodu jest reakcją poprzedzoną akcją: tzw. gospodarczymi dążeniami Zachodu, nieustannym podnoszeniem stopy życiowej na rachunek biedniejszych (wykorzystywanie tzw. „taniej siły roboczej”), naszym zachodnim, nieskrywanym dobrobytem wyzwalającym zawiść, naszą żądzą bycia kimś i posiadania na własność ziem w tych biednych krajach. Oto przyczyny wykorzystywane przez tych, którzy przemieszczą masy ludzkie dążące do dobrobytu i bezwiednie pomogą zrealizować plany samozwańczych iluminatów, którzy tworzą nowy świat dla swoich potrzeb, świat bez Boskich praw, świat bez kosmicznego Chrystusa.

Chrystus powiedział: Oto czynię wszystko nowe.
- Ja też – odkrzyknął antychryst, który działa równolegle i oto tsunami uchodźców i wspieranych finansowo przez satanistów uciekinierów już nadchodzi; to pierwsza fala.

Czy można rozpoznać jak wielka jest ta fala i co z sobą przyniesie?
Trzeba dobrze wsłuchiwać się i wczytać, jeśli chce się stworzyć sobie jakiś obraz z tego, co podczas wiadomości podawane jest opinii publicznej na temat legalnych i nie legalnych imigrantów. Próg nietolerancji z powodu przybywania wrogich obcych już został przekroczony. Ludzie nie dbają o narzucaną im poprawność polityczną.




Jeśli Chrystus jest w Tobie - współczujesz obu zniewolonym stronom


Autorem tych programów nie jest nasz Stwórca, który jest miłością.
A Pan zstąpił z nieba, czytaj z astralu [...] i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę i  t o  jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy (l.mn.!) więc
i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!» (Ks. Rodz. 11: 5-7)
JASNE?


Jezus jest niewolnikiem Allaha???
Prawo przyczyny i skutku:
Katolicy mordowali muzułmanów, teraz muzułmanie idą na Rzym

Przede wszystkim w Afryce wiele wskazuje na to, że pęd do emigracji wzmoże się jeszcze bardziej. Według oszacowań europejskich urzędów ds. spraw emigracji, w krajach położonych po południowej i południowo-wschodniej stronie Morza Śródziemnego w ciągu najbliższych lat liczba mieszkańców wrośnie do grubo ponad pół miliarda...

Czarnoskórzy ludzie wiezrą, że są bogaci gdy jeżdżą Mercedesami

NADZIEJA NA LEPSZE ŻYCIE W EUROPIE

Tego rodzaju drastyczny wzrost przypływu ludności musi doprowadzić do ucieczki w tereny, gdzie można żywić nadzieję na polepszenie sobie warunków bytu. Tak oto powody jakie w naszym czasie doprowadzały i doprowadzają do nowoczesnej wędrówki ludów są te same, jak przed setkami i tysiącami lat: bieda we własnym kraju, prześladowania, finansowe niewolnictwo, strach, ograniczenie przestrzeni życiowej, złe warunki gospodarcze, agresywna religia oraz kuszące widoki „różowej”, czytaj: materialnej przyszłości dla siebie i swoich dzieci. Gdzie można oczekiwać lepszej przyszłości niż w bogatych krajach Europy?!

Europa, a de facto jej najbogatsze państwa są magnesami dla tych wszystkich, którzy jeszcze w życiu doczesnym mają nadzieję na błogosławieństwa materialnego dobrobytu, którego tak bardzo im we własnej ojczyźnie brakowało. Im szybciej można go zdobyć – najlepiej przemocą – tym lepiej.

Ponownie poruszone zostały struktury narodów. Przesuwają się już obecnie od wielu lat, tylko że nikt tego tak naprawdę nie zauważył. To, co uznawaliśmy za historyczne wydarzenia w przeszłości, to ożyło dziś znowu i czy życzymy sobie tego czy nie i tak będziemy z tym faktem skonfrontowani, bowiem nic nie dzieje się przypadkowo w tym świecie i nic nas nie spotyka, żeby nie chciało nam czegoś o nas samych powiedzieć. W końcu musimy zacząć pojmować, że nadszedł czas wielkiej przemiany, jaka obejmie wszystkie obszary politycznego, gospodarczego i osobistego życia i nic nie pozostanie na stałe takim, jak to jest teraz; niczego nie da się zamrozić na zawsze - nawet jeśli sobie tego tak bardzo życzymy. Tu nie pomoże tak zwane pozytywne mylenie. Energia jest życiem i musi płynąć.

