Roman

Roman

wtorek, 25 października 2016

ARABOWIE ZE STREFY GAZY ZAARESZTOWANI


... ZAARESZTOWANI ZA ROZMOWY Z IZRAELCZYKAMI NA TEMAT POKOJU


- Nie wszyscy Arabowie są wrogo nastawieni do "innowierców" - żydów i chrześcijan.
Nie wszystkich dotknął wirus islamizmu. Wiem coś na ten temat w odróżnieniu od tych, którzy "zainspirowani" nieobiektywnymi artykułami z Internetu wierzą, że  w i e d z ą  jak rzeczywiście wygląda sytuacja na Bliskim Wschodzie. Ja nie staje po żadnej ze stron ponieważ nie mogę stać po stronie nieustępliwych. Ja wiem, ponieważ już przed laty prowadziłem na własną rękę spotkania pomiędzy młodymi Izraelczykami a Arabami w ramach projektu Kiruv Levavot (Zbliżanie serc), co opisałem m.in. w mojej książce pt. tytułem Izrael - co tu będzie jutro?

- Nie wszyscy są mordercami. I po ich stronie stoję.
Nie wszyscy Izraelczycy wyznania mojżeszowego widzą współżycie z Arabami przez okulary nienawiści: Dobry Arab to ten w pozycji horyzontalnej.
Nie wszyscy Arabowie (niezależnie od wyznania) wierzą, że każdy dobry żyd, każdy dobry Izraelczyk to ten, który już się nie rusza. To tylko dwa lustra ustawione naprzeciw siebie. W tych lustrach obie strony mogą siebie rozpoznać.
Nie wszyscy pozwalają demagogom i politykom myśleć poprzez siebie (z tym, że w krajach muzułmańskich samodzielne myślenie jest wręcz zabronione - przez religię i przez ludzkie reguły dotyczące współżycia z "niewiernymi".

- Coraz więcej ludzi budzi się do normalnego życia. Także na Bliskim Wschodzie. To pierwsze jaskółki zwiastujące wiosnę. Bo wiosna nadchodzi.
N.p. Arabowie zwani poprawnie Palestyńczykami, którzy przyjęli zaproszenie burmistrza judejskiego miasta Efratu, Odeda Revivi zostali zaaresztowani pod zarzutem "kumania się z dzieciobójcami". Nienawiść prowadzi do obłędu. Władze Autonomii Palestyńskiej zatrzymały trzech Arabów
i oskarżyły ich o  "zbrodnię" polegającą na spotkaniu się z innymi gośćmi burmistrza - obywatelami Izraela zapominając o częstych spotkaniach - jawnych i tajnych - premiera Benjamina Natanjahu
z premierem Autonomii - Abu Mazenem vel Mahmudem Abbasem.

Abbas  i  Natanjahu

Tu Natanjahu i Abu Mazen w jednym szeregu w Paryżu

Tu Abu Mazen w rezydencji premiera Natanjahu
(nie został zaaresztowany przez władze Autonomii,
ponieważ to on sprawuje władzę).

- Burmistrz Efratu a zarazem szef Rady Dystryktu Yesha*, organu administracyjnego Judei i Samarii, rozważa nieustannie możliwość życia w pokoju i przyjaźni z Arabami.
"Siedzieliśmy wczoraj - żydzi i muzułmanie - jedliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy o wspólnych tematach i o naszej nadziei współżycia w pokoju. Dziś władze palestyńskie wezwany moich muzułmańskich gości na przesłuchanie - powiedział burmistrz Revivi podczas rozmowy na Kanale 2 izraelskiej telewizji.
- W artykule opublikowanym przez The Washington Post czytamy, że "jeden z Palestyńczyków powiedział: "70% ludności z naszej wsi pracuje w Efracie. Izraelczycy traktują nas bardzo dobrze
i żyjemy w bardzo dobrych stosunkach". Inny uczestnik spotkania powiedział, że "nie chce zobaczyć pewnego dnia, jak Zachodni Brzeg [Judea i Samaria] zamieni się w Syrię".
- Oto do czego prowadzi poprawność polityczna i ograniczanie wolności słowa. Poprawność jest zboczeniem - zboczeniem od prawdy. Także na Bliskim Wschodzie żyją setki tysięcy ludzi, którzy chcą żyć w przyjaźni w sąsiednimi krajami. U nas w Polsce na razie ludzie nie są jeszcze masowo aresztowani za niepoprawność... W krajach Bliskiego Wschodu przesłuchania przebiegają inaczej niż my tu w Europie sobie wyobrażamy. Nie powinniśmy zatem wspierać tych, którzy poprawnie uznają nas za swoich wrogów, lecz powinniśmy ich uświadamiać, że nie jesteśmy ich wrogami a wspierać tych, którzy już zbudzili się i nie mają ochoty być używani jako psy szczekające na każdego, kto nie pochodzi z ich wsi. Jeszcze inny uczestnik spotkania powiedział, że "nie chce być widziany jako jeden z terrorystów". To są - jak na panujące w tamtym rejonie warunki - bardzo odważni ludzie. Kto tam nie był, nie może zrozumieć dlaczego piszę niniejszy artykuł. 
- W wyżej wspomnianym artykule z Washington Post czytamy, że [...] "Wszyscy goście burmistrza rozmawiali tylko o pokoju. Nikt nie rozmawiał na temat dwóch sąsiadujących ze sobą państw - państwa palestyńskiego i państwa izraelskiego. Nikt nie wspomniał nazwiska premiera Benjamina Netanjahu albo premiera Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa".

