Roman

Roman

niedziela, 17 marca 2019

AGENCI W MATRIKSIE I ELEGANCKIE PANIE (część druga)


- Gdy Carlos de los Santos Montiel ze swoim lekkim samolotem przygotowywał się do lądowania na płycie lotniska w Mexico City, zaczął się dla niego horror, który trwał przez kilka miesięcy.- Nagle jego maszyna zaczęła bez przyczyny silnie wibrować. Gdy wyjrzał na zewnątrz przez okno, zauważył po swojej prawej stronie ciemnoszarego koloru owalny obiekt,
o średnicy około trzech metrów.
Po lewej stronie jego samolotu znajdował się podobny obiekt. Jego przerażenie sięgnęło szczytu w chwili, gdy zorientował się, że trzeci z tych obiektów nadlatuje ku niemu grożąc frontalnym zderzeniem!- Ten trzeci obiekt przeleciał tak blisko jego maszyny, że drasnął lekko przewód paliwa.

- Carlos stwierdził, że ster jego samolotu nie reaguje, mimo iż nadal maszyna zachowywała się dość stabilnie. Był sparaliżowany strachem i drżącym głosem opisywał swoje obserwacje nawigatorowi z wieży kontrolnej lotniska.

- Wszystkie trzy obiekty zniknęły nagle i w tym samym momencie Carlos odzyskał kontrolę nad swoją maszyną tak, że mógł bezpiecznie wylądować na lotnisku.- Nawigatorzy obserwowali to zajście na ekranach radarowych, na których było widać także owe trzy obiekty wokół samolotu Carlosa, którego sprawozdanie przyjęli bardzo poważnie. 
-Badanie lekarskie wykazało, że pilot jest psychicznie i fizycznie zdrowy, lecz nadzieja, że Carlos już wkrótce zapomni o tym zajściu, okazała się płonna.- Przede wszystkim rozgłos wokół niego nie był mu na rękę. Raczej wbrew własnej woli zgodził się wystąpić i udzielić wywiadu przed kamerą słynnego prezentera telewizyjnego, Pedra Ferriz.- Dwa tygodnie później, Carlos jechał swoim samochodem do studia telewizyjnego, gdy zauważył, że nagle pojawiła się  przed nim czarna limuzyna (model Ford Galaxy).- Spojrzenie w lusterko przekonało go o tym, że za jego samochodem jedzie następna, taka sama, czarna limuzyna. Oba samochody wyglądały na nowe, jakby przed chwilą wyjechały po raz pierwszy z salonu.- Z pomocą ryzykownych manewrów zmuszono Carlosa, żeby zjechał na pobocze
i zatrzymał swój samochód.
- Z czarnych aut wysiadło czterech rosłych, krępych mężczyzn, którzy podeszli do jego samochodu. 
- W tym momencie Carlos pomyślał, że „wyglądają na mieszkańców Skandynawii”, ponieważ byli o wiele wyżsi wzrostem niż przeciętny Meksykańczyk i o nie zwykle jasnej karnacji skóry. 
- Wszyscy ubrani byli w czarne garnitury. 
- Jeden z nich nie pozwolił Carlosowi wysiąść z auta przytrzymując nogą drzwi.
-  Szybko i mechanicznym głosem zwrócił się do niego i powiedział po hiszpańsku:
- Słuchaj, chłopcze, jeśli ci życie miłe i kochasz swoją rodzinę, to nie rozmawiaj więcej
o tym, co widziałeś.
- Carlos stracił mowę i siedział jak sparaliżowany. Gdy już otrząsnął się z wrażenia, zamiast do studia telewizyjnego, pojechał do domu.

Dwa dni później spotkał się jednak z Pedrem Ferrizem i opowiedział mu o tym dziwnym spotkaniu. 
Ferriz powiedział mu, że już słyszał o podobnych przeżyciach innych ludzi i zapewnił go, że nic mu nie grozi. W końcu Carlos dał się przekonać i zgodził się udzielić wywiadu przed kamerą, do czego doszło już bez żadnych przeszkód.