Ludzkie prawo przyczyny i skutku dba obecnie o skomasowanie tego wszystkiego, co zostało uprzednio posiane (inkwizycja, kolonizacja etc.) i im wcześniej uporamy się z tym problemem i poważnie zajmiemy się tym wszystkim i zaczniemy przekładać dźwignie w nowym kierunku - zgodnie z Boską wolą, tym łatwiej będzie nam z tych niewygodnych sytuacji uzyskać to, co w nich pozytywne i działać na czas odpowiednio.

To odnosi się zarówno do tych, którzy opuszczają swój kraj i idą w nowym dla siebie kierunku zająć, wyrwać i przejąć siłą, jak i do tych, którzy widzą siebie stojących naprzeciw fali wrogich obcokrajowców, bowiem wszyscy mamy pod stopami tę samą planetę. Obie strony bezwiednie biorą udział w programie kontroli umysłów i są manipulowane i skłócane. Tylko świadomość jedności może pokrzyżować plan manipulatorów.

Walka z terrorem

Ziemia zmieni swoje oblicze. Karty zostaną rozdane od nowa. Ludzie znajdą się w obliczu wydarzeń i sytuacji, jakie nie będą od razu rozpoznawane jako skutki przyczyn stworzonych nawet przed wieloma setkami lat, a mimo to nie chodzi tu o przypadkowy los, a już w ogóle nie o „karę Bożą”, ponieważ Bóg jako kochający Ojciec nie karze swoich dzieci. Pozwala jednak, aby poznały same siebie i niesione w sobie negatywne programy i aby mogły się ich na czas pozbyć.

WNET NIE BĘDZIE JUŻ ANI „OBCOKRAJOWCÓW” ANI „TUBYLCÓW”

Takie błędne postępowanie mogło mieć miejsce nawet przed wieloma inkarnacjami i jeśli z powodu braku rozpoznania i żalu za popełnione czyny znajduje się ono jako obciążenie w duszy, to wcześniej lub później rezultaty ukażą się w świetle dziennym. Wczoraj krzyżowiec - jutro pokrwawiona ofiara. Dotknięci - jeśli brak im wglądu i rozpoznania - podlegać będą działaniu tego obciążenia; będą zmuszeni rozpoznać siebie w swoich błędach, będą żałować ich popełnienia i na ile to będzie możliwe naprawią wyrządzone szkody i zmienią się na lepsze („nawrócą się” używając religijnego języka), a jeśli zechcą, to będą mogli przyłączyć się do tych, którzy już dziś realizują na co dzień Boskie Prawa i jako w niebie także na Ziemi żyją tymi prawami zakładając tym samym Królestwo Pokoju Chrystusa na Ziemi.

Rozpoczęła się nowa wędrówka ludów. Następstwem będzie przesunięcie się narodów po tym globie i zmieszanie się ich pomiędzy sobą. To alchemiczny proces. Przy końcu tego procesu nie będzie już „obcokrajowców” ani „tubylców”, a tylko ludzie spełniający z wolnej woli Boską wolę oraz ci, którzy... nadal nie zechcą jej spełniać. Taki rozwój wydarzeń nie może być zaskoczeniem dla nikogo, kto zaznajomił się choćby powierzchownie z biblijnymi (i nie tylko biblijnymi) proroctwami. Tu nie ma miejsca na profilaktykę. Ludzkości nie jest dana szansa, lecz wybór - dekalog i kazanie na górze albo szariat.