- Ahmad Mousa (58), przedsiębiorca z palestyńskiej miejscowości Wadi Al Nis powiedział: "Czujemy się częścią rodziny - mieszkańców Efrat".
Jak widać samodzielnie myślący już nie pozwalają się skłócać swoim przywódcom.
Metoda  przejęcia władzy polegająca na starej recepturze: skłóć, zniewalaj obie strony i rządź.
Na rozbudzonych ta metoda już nie działa.  T a k i c h ludzi powinniśmy wspierać.
Pozdrawiam moich sąsiadów i oddaję im cześć - powiedział burmistrz Revivi w telewizji - Cześć tym wszystkim, którzy nie bali się przyjść na spotkanie i otwarcie rozmawiać o pokoju, którzy nie bali się być fotografowani z izraelskimi oficerami i którzy pokazali światu, że są na tyle odważni, by stanąć w obronie pokoju. Lecz zawieranie pokoju z niewiernymi psami jest grzechem, jest obrzydliwością w oczach Allaha. (Nota bene tego samego nastawienia do bliźniego wymaga kalwinizm wbrew nauce Chrystusa: "Usuń najpierw belkę z własnego oka, abyś mógł pomóc bliźniemu usunąć źdźbło z jego oka").
... a więc nie wszyscy, a więc nie należy generalizować, a więc nie należy ustosunkowywać się do wiadomości podawanych przez poprawne politycznie, prywatne media oraz wirusy służb specjalnych podsycających nienawiść do pewnych grup, narodów, jednostek... w Internecie.
Jedność jest cechą Boską, nienawiść świadczy o opętaniu przez tyranizujące ludzkość istoty demoniczne. Jednak to, co człowiek wyrządza sam sobie swoją bezmyślnością niesie poważniejsze skutki niż działalność demonów.
Jesteśmy wolni, dysponujemy wolnością wyboru. Jedność albo nienawiść. Rezultaty wyboru bierzemy na siebie. One będą cechowały przyszłość każdego z nas z osobna. Każdy opuści Ziemię
w obranym przez siebie kierunku. Nie wszyscy wracają z radością w sercu do domu... Wiele dusz wraca z żądzą rewanżu, z żądzą zemsty; dusze zmuszone repetować klasę. Jak uczył największy
z proroków, Jezus: "Nikt nie wyjdzie z tego więzienia zanim nie spłaci swego długu do ostatniego grosza".



sobota, 15 października 2016

HYBRYDA SZAUL ZMUTOWANA W ŚWIĘTEGO KOŚCIOŁA RZYMSKIEGO

   - W t.zw. Ewangelii wg. (świętego?) Mateusza (23: 1-36) Chrystus zwraca się do faryzeuszy piętnując ich zakłamanie, paradowanie w szatach liturgicznych, rozpoznając ich pochodzenie i prawdziwą tożsamość oraz prorokując ich bolesną przyszłość. Oto słowa sprzed 2000 ziemskich lat skierowane do teologów:

"Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. [...] Mówią, ale sami nie czynią.  [...] Wszystkie swe uczynki spełniają
w tym celu, żeby się ludziom pokazać. [...]  Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. [...] Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi (czyli nauczycielu, duszpasterzu). [...] Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. [...]
(W stanie chrystusowej świadomości nie ma miejsca na ekscelencje, eminencje
i tym podobne tytuły). 

Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. [...] Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami (np. prof dr teologii), bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. [...] Biada wam, uczeni w Piśmie (teolodzy) i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie Królestwo Niebiańskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. [...] Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta. [...]  Podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. [...] Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. [...] Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle? (Czyżby słowa te skierowane były do zimnokrwistych reptylian, kolonizatorów tej planety?) [...] Tak spadnie na was wszystka krew niewinna, przelana na Ziemi (czyt. na planie materialnym, czyli na wszystkich planetach poddanych hierarchii szatańskie również), począwszy od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zamordowaliście między przybytkiem a ołtarzem. 

W c z o r a j


 D z i s i a j

Szaul z Tarsu (spolszczona wersja: Szaweł) fanatyczny jahwista, zmuszony
w drodze do Damaszku przez zjawisko zwane dziś UFO do zmiany kierunku myślenia, pomógł nadać prawdziwemu, pierwotnemu chrześcijaństwu formę, ktorej nie życzył sobie z pewnością Chrystus ucząc tego, co nazwane zostało "kazaniem na górze" i który zastrzegał, że do Jego nauki nie należy dodać ani ująć ani joty, bowiem czyniąc tak, Jego czysta nauka zostanie zanieczyszczona; używając języka biblijnego "zakwaszona". (Litera "jod" [a w grece "jota"]
w alfabecie hebrajskim jest najmniejszą z liter pod względem wielkości).
Szaul, wybrany do tej misji ze względu na swój charakter przez upadłe istoty astralne "zakwasił" przekaz Chrystusa skierowany nie tyle do Jemu współczesnych, którzy - jak twierdził - jeszcze Jego nauki nie mogą w pełni pojąć, lecz do nas, do budzących się z hipnozy ludzi XXI wieku. Szaul nazywany "świętym" Pawłem, swoim postępowaniem stworzył podwaliny dzisiejszego instytucjonalnego "chrześcijaństwa" i to jemu dzisiejsi chrześcijanie zawdzięczają swoją największą porażkę. To apostoł pogan, który z fanatycznego jahwisty (i chyba satanisty) przeistoczył się w fanatycznego pseudo chrześcijanina. Marionetka negatywnych, astralnych sił ciemności, które zamieniły go w swoje bezwolne narzędzie. Szeol to po hebrajsku otchłań, piekło, zaświaty; Szaul to mieszkaniec otchłani. Szaul to ten, który wątpi, który nie jest pewny... Omen nomen...

Rzekomo "święty" tworzy na swój obraz rzekomo "świętego".

Początkowo - jak czytamy w "Dziejach apostolskich",
Szaweł (później święty Paweł) ciągle siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich (czytaj: uczniów Chrystusa).
Udał się do arcykapłana (czytaj faryzeusza uczonego w Piśmie rzekomo świętym") i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł.
Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba.
(W tamtych czasach nie mógł to być ani samolot, ani helikopter; mógł to być tylko pojazd kosmiczny istot grających rolę Wszechmogącego - "elohim"). 
A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szaulu, Szaulu, dlaczego Mnie prześladujesz?»
 «Kim jesteś, Panie?» - spytał oślepiony kontaktowiec.
A na to głos z góry: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić». 
I od tej pory Szaul już  czynił to, co mu kazano
jak każdy polityk.

Święty (?) Paweł z Biblią, założyciel systemu wiary z księgą
z powodu której mordowano i nadal morduje się setki milionów ludzi
i z mieczem, a to mimo nauki Chrystusa:
..."kto po miecz sięga od miecza zginie".
Nikt przed nim i po nim tak nie "zakwasił" nauki Chrystusa jak on.

   - Faryzeusz Szaul był inkwizytorem kolonizatorów "plemienia wężowego" , którym wzniesiono świątynię w Jerozolimie. Bezlitośnie prześladował wczesnych chrześcijan, aresztował ich, kazał torturować, a nawet zabijać wbrew nauce Mojżesza.
Czy nie jest to zadziwiające, że faryzeusz, fanatyczny wyznawca jahwizmu nawrócił się na chrześcijaństwo?
Przecież bez psychodramy zainscenizowanej na drodze do Damaszku przez istoty "krążące w chmurach" (jak tłumaczył z sumeryjskiego badacz Zacharia Sitchin), Szaweł nigdy nie zamieniłby mściwego Jahwe na Boga miłości i jego pierworodnego Syna - kosmicznego Chrystusa. 

Wprawdzie (tak przynajmniej czytamy w listach rzekomo pisanych przez Pawła) Jezus ponoć osobiście oślepił go i przemówił do niego z nieba
w drodze do Damaszku, ten opis wydarzeń nie koresponduje jednak
z prawdziwymi wydarzeniami, ponieważ Paweł spotkał dopiero później uznanego przez siebie człowieka (istotę?) - "Boga Pana" w Damaszku.

- W tamtych czasach wielu zwolenników nauk Chrystusa mieszkała w Damaszku i z tej przyczyny Damaszek był celem jego podróży. Oślepiony i przerażony faryzeusz nie będąc przygotowanym na spotkanie z istotą z innego wymiaru świadomości zostaje odwiedzony przez innego "nawróconego" jahwistę - Ananiasza, który był medium. "Pan" widocznie rozpoznawał jaki człowiek
o jakich tendencjach może się mu przydać... i objawił się Ananiaszowi (psychotronicznie i holograficznie), wysłał go do ślepego Szaula, aby przekazał mu, że "został wybrany" (ze względu na swoje DNA) i ma służyć mu "jako narzędzie". Gdy osłabiony, zastraszony Szaul to usłyszał nastąpił cud: "Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok i ... został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły".
{Tu przypomina mi się biblijna scena z Sodomy, gdzie miejscowi playboye mieli ochotę zgwałcić aniołów, posłańców Pana, którzy nie mieli na to ochoty, bowiem przybyli aby wyprowadzić Lota i jego rodzinę z zagrożonego jądrowym zniszczeniem  miasta. Owi "aniołowie Pańscy" (angelos - to po grecku posłańcy) również oślepili rozbawionych sodomitów przeszkadzających im w pracy...}.

Lot nie chce wpuścić do swojego domu rozwydrzonych sodomitów
i oferuje im w zamian za aniołów swoje córki.

   "Wizja Jezusa" Szaula/Szawła/Pawła nie była i nie jest traktowana poważnie przez samodzielnie myślących badaczy, którym wiadomo że  zwłaszcza listy Pawła z Tarsu były z premedytacją fałszowane. Wielu historyków i teologów* zgadza się, że bodajże oprócz listów Jakuba, Piotra, Jana i Judasza pozostałe listy były fałszowane, aby służyły interesom rzymskiego kościoła. Oczywiście także "dobre wieści" albo "dobre nowiny" zwane z greckiego "ewangeliami" nie zostały oszczędzone. Znany na całym świecie amerykański biblista, Robert Eisenman twierdzi w swej monumentalnej pracy pt. "Jakub, brat Jezusa": "Faktycznie można tu ustalić coś jak zasadę: Kiedykolwiek oświadczenie Pawła - który jak sam twierdził nigdy Jezusa na własne oczy nie widział, a więc nie miał okazji bezpośrednio zaznajomić się z Jego nauką - znajduje odpowiednik
w ewangeliach, można bezpiecznie założyć, że zostały one wprowadzone do tekstu przez ich redaktorów, a nie odwrotnie".

Jakub, brat Jezusa tu przedstawiony przez artystę
jako blondyn tak jak i Jezus był wysokiego wzrostu blondynem:

Krótko: Historyczna księga pt. "Dzieje apostolskie" jest tak samo sfałszowana jak i księgi tzw. "Starego przymierza". Nie można ich brać za dobrą monetę tak jak i pisanych biografii rzekomo świętych i nieomylnych papieży... a przecież biblijna księga powinna zawierać kronikę pierwszych chrześcijańskich gmin.

- Np. protestancki teolog, Hermann Detering pisze w swojej pracy pt. "Der gefälschte Paulus" (Sfałszowany Paweł): >Dzieje apostolskie< - o czym już od dawna wiadomo w teologicznych kręgach  - podobne są pod wieloma względami raczej do treści fantastycznej powieści niż do księgi historycznej, mimo iż jej autor w przedmowie podaje się za historyka tej miary jak jego poprzednicy. Prezentując osobę i dzieło apostoła [Pawła], to co ziemskie i to,  co niebiańskie, treści historyczne i te legendarne są ze sobą wspaniale pomieszane i nie do odróżnienia". Nie należy się dziwić, że protestanci są nienawidzeni przez plemię wężowe, a jezuici przysięgają jak następuje:

Przysięgam i oświadczam, że gdy tylko pojawi się sposobność, będę prowadził bezlitosną wojnę, potajemnie i jawnie, przeciwko wszystkim heretykom, protestantom i masonom, tak jak mnie ukierunkowano, by wyplenić ich
z powierzchni Ziemi, bez oglądania się na wiek, płeć czy stan, i że będę wieszać,
palić, gotować, obdzierać ze skóry, dusić i grzebać żywcem ohydnych heretyków, rozpruwać brzuchy i łona ich kobiet i roztrzaskiwać głowy ich dzieci
o ściany, aby tylko unicestwić ich obrzydliwą rasę**... etc... 
"... tak jak mnie ukierunkowano", czyli nie myślę już samodzielnie, lecz działam tak, jak mnie zaprogramowano, a nie zgodnie z wolą Stwórcy...
- A co z chrześcijańską miłością bliźniego?
- A co z prawem siewu i zbiorów? 