Wcześniej czy później każdy będzie musiał zadać sobie pytanie - z jakim nastawieniem staję naprzeciw swego brata, swojej siostry pochodzących z innego kraju. To dotyczy jednej jak i drugiej strony powstałego 30 lat temu konfliktu. Także ludzie ze sfer rządzących zmuszeni będą zadać sobie pytanie: jak wygląda mój kraj - czy jest to oaza gospodarczego dobrobytu, gdzie każdy zaspakaja jedynie własne życzenia natury materialnej, czy też jest to miejsce, gdzie panuje wewnętrzny spokój i realizuje się na co dzień wewnętrzną wolność, która zaspokoi tęsknotę za prawdziwym, chrześcijańskim, wspólnym życiem. Polityk, który tłumi w sobie tego typu pytania - sprzeda swoje usługi tym, którzy wynagrodzą go na jakiś czas, po czym - gdy stanie się zbędny - rzucą go bestjom na pożarcie. [ Niedawno partyjny wuj Kim Dzon Una został rzucony głodnym psom na pożarcie.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/brutalna-egzekucja-wuja-kim-dzong-una-rzucili-go-psom-na-pozarcie/pfrh7  ]


 Jeśli ze względu na „zatwardziałość serc”, „twarde karki” i „bezczelne twarze” (aby posłużyć się językiem biblijnym) nie zostanie zrealizowana w życiu codziennym bezinteresowność jakiej uczy Chrystus, to ponownie posiane zostaną negatywne przyczyny w nowopowstałych warunkach, po których we właściwym czasie znowu dojdzie do zbiorów. 
Gdzie będziesz wówczas Ty, Czytelniku?

https://en.wikipedia.org/wiki/The_March_(1990_film)

*) dla angielskojęzycznych
https://www.youtube.com/watch?v=vpUVHQu8-xY


czwartek, 5 listopada 2015

METODA SUBTELNEGO ZWODZENIA


ILUZJA „POZYTYWNEGO” MYŚLENIA

Pozytywne myślenie ma swoją koniunkturę.
Na afiszach, w dziale ogłoszeń w gazetach, w księgarniach kuszą nas odczyty, kursy, kasety i literatura. Wszystko to nastawione jest na skuteczne pokierowanie swoim życiem, na odniesienie sukcesów i coraz więcej klientów pozyskuje tego rodzaju materiały. M.in.:



Na pierwszy rzut oka czyta się to dobrze: „Rozpoznaj swoją siłę duchową”; „Siła twojej podświadomości”;Pokonaj swoje granice” albo „Jak zrealizować swoje życzenia i marzenia”.

Na drugi rzut oka wszystko to okazuje się być mieszaniną półprawd i nieprawdy. Często używa się w tej grze także Boga, naszego duchowego Stwórcę. Bóg ma zagwarantować osiągnięcie sukcesu. Drugie z dziesięciu przykazań brzmi jednak: „Nie używaj Imienia Boga nadaremno”.

Kto nie jest zadowolony ze swojego życia albo z sytuacji, w której się znajduje, szuka wcześniej lub później rozwiązania.
Lecz… gdzie można je znaleźć?

Tylko niewielu ludzi wierzy albo wie, że Boska Świadomość, Duch Boży żyje w nich samych. Dlatego ludzie szukają spełnienia swoich życzeń i tęsknot w świecie zewnętrznym. Często ludzie poświęcają na to wiele energii, czasu i pieniędzy. Jeśli rezultaty nie zadowalają ich, wówczas szukają często bardziej efektywnych metod spełnienia swoich marzeń.

Tak więc sprytne głowy wymyśliły, że można oderwać częściowe aspekty z Boskiej Mądrości i użyć ich dla uzyskania własnych korzyści. Mowa tu o działaniu „pozytywnego” myślenia. Na tym polu sugeruje się człowiekowi, że celem jego ziemskiego żywota, celem jego krótkiego pobytu na Ziemi jest stworzenie sobie wygodnego życia właśnie z pomocą pozytywnego myślenia. Postępowanie takie jest zarazem wolą Boga.

Wskazówki tego typu przedstawiają się następująco:
„Człowiek otrzymał od Boga wrodzone mu prawo bycia bogatym pod każdym względem, a to oznacza, że jesteś na tej planecie po to, aby zdobyć na wszystkich płaszczyznach swojej ziemskiej egzystencji pełń wszystkiego. Jesteś tu po to, żeby prowadzić wspaniały, szczęśliwy i swobodny tryb życia; innymi słowy materializować sobie wszystkie marzenia. To jest twoje prawo i sens życia na ziemi”. (Wielebny J. Murphy, 1990).