W odniesieniu do 13 listów Szaula alias Pawła, Detering stawia następny krok; twierdzi bowiem, że listy Pawła nie tylko iż zostały "skrojone na miarę" zgodnie z życzeniem katolickiego kościoła, ale wszystkie te fałszerstwa pochodzą z tego samego okresu, a mianowicie z połowy drugiego wieku po Chrystusie. Zestawiona przez niego z naukową precyzją dokumentacja pozwala na stawianie w tym temacie kontrargumentów. Jak z przedłożonej dokumentacji wynika, t.zw. "listy świętego Pawła" redagował "uczony w Piśmie" Marcjon (hebr. Pan Syjonu) w latach 90-160 n.e., którego w 144 roku kościół rzymski ekskomunikował za wolnomyślicielstwo. W czasach "świętej" inkwizycji Marcjon z Synope nie dożyłby starości. Uznany za heretyka założył kościół otwarty na wpływy gnostyckie, które były silne aż do szóstego wieku po Chrystusie
w szczególności po wschodniej stronie Morza Śródziemnego.

Marcjon 

- W swojej pracy na temat niewiarygodności judeo-chrześcijaństwa, prof dr Hans-Jürgen Hagel również wskazuje na Marcjona: "Tu powstaje pytanie, czy Marcjon także - a być może z tego właśnie powodu - został ekskomunikowany, ponieważ wzbraniał się uznać Jahwe/Jehowę jako Ojca Chrystusa".  ("Ja i Ojciec jesteśmy jednym"...).  "Z tego powodu Marcjon wskazywał na ogromne przywiązanie do hebrajskiej Biblii [t.zw. Starego Przymierza] od czego - jego zdaniem - należało się uwolnić". Marcjon był pierwszym "uczonym w Piśmie", który zdefiniował różnicę między definicją Boga Miłości, o istnieniu którego głosił Chrystus przez ciało Jezusa a  mściwym "bogiem" znanym z ksiąg wchodzących w skład t.zw. Starego Przymierza. [Te sfałszowane księgi nazywane są także "Starym Testamentem". Czyżby Jahwe umarł?!].

W Ewangelii wg. Mateusza czytamy, że Jezus powiedział do jahwistów jak następuje: "Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane,
a dane narodowi, który wyda jego owoce". Niemiecki pisarz piszący pod pseudonimem Jan van Helsing twierdzi, że loża o nazwie "Societas Templi Marcioni" (Towarzystwo Świątyni Marcjona), ludzie uznający siebie za spadkobierców templariuszy) są w posiadaniu dokumentów z których wynika, że Marcjon był ostatnim człowiekiem, który spotkał się z Janem i znał czystą naukę Jezusa). Rzekomo naród któremu przekazano tę naukę zabraną wybranemu narodowi jahwistów  pochodzi "z kraju gór północnych", czyli z Niemiec...
i faktycznie pewnego pięknego dnia zawitał do Tybetu generał Karl Haushofer, mózg nazistowskich Niemiec, założyciel tajnej loży o nazwie Thule Gesellschaft (Towarzystwo Thule) i (m.in.) oficer SS, Heinrich Harrer, który był jednym
z wychowawców Jego Świątobliwości - Dalaj Lamy.

Gen. Karl Haushoffer

Jego Świątobliwość i H. Harrer

- Niemiecki filozof, Friedrich Nietzsche zajął się również tematem dobra i zła: ...Ów Nowy Testament, jeśli chodzi o smak - rodzaj rokoka pod każdym względem - doklejony do Starego Testamentu i prezentowany jako "Biblia", czyli jako 'książka sama w sobie' jest chyba największym zuchwalstwem i grzechem popełnionym przeciw duchowi jakie literacka Europa ma na sumieniu.[...] Żadna inna książka nie była chętniej czytana i żadna nie wyrządziła więcej zła.

Także filozof Georg Hegel rozpoznał "nieprzekraczalną przepaść" pomiędzy "Biblią chrześcijańską" a "Biblią Hebrajską": "Tu okrutny żydowski Bóg, Jahwe, tam nie żydowska inkarnacja Chrystusa". Dokładniej byłoby gdyby zamiast przymiotnika żydowski użyć przymiotnika semicki, jako że w one dni narodu żydowskiego jeszcze nie wymyślono. [Patrz: Prof Shlomo Sand, http://www.wydawnictwodialog.pl/index.php?route=product/product&product_id=440].

- Wprawdzie zbawienie było centralnym pojęciem jahwizmu, to jednak ortodoksyjny wyznawca Jehowy nie uznałby informacji dotyczącej niejahwistycznego rozpoznania, iż Jahwe mógłby poświęcić swojego pierworodnego syna na śmierć przez ukrzyżowanie przez ludzi tak, jak zwykłego przestępcę, śmiertelnika. Twierdzenie, że Stary Testament był swego rodzaju prekursorem chrześcijaństwa jest według Hegla "po prostu błędne".

Tego co jest chrześcijańskie, nie można odczytać ze Starego Testamentu - napisał Adolf Harnack, najbardziej znaczący protestancki "uczony w Piśmie", czyli teolog i historyk żyjący z początkiem XX wieku. Harnacka cechowało bezpośrednie podejście do nauk Chrystusa. Jezus odsunął na bok kult i rytuały, które znaleźć można w jahwizmie. Nie przykładał wagi do rytuału oczyszczenia
i uświęcenia, za to koncentrował się wyłącznie na ludzkiej duszy. (Wy jesteście świątynią Świętego Ducha, Świętej Boskiej Świadomości). Działanie moralne jednostki, jej uczynki wywodzące się z uczucia bezinteresownej miłości do bliźniego decyduje, czy dana dusza wchodzi do Królestwa Bożego, czy wraca do domu, do Ojca, czy idzie w innym kierunku.

- Chrześcijaństwo rzymskokatolickie i prawosławie jest bardzo podobne do kultu Jahwe. Te instytucje nie realizowały i nadal nie realizują w życiu codziennym nauk Chrystusa zawartych w ich wyciągu zwanym "kazaniem na górze". Nie zapominajmy, że prawie wszyscy pierwsi uczniowie Chrystusa byli jahwistami. Człowiek (sam siebie uznawał za Syna Człowieczego) zwany w Nowym Testamencie Jezusem nazywał się Jeszua - co po hebrajsku znaczy zbawienie. Podczas Jego spotkania z Samarytanką (Szomronit) miał wypowiedzieć do niej te słowa: Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów.
- Od Judejczyków raczej, bo Jeszua jahwistą tak jak Jego ziemski ojciec zwany świętym Józefem nie był. Owa Samarytanka była na tyle rozwiniętą duszą, że rozumiała co do niej mówił Chrystus poprzez swoje ziemskie ciało. Ponieważ Jeszua/Jezus przyszedł na świat w judejskim Bet Lechem, z ziemskiego punktu widzenia był Judejczykiem, a nie żydem w dzisiejszym tego pojęcia znaczeniu. Tych żydów wtedy jeszcze nie było. [Tu znowu odsyłam Czytelnika do pracy profesora Shlomo Sanda].