Ale… Istota zwana Chrystusem na Ziemi uczyła czegoś innego: „Bądźcie doskonali, jak wasz Ojciec w Niebie doskonały jest”; innymi słowy jesteśmy tu, na tej planecie w drodze wiodącej nas do tego celu! To oznacza codzienną pracę nad sobą samym, poznawanie siebie samego, niesionych przez nas negatywnych programów, realizowanie nauki zawartej w tzw. kazaniu na górze w dniu powszednim. (Patrz: M. Doepp, Medycyna według kazania na górze)
Czego jednak uczą nas przedstawiciele metody pozytywnego myślenia?
Jeśli we właściwy sposób użyjesz praw myślenia i wiary, to natychmiast możesz doświadczyć wyników takiego postępowania i wnieść nieoczekiwane bogactwa w swoje ziemskie istnienie. Istnieją łatwe i proste techniki oraz lekko dające się przeprowadzić programy, z pomocą których możesz szczęśliwie i od razu osiągnąć praktyczny sukces”.

Fakt, iż myśli są formami energii jest w międzyczasie powszechnie znany. Ale  c o znaczy pojęcie  pozytywne myślenie?
- Czy mam tu na myśli wszystko to, co czyni ze mnie w życiu szczęśliwszego, skutecznie działającego, zadowolonego i beztroskiego człowieka?
- Czy szczęście składa się tylko z tych rzeczy, które - przez krótki okres czasu – pozwalają mi zapomnieć o moich lękach i niepewności?
- Co w tym złego, że myślę pozytywnie w tym materialistycznym sensie?
- Co czyni to nastawienie do życia niebezpiecznym, to fakt, że technika ta może funkcjonować… oczywiście wraz ubocznymi efektami, które – praktykującemu tego typu techniki z reguły nie są znane.
Po wtajemniczeniu w owe „prawdy pozytywnego myślenia” oferowana jest następująca rada: „Przyzwyczaj się medytować o tych objawionych ci prawdach, a twoja podświadomość, czyli Boskość w człowieku, zareaguje odpowiednio”.
Ta wypowiedź jest absolutnie błędna, ponieważ to nie podświadomość człowieka jest Boskim pierwiastkiem, lecz jego niezniszczalne, Boskie, wieczne sedno duszy.

Bóg jest bezinteresowną miłością. Jego Duch istnieje w każdej duszy, a więc w każdym człowieku. W ten sposób każdy z nas niesie w sobie Boską Siłę bezinteresownej miłości. To, co człowiek czyni, to czynić powinien dla bliźniego. Kto w ten sposób daruje, ten w ten sposób odbiera. Odbiera jednak zgodnie z Boskim Prawem, a nie w wyniku pozytywnego myślenia o materii; odbiera dlatego, ponieważ człowiek nie oczekujący niczego po prostu  j e s t  dla bliźniego.

W jak wyrafinowany sposób wiedza o Boskiej iskierce w człowieku wykorzystywana jest w celu skierowywania dążeń człowieka na niewłaściwe tory i w niewłaściwym kierunku udowadnia następująca wypowiedź: „Największą tajemnicą świata jest fakt, iż to w samym człowieku żyje żywy Duch – Bóg. Niestety większość ludzi szuka wszędzie sukcesów, szczęścia, bogactwa i spełnienia – tylko nie w sobie.”

Kto w samolubny sposób uparcie szuka tego co materialne, być może znajdzie to. Jedno jednak jest pewne: to, co w rezultacie swych starań zdobędzie, to nie od Boga pochodzi. Nawet wtedy nie, gdy Bóg wbudowany jest w technikę „pozytywnego” sposobu myślenia. Jako medytacja i modlitwa proponowane są np. następujące wizualizacje swoich życzeń: „Wiem, że życzenia mojego serca pochodzą od Boga, który znajduje się we mnie. To Bóg chce żebym był szczęśliwy”. (Pastor J. Murphy)

W tym miejscu ukazuje się wyraźnie „pomieszanie z poplątaniem”, innymi słowy jest to przebiegunowywanie Boskich Praw.
- Co jednak jest w tym niedobrego, że rzekomo „Bóg chce żebym był szczęśliwy w tym materialistycznym świecie?”