- Wielu z byłych wyznawców Jehowy którzy stanowili zdecydowaną większość
w chrystusowej gminie w Jerozolimie nie było w stanie wejść w duchowy wymiar świadomości istoty zwanej na Ziemi Chrystusem. (Wiele mógłbym wam jeszcze powiedzieć, ale dziś nie zrozumiecie - mawiał. Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata ). Jasno i niedwuznacznie, ale dla człowieka XXI wieku, ale nie dla Jemu współczesnych. Jego przesłanie Boskiej, bezinteresownej miłości nie było w całej swej pełni zrozumiane. (Do uczonych w Piśmie Jahwistów: Dokąd ja idę, wy pójść nie możecie; albo do ukrzyżowanego człowieka: Jeszcze dziś będziesz ze mna w raju). Pierwotni chrześcijanie nie byli w stanie z szybkością światła Chrystusa opuścić wymiaru jahwizmu i w głębi duszy pozostawali nadal raczej ortodoksyjnymi niewolnikami i wyznawcami Jahwe, o czym świadczy ich postępowanie w stosunku do pogan. Podobnie jak byli palacze papierosów fanatycznie zwalczają tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się skończyć z tym nałogiem.

- Z tego właśnie powodu Jezus od początku ostrzegał swoich uczniów przed treściami nauk faryzeuszów i saduceuszów i wskazywał na ich brak poczucia sprawiedliwości, która jest Boską cechą. Chrześcijaństwo to stare wino
w nowych butelkach - twierdzi wielu dzisiejszych "uczonych w Piśmie".
Moim zdaniem to stwierdzenie mija się z prawdą. Chrystus nazywał "faryzeuszy" i "uczonych w Piśmie" teologów i kapłanów "ślepymi hipokrytami", którzy wiodąc niewidomych każą im pić wodę podczas gdy sami raczą się winem. Nie znosił kleru. Jego diagnoza: "ich serca są pełne nieprawości"Rozpoznawał ich jako "plemię wężowe i żmijowe"Jak widział Jezus bezduszny kult Jehowy w swoim czasie, to można wyczytać z Ewangelii Jana (rozdział 8). Zresztą wszystkie cztery Ewangelie zawierają poważne ostrzeżenia, że nie należy młodym winem [Jego nauka] wypełniać starych butelek [nie mieszać ich ze starą jahwistyczną tradycją], ponieważ w przeciwnym razie duch wina zginieMimo tych ostrzeżeń Szaul/Paweł domieszał wino Chrystusa do starego wina Jahwe. Spotkanie z UFO w drodze do Damaszku, przerażenie jakiego doznał interpretując je jako "spotkanie z Jezusem" zdecydowało o metamorfozie faryzeusza Szaula
w świętego Pawła Apostoła posłanego do pogan, w owego misjonarza, który głosił im dobrą nowinę (gr. ewangelion). Jednak w głębi duszy fanatyk został fanatykiem; - tak jak przedtem nadal zwalczał inaczej niż on myślących bliźnich. Ta cecha charakteru Pawła i tkwiący w nim jeszcze jahwizm prowadziło do zguby wczesne chrześcijaństwo.
To nie Chrystus oślepił Szaula i zmusił do głoszenia Jego nauki poganom. Chrystus uświadamiał tak jak i Ociec w niebie - proponował, ale nie narzucał. Te cechy właśnie odróżniają istoty Boskie od astralnych - cierpliwość, miłość
i miłosierdzie. Tych cech brak takim istotom jak Jehowa lub Allah. Jako wczorajszy "faryzeusz i uczony w Piśmie" Szaul, wyznawca Jehowy, nadal myślał kategoriami typowymi dla jahwizmu. Jahwiści faktycznie przestrzegają praw Jehowy, ale idea Boskości w duszy człowieka jest w tych kręgach obca (czemu mogłem się przyjrzeć z bliska mieszkając w Izraelu), tak jak w instytucjonalnym pseudo chrześcijaństwie zdominowanym przez jahwizm ("oko za oko, ząb za ząb") zarówno kler katolicki jak i protestancki opowiadający się za faszyzmem Hitlera, Mussoliniego, gen. Franco i produkcją broni masowego rażenia). 

Watykan po stronie niemieckiego faszyzmu
i hitleryzmu

Watykan po stronie włoskiego faszyzmu
Jeszcze jedno wygodne małżeństwo 

Watykan po stronie hiszpańskiego faszyzmu

Przewodniczący Bawarskiego Kościoła Luterańskiego, Friedrich Veit, zrezygnował z zajmowanego stanowiska z powodu wpływów pastorów  sympatyzujących ideą hitlerowskich Niemiec. Tylko 800 pastorów spośród 15 000 w nazistowskich Niemczech opowiedziało się za Chrystusem.

Ewangelicy nie pozostawali w tyle w one dni...

Biskup Ludwig Müller - Reichsbischof 



- No dobrze. Ale...
Gdzie jest Bóg, nasz duchowy Stwórca?
Dlaczego ON nie ingeruje w dzieje tego świata?
Dlaczego dopuścił i nadal dopuszcza do panoszenia się złego?