W tym zdaniu nie ma nic złego. Bóg, mój Niebiański Ojciec chce, żebym był szczęśliwy, lecz czym jest szczęście w Bogu, w boskiej świadomości? Szczęściem w Bogu jest nasze prawdziwe jestestwo, nasze wewnętrzne życie, a nie żądza posiadania czegoś, chęć bycia kimś w materii… Szczęście w Bogu to nie materializowanie dla wygody moich człowieczych marzeń, aby mnie wiodło się dobrze na Ziemi.

Niebezpieczeństwo ukryte w metodach „pozytywnego myślenia” polega na tym, że metody te rzeczywiście mogą przynieść wyniki, jednak nie prowadząc człowieka do rozpoznania
- w jaki sposób i dlaczego znalazł się w przykrej dlań sytuacji,
- co ona chce mu powiedzieć i
- jakie nauki ma z tego doświadczenia wyciągnąć?!

Kto nie rozpoznaje poczynionych przez siebie błędów, ten też nie może ich żałować, a zarazem nie może niczego naprawić.

Ponieważ nie zna popełnionych przez siebie błędów, dlatego będzie je stale powtarzać. Oznacza to, iż pozostają one nadal w duszy, a jej obciążenie rośnie. To nie jest Boska wolą. To życie w pętli czasu.

Rezultatom tych metod nie można jednak zaprzeczyć. Ale… Kto i dlaczego je rozpowszechnia? Czyż nie są to te siły, którym zależy na tym, żeby powstrzymać człowieka przed nawróceniem się, przed skierowaniem się do wewnątrz i wstąpieniem na drogę wiodącą z powrotem do Boga? Samo tylko używanie słowa „Bóg” jeszcze nigdy nie zbliżyło człowieka do Boga, do utraconego, naturalnego stanu świadomości, do zdrowia. Wie o tym każdy duchowny. Skoro więc życzenia człowieka ze względu na jego pozytywne myślenie zostają spełniane, to mamy tu do czynienia z innymi siłami, jakie tutaj działają. Przyjrzyjmy się przez chwilę miliarderom i trylionerom…
Dalszym efektem ubocznym są więzy wytworzone z tymi przeciwnymi Bogu, a więc naturalnemu życiu siłami, które pomagają pozytywnie myślącemu człowiekowi w zdobyciu sukcesu, sławy, reputacji i rangi w tym świecie. Eminencje, ekscelencje, liderzy, autorytety, ba, nawet święci!
Bóg daje bezinteresownie; jego przeciwnik - nie. To zaś, co na chwilę daje, to trzeba mu oddać do ostatniego grosza. Kiedy? Czasem jeszcze w tym życiu, czasem potem, w sferach astralnych, albo w następnym życiu.
Prawdziwe pozytywne myślenie jest bezinteresownym myśleniem. Jeśli nałożyłem moje życzenie na falę Boskiej Woli, to otrzymam to wszystko, co jest dla mnie faktycznie dobre – dobre dla mojego duchowego rozwoju, a nie tylko dla wygody na planie materii.


Już grecki filozof, Heraklit z Efezu (ok. 535- 475 p.n.e.), tu namalowany przez Johannesa Moreelse, załamywał ręce nad materialistycznym światem przewidując jego przyszłość i ostrzegał:
„Nie jest dobrze, gdy ludzie mają wszystko, czego tylko chcą”.

Ale dlaczego? Co w tym złego, że człowiek może kupić sobie wszystkie, czego dusza zapragnie, że jest poważany ze względu na swoje bogactwo, że ma władzę… Co w tym złego?

Żyjący w takim stanie świadomości człowiek nie myśli już nawet o znalezieniu drogi z powrotem do swojego prawdziwego jestestwa, do swojej prawdziwej istoty, która w swej naturze jest Boska.


Czy tego sobie życzysz?
Czy nie tęsknisz już/jeszcze o powrocie do domu?