- Odpowiedź jest prosta. Ponieważ Wszechmocny i Wszechwiedzący nie ingeruje w sposób, jaki sugerują mu śmiertelnicy. Bóg, nasz Ojciec zawsze ingerował przez proroków, nie przez kapłanów i w ten sposób realizuje swój Plan - Plan podniesienia stanu świadomości wszystkich upadłych istot. W tym Planie nie chodzi o materię, o genetyczne ciała hybryd i mutantów, lecz o każdą duszę, która jest tworwm Bożym. Materia jest jedynie zgęszczonym promieniowaniem. Ma swój początek i nieuchronny koniec. Odnosi się to oczywiście także do jahwizmu, materializmu i pozostałych stworzonych przez ludzkie mózgi  -izmów, -logii i -zofii

- Skoro jesteśmy dziećmi Boga, naszego Ojca i to my jesteśmy żywą Świątynią Świętego Ducha, to nie możemy tak jak jahwiści i zinstytucjonalizowani pseudo chrześcijanie czcić Boga, który istnieje poza nami, gdzieś daleko, w nieznanym nam i niedostępnym wymiarze... Siedzący na stolcu starzec nie jest naszym Ojcem w niebie, które jest naszym naturalnym stanem świadomości.
To my jesteśmy żywym Królestwem Bożym które wcieliło się na chwilę w ludzkie ciała i przedarło się przez barierę szczepionek i religijnych mrzonek.
My nie musimy przypodobać się żadnemu panu starając się fanatycznie przestrzegać jego praw. Nie musimy być niewolnikami. Nie musimy być robiącymi karierę agentami matrixa - ludobójczego systemu.
Nas nie obowiązują zasady wyznaniowe, które definiują zewnętrzny bieg codziennego życia w najdrobniejszych szczegółach i spychające na margines o wiele istotniejsze,  wewnętrzne prawo dotyczące dojrzewania duszy.

- Ortodoksyjni jahwiści po dziś dzień  m u s z ą  przestrzegać 613 przykazań Talmudu. Mojżesz nic o przykazaniach nie wspominał. Chrystus nie wygłaszał kazań. My stawiamy dziś znak zapytania za wszystkimi pewnikami, dogmatami i aksjomatami oferowanymi nam przez władców tego holograficznego, wirtualnego świata. Nasze anteny nastawione są do wewnątrz, na wiecznie pulsujące w naszej głębi Źródło Życia.
Z premedytacją rezygnujemy ze starego wina.
Pijemy świadomie wino z własnego, wewnętrznego Źródła, bo taka jest Boska wola.

Trzeba to wszystko mieć na uwadze, jeśli chcemy zrozumieć błądzącego Pawła, który po ukończeniu misji w Syrii południowej zwanej później Palestyną nie był nigdy blisko Jezusa i Jego uczniów. Ponieważ rabbi Szaul vel Paweł - podobnie jak wielu jemu współczesnych - nie pojął  c z y m  jest wewnętrzny Chrystus, uczynił z osoby, z człowieka, z Jezusa to wszystko, co było mu dotąd znane
i czego tak jak upadli duchowo jahwiści przede wszystkim oczekiwali,
a mianowicie Boskiego Mesjasza, Zbawiciela, który zejdzie z kosmosu na Ziemię i zbawi ich materialny świat od tego wszystkiego co oni uznawali za złe.
Ten światopogląd przypadał do gustu nawet  hellenistycznemu światu "pogan".
Bóstwo, które poświęca się dla świata, znane było już w kulcie Mitry, który cieszył się dużą popularnością w Imperium Rzymskim. Jednak Chrystus nie był ani bóstwem (sam nazywał siebie w trzeciej osobie Synem Człowieczym), ani nie poświęcił się, żeby zbawić wirtualny, materialny świat. Nie tym polegała Jego misja. [«Lisy mają swoje nory, ptaki powietrzne mają gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie głowy położyć» - mawiał].

- W teatrze greckim prym wiodła tragedia. Tragicy często wspierali się ideą "deus ex machina" [bóstwo które przybywa w maszynie; oczywiście latającej]. 

-Gdy ludzie uwikłani w stworzone przez siebie konflikty, których nie byli już
w stanie rozwiązać o własnych siłach podejmowali nieodpowiedzialne decyzje (to co było dzieje sie obecnie), wówczas Niebo zsyłało na scenę świata jednego
z "bogów", który szybko i skutecznie rozwiązywał ludzkie problemy pozbawiając Ziemian możliwości zmienienia nastawienia do życia (czytaj: nastawienia drugiego policzka), zreprogramowania się dzięki nauce bazującej na własnych błędach i nie powtarzania ich już w przyszłości. (Idź i nie grzesz już więcej). Taki posłaniec Boży (angelos) pojawiał się w latającej maszynie i zbawiał ludzi od cierpienia, które sami na siebie ściągnęli swoim błędnym tokiem myślenia
i postępowaniem bez miłości. Taką maszynę w dzisiejszym potocznym języku nazwaliśmy UFO albo NOL - niezidentyfikowany obiekt latający.
Bóstwo z maszyny (deus ex machina) opuszczano w starożytnej Grecji na scenę na linach. (Starożytni wiedzieli co piszczy w trawie i tylko udawali Greków). Dziś miliony ludzi wzdycha do chwili, gdy na scenie międzynarodowych wydarzeń wyląduje latająca maszyna, z której wyjdzie inteligentna istotami i zmieni natychmiast istniejącą, niewygodną, groźną sytuację wymuszając na liderach tego tonącego śwoata posłuszeństwo. Rolę "posłańca bożego", z greckiego "apostoła" z promienistej maszyny, która pojawiła się na niebie nad głową Szaula w drodze do Damaszku odegrał ten ostatni przeistaczając się w "świętego Pawła". Wspaniały scenariusz do antycznej tragedii. Oto powód, dlaczego Paweł stał się wzorem w wymiarze prozelityzmu; dlaczego był tak skuteczny jako misjonarz, który przebył około 8000 km na terenach wokół Morza Śródziemnego. Światło świadomości Chrystusa nie potrzebuje misjonarzy, ponieważ świeci przykładem czy to się podoba czy nie.
To jest stan świadomości JA JESTEM.

- Dla ówczesnych pogan działalność posłańca bożego z maszyny była czymś znanym i wygodnym. (Patrz wyżej: małżeństwa z wygody). 
Człowiek nie rozpoznając własnych słabości i nie stawiając im odważnie czoła jako ofiara losu umiejscowiona w tym padole łez czekał na przybycie Mesjasza, niebiańskiego Zbawiciela, który weźmie na siebie wytężoną pracę uwolnienia go od niewoli niezgodnego z Boskimi, kosmicznymi prawami trybu życia. Chrystus poprzez Jezusa uczył, żeby wejść do "cichej izdebki" w głębi duszy i tam
w spokoju rozmawiać z Bogiem-Ojcem. Porównywanie Mitry z Chrystusem nie ma sensu.

Uczony w Piśmie Paweł rozwinął teologię zbawienia stawiając tezę, że człowiek może być uratowany, innymi słowy zbawiony tylko dzięki łasce Bożej, a nie poprzez uszlachetnianie siebie świadomością Chrystusa dążąc do stanu utraconej boskości (wracając do domu, w wymiar świadomości, z którego się obsunął w materializm), a więc nie czyniąc nic konkretnego, w pozytywnym sensie dla siebie i pro publico bono, lecz tylko bazując na ślepej wierze. [Nie wiem, ale wierzę].
- W co miał uwierzyć człowiek tworzony przez Pawła?
- W to, że Jezus Chrystus jest Zbawicielem, który umarł na krzyżu za nasze grzechy. Tu nie ma mowy o starszym bracie, który dał przykład swoim ziemskim żywotem jak nieśmiertelny duch może przeniknąć materię i wrócić do Boga, który go jako nieśmiertelnego ducha stworzył na swoje podobieństwo i swój obraz.
Należy więc zadać sobie na tym odcinku drogi świadomie kilka pytań:
- Czy chcemy świadomie kroczyć śladem Chrystusa i wracać do domu,
czy czekać na paruzję, na ponowne zejście Zbawiciela z Nieba, który "zbawi" materialny świat - "marność" w której ... pozostaniemy jako jej niewolnicy na wieki wieków i to na amen?
- Czy chcemy być katolikami, protestantami, Świadkami Jehowy, mormonami (niepotrzebne skreślić),
czy rozwijającymi się świadomie wolnymi, kosmicznymi, duchowymi istotami słuchającymi wewnętrznego głosu? A więc:
- Chrystus czy Watykan?
- Chrystus czy Jehowa?
- Boskość czy niewolnictwo i dogmaty?
Amen to po hebrajsku uwierz! Amen jest w świadomości Chrystusa zbędne.
Tu liczy się: JA JESTEM DROGĄ. Wiara, czy świadomy rozwój duchowy?

- Paweł ze swoją nauką napotkał na sprzeciw Jakuba, brata Jezusa. Jakub, przez jemu współczesnych nazywany był "człowiekiem prawym" i jako taki służył jako prawdziwy duchowy przywódca pierwszej "chrześcijańskiej wspólnoty", która znana była pod nazwą DROGA. Jakub, po hebrajsku Jaakow to ten, który znajdzie drogę aby obejść nieboskie prawa. 
To Jakuba nazwano pierwszym "biskupem" w Jerozolimie. Nic dziwnego, że Paweł ze swoją "inną ewangelią" został oskarżony przez członków wspólnoty
o to, że głosi "innego Jezusa". Natomiast Paweł wielokrotnie w swoich listach powtarzał, aby jego słuchać, aby jemu wierzyć, że to on głosi prawdę, że nie kłamie!
- Jakub z kolei wielokrotnie podkreślał, że ślepa wiara jest bezwartościowa bez odpowiedniego postępowania, a więc przestrzegania Boskich praw zawartych
w kazaniu na górze; podkreślał że wiara podobna jest ciału bez ducha, że wiara bez świadomego postępowania jest martwa.
Jakub był bratem Jezusa. Paweł Jezusa nie znał. Jakub odzwierciedlał istotę nauk swojego brata namawiając swoich słuchaczy, aby nastawili swoje anteny do wewnątrz, aby skierowali je na Boski potencjał w głębi duszy, aby nie zapominali o praktykowaniu na co dzień nauk Chrystusa: "Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie". "Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania".



*) Karlheinz Deschner, Hans Küng, Hubertus Mynarek, prof Walter Veit, Mauro Biglino
**) Tekst przysięgi znajduje się w  Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie pod numerem 66-43354.


sobota, 8 października 2016

KONFERENCJA AZJATYCKICH LIDERÓW INSTYTUCJI RELIGIJNYCH

Magowie Wschodu
Prezydent Izraela, Reuwen Riwlin (w środku)


Czołowe postacie społeczności buddyjskiej, hindu i sikhów z Indii, Japonii, Chin, Birmy i Korei Południowej wzięły udział
w konferencji w Jerozolimie.

   - Prezydent Izraela, Reuven Riwlin gościł "czcigodnych gości" w trakcie tego "wyjątkowego spotkania" w swojej rezydencji w Jerozolimie, gdzie zgromadzili się zatroskani powstałą sytuacją na świecie liderzy społeczności wyznaniowych
z Azji Wschodniej. Celem delegatów jest prowadzenie międzyreligijnego dialogu w stolicy Izraela.
Dlaczego w Jerozolimie a nie np. w Ndżamenie?
Ponieważ Watykan krok po kroku realizuje swoje marzenie: Rządzić współczesnym światem z Jerozolimy.

- Przez wiele lat, interakcja między naszymi tradycjami prawie w ogóle nie istniała, tak że tylko niewielu ludzi doświadczyło zarówno wiedzy Wschodu
i Zachodu. Ta sytuacja należy już do przeszłości, o czym świadczy wasza wizyta w Izraelu - stwierdził Riwlin. - Dziś jesteśmy już bardziej otwarci na wielkie skarby oferowane nam przez drugą stronę.

Tradycje utrwalają hipnotyczny stan, z którego obecnie budzą się ludzie wśród wszystkich narodów. T o  właśnie jest przyczyną spotkania magów
w Jerozolimie.
Z tego samego powodu odbywają się jawne i tajne tego typu obrady magów
w Astanie (anagram słowa satana). 

Magowie zwani duszpasterzami obradują w Astanie
jak można opóźnić duchowy rozwój ludzkości

Magowie w strachu.

- Podkreślając wyzwania naprzeciw których stoją dziś religie świata, prezydent Riwlin powiedział, że w dniu 15 rocznicy haniebnych ataków z 11 września 2001, wczorajsze ataki (w Jerozolimie) są przypomnieniem o nieszczęściu stworzonym przez ludzi o zniekształconych przekonaniach religijnych

Riwlin wezwał delegatów do "wspólnego zmierzenia się z tymi problemami" jako że  "nasze tradycje mają wiele wspólnego; wszystkich nas łączy głęboka troska o ludzkie życie i godność" i dodał: Wasza wizyta dzisiaj jest kolejnym ogniwem w tej rozwijającej się i ważnej sieci współpracy. - Starajmy się, aby ten łańcuch był coraz silniejszy. Łączmy się w medytacji i modlitwie o lepszy i zdrowszy świat i o pokojowe i tolerancyjne globalne społeczeństwo.

Z jakimi problemami mają się jednocząc siły zmierzyć magowie?
Ich problemem jest budząca się ze snu królewna, którą pocałował rycerz - kosmiczny Chrystus o Boskiej świadomości, ktorej promieniowanie zagraża dalszej egzystencji magów wszelkiej maści. Stają się zbędni poniewaz systemy religijne nie zdały egzaminu. Przed 2000 ziemskich lat istota zwana Chrystusem na Ziemi poświęciła swoje ziemskie ciało w celu stworzenia pola morficznego. Na świecie roi się od 'chrystusów'. Ta sytuacja spędza sen z powiek magów i stąd ten nagły pęd do jednoczenia sił. Dotąd nie potrzebowali jeden drugiego. Podzielili świat i panowali na swoich terenach. Obecnie już nie trzymają cugli
w dłoniach. 
"Przez wiele lat, interakcja między naszymi tradycjami prawie w ogóle nie istniała, tak że tylko niewielu ludzi doświadczyło zarówno wiedzy Wschodu
i Zachodu" - powiedział prezydent Riwlin. A kilka minut później: "Nasze tradycje mają wiele wspólnego"...
Więc jak?  J a k i e  czynniki spowodowały ten nagły popęd do wspólnoty?

Łączmy się w medytacji i modlitwie (do kogo?, do naszego Ojca i Stwórcy, który jest czystym duchem w niebie, czy do pozaziemskich genetyków, znawców inżynierii genetycznej?) o lepszy i zdrowszy świat i o pokojowe i tolerancyjne globalne społeczeństwo. A więc o to chodzi, żeby ten świat się nie zmienił? Żeby spowolnić działanie Boskiego prawa stałej przemiany? Żeby spowolnić prawo rozwiązania wszystkich materialnych form które zniewalają wolnego ducha? Magowie tracą grunt pod nogami.

Acharya Mahamandaleshwar Swami Avdeshanand Giri, duchowy przywódca społeczności hinduskiej w Indiach podkreślił, że gdy podtrzymujemy dialog między nami, zdobywamy wiedzę i takie dialogi pomogą nam przenieść tradycyjne wartości na następne pokolenia, a także pomagają w umacnianiu pokoju i harmonii w świecie.

Zdobywanie wiedzy powinno służyć całej ludzkości - o ile ta wiedza jest realizowana w życiu codziennym. Ten mag wyraźnie twierdzi, że chodzi im
o utrzymywanie żyjących w stanie niewiedzy ludzi - z pokolenia na pokolenie -
w stanie hipnotycznego transu, czyli wiary w różne gusła i dogmaty. To jak dotąd nie doprowadziło na przestrzeni tysięcy ziemskich lat do pokoju i harmonii lecz do nieustannych religijnych wojen. Marzenie tego pana się nie spełni. Ludzie przyszłości w którą wchodzi ten mag o długim nazwisku i jego dzieci i wnuki nie będą potrzebować magów i podżegaczy wojennych. Tacy ludzie staną się zbędni.

- Ven Xuecheng, prezes Stowarzyszenia Buddyjskiego w Chinach (Buddhist Association of China) powiedział, że dialog między religiami jest bardzo ważny we współczesnym świecie. Myślę, że możemy zostać prawdziwymi przyjaciółmi (dopiero teraz?!) i naprawdę budować na wzajemnym szacunku i zrozumieniu
w celu stworzenia harmonijnego świata. (Harmonijny to w tych kręgach "podziel i panuj"). Razem możemy wzbudzić uznanie dając przykład całemu światu przyczyniając się do światowego pokoju. (A więc pan prezes już wyczuwa, że magowie w XXI wieku w którym się znaleźli są także zmuszeni zbudzić się
z trwającego stulecia snu i starać się "wzbudzić uznanie", które utracili - proces, który można już tylko spowolnić ale nie zatrzymać). 

- Spotkanie w rezydencji prezydenta Izraela było częścią konferencji między instytucjami religijnymi w Jerozolimie. Zatroskani magowie wyrażali różnymi słowy swą wspólną troskę o duchowe przywództwo Izraela i rolę wschodnich wyznań. Celem religii we współczesnym społeczeństwie ma być ochrona planety (wracamy do kultu Gai?, żeby nauka Chrystusa poszła w niepamięć?!; agenda 2030?), prawa jednostki (np. prawo maga do hipnotyzowania bezmyślnych
i dzielenia ich na "my" i "oni"?) i sprawiedliwość społeczna (pytam ponownie: Agenda 2030?), zapewnione miejsce religijnego przywództwa w promowaniu pokoju i globalnego dobrobytu. (Czytaj: My, dygnitarze, eminencje i ekscelencje nadal mamy zapewnione życie w dobrobycie w odróżnieniu od zrobotyzowanych mas nieświadomych agentów holograficznego systemu)
To jest język gadów o podwójnym języku. Chrystus rozpoznawał ich bezbłędnie
i nazywał ich po imieniu - plemię wężowe; przemawiają słodko, ale myślą kwaśno.

- Przywódcy duchowi Wschodu spotykali się w Izraelu i wspólnie z przywódcami żydowskimi, muzułmańskimi, druzyjskimi i chrześcijańskimi odwiedzili miejsca uznawane za "święte" przez wyznawców judaizmu, islamu i chrześcijaństwa.
Ich wolą jest żeby ten świat został taki, jaki jest. My gramy - oni tańczą. Ich medytacje i modlitwy (o których wspomniał prezydent Izraela Reuwen Riwlin) są skierowane do nieboskiej istoty i kończą się zaklęciem: Bądź wola nasza i tylko nasza
Ja kieruję się mottem: Bądź wola Twoja i tylko Twoja i pozwalam Boskiej woli płynąć przeze mnie, przez moje genetyczne, ziemskie ciało, przez moje duchowe i materialne atomy*, przez otaczającą mnie aurę - pole łączące mnie z całym Stworzeniem - z Nieskończonością w której JESTEM - TERAZ - TUTAJ.
*) Materia jest zgęszczonym promieniowaniem