- Dwa miesiące później, chicagowski astronom pracujący jako doradca amerykańskich sił powietrznych ds. UFO, prof Allen Hynek, jeden z kluczowych badaczy wojskowych dochodzeń w sprawie pojawiania się UFO w USA, odwiedził Meksyk.- Ponieważ poprzez swoje koneksje dowiedział się o sprawie Carlosa, chciał poznać go osobiście i dlatego zaprosił go do hotelu, w którym się zatrzymał.
- W dniu mającego odbyć się spotkania z profesorem Allenem Hynekiem, Carlos de los Santos Montiel udał się jeszcze na rozmowę do Mexicana Airlines, gdzie złożył podanie
o pracę jako pilot.
- Z lotniska pojechał bezpośrednio ho hotelu, w którym był umówiony z prof Hynekiem.
- Gdy był już na schodach wejściowych, zauważył nagle z przerażeniem, że jeden z ludzi
w czerni pojawił się znikąd bezpośrednio przed nim.
- Już raz ostrzegaliśmy cię - powiedział - Masz przestać opowiadać o swoim przeżyciu.
- Carlos zaczął zapewniać o swojej niewinności twierdząc, iż został tylko zaproszony do hotelu na rozmowę, lecz ubrany na czarno człowiek pchnął go tak mocno, że Carlos zatoczył się o kilka kroków do tyłu, a człowiek w czerni dodał:
- Słuchaj! Nie chcę wyrządzić ci krzywdy. Dlaczego wyjechałeś dziś z domu już o szóstej rano. Chcesz pracować dla Mexicana Airlines? Zmykaj stąd i już tu nie wracaj!
- Carlos uczynił tak, jak mu nakazono. To było jego ostatnie spotkanie z ludźmi w czerni
Po kilku latach opowiadał o swoich przeżyciach znowu, ale już nikt mu w tym
nie przeszkadzał i nikt go nie nawiedzał.
- Tylko w niewielu przypadkach można znaleźć niezależnych świadków spotkań z ludźmi
w czerni.- Wywierający specjalnie mocne wrażenie jest przypadek dziewczynki o nazwisku Maria Korn. Przypadek ten miał miejsce, gdy Mary miała 14 lat i uczęszczała do szkoły klasztornej „Konwentu Jezusa i Marii” w Milton Keynes, w hrabstwie Buckinghamshire w Anglii.
- W owym czasie Maria znajdowała się w okresie pokwitania i cierpiała, jak wiele dziewcząt w jej wieku, z powodu anoreksji i zaburzeń snu. - Dlatego stała się pacjentką psychologa, pani dr Black.- Pewnej nocy, gdy Maria znowu nie mogła zasnąć, stała około godziny pierwszej w nocy przy oknie swojej sypialni patrząc w gwiazdy.
- Jak wielkie było jej zaskoczenie, gdy nad kortem tenisowym należącym do szkoły zauważyła wielkie, kuliste światło, otoczone jakby drucianą siatką. 
- Obserwowała ten obiekt przez około pięć minut, po czym wróciła do łóżka.
- Gdy około godziny 1.30 podeszła znowu do okna, obiektu już tam nie było, lecz usłyszała nagle jakby dziwne bębnienie i wtedy zauważyła, że obiekt ten znajduje się całkiem blisko okna, przy którym stała; tym razem jednak już nie tak intensywnie świecąc.
- Nagle obiekt zniknął z zawrotną prędkością.
- O poranku Maria stwierdziła, że żadna
z dziewcząt niczego dziwnego ubiegłej nocy nie zauważyła, dlatego też postanowiła milczeć
i nikomu nic nie opowiadać o swoim przeżyciu, żeby dziewczynki jej nie wyśmiały, albo żeby jej nie usunięto z klasztoru. 
- Podczas dnia, grając w tenisa, potknęła się i upadła. 
- Dopiero teraz zauważyła w korcie tenisowym duże, okrągłe wgłębienie, wyglądające tak, jakby było wypalone.
- Kierownictwo szkoły zaalarmowało policję
i oceniono szkodę.
- Trzy miesiące potem, gdy Maria siedziała w klasie na lekcji matematyki, jedna z zakonnic, siostra Jennifer weszła do klasy i wywołała Marię na korytarz. Ktoś przyszedł ją odwiedzić. 

- Maria zaniepokoiła się. Normalnie dziewczynki były odwiedzane w weekendy, nigdy podczas lekcji, dlatego obawiała się, że może ktoś przynosi jej złe wieści.
- Siostra Jennifer zaprowadziła ją do pomieszczenia, w którym przy stole siedziało dwóch mężczyzn ubranych na czarno.- W sali płonął ogień w kominku i było miło i ciepło, lecz gdy Maria ujrzała te dwie postaci, zaczęła trząść się z zimna i musiała nałożyć na siebie żakiet, który dotąd trzymała w rękach.
- Maria nigdy dotąd nie widziała tych mężczyzn, więc zapytała ich kim są.- Odpowiedzieli jej, że pani doktor Black, jej psycholog wysłała ich do niej. 
- Maria zajrzała im w oczy i stwierdziła, że kolor ich oczu był dziwnie szarobrązowy. 
- Kontakt wzrokowy z nimi był jednak nieprzyjemny, więc odwróciła wzrok.
- Panowie w czerni spytali ją, jak jej się wiedzie i czym się zajmuje w szkole; – normalna, przyjazna rozmowa.- Podczas tej rozmowy, Maria zauważyła u nich kilka niepospolitych cech:
- Obaj wyglądali identycznie, jak jednojajowi bliźniacy.
- Ich skóra była gładka, bez jakichkolwiek zmarszczek albo cieni; nie wyglądała jak skóra, którą mężczyźni golili.
Ich włosy były czarne i błyszczące. Obaj mieli identyczne fryzury, ten sam styl. Nie było tam ani jednego włosa, który nie leżałby na swoim miejscu.
Ich czarne garnitury, które z pewnością były nowe, były jakby na nich skrojone; spodnie miały zaprasowane „kanty jak żyletki”.

●    Ich krawaty i skarpety też czarne, były z tego samego materiału co ich garnitury.

- Jeden z nich spytał Marię, czy ostatnimi czasy wydarzyło się coś dziwnego, lub niebywałego. - Maria od razu przypomniała sobie ową promienistą kulę nad kortem tenisowym, lecz postanowiła sobie, że nie będzie o tym z nikim rozmawiać i odpowiedziała krótko „nie”.

- Czy jesteś pewna? – naciskał na nią jeden z nich.

- Tak – odparła, będąc zarazem pewna, że ci mężczyźni wiedzą, że skłamała.- W tym momencie zadźwięczał dzwonek na przerwę obiadową. Obaj mężczyźni spytali ją, co ten dzwonek oznacza, po czym stwierdzili, że Maria powinna pójść coś zjeść, a oni się z nią pożegnają. 
- Chociaż obaj wyglądali jej na „biznesmenów”, zauważyła, że nie nosili zegarków, bowiem spytali ją o godzinę.- Wprawdzie przez cały czas popijali kawę (co w przypadku ludzi w czerni jest niebywałe), to gdy Maria podała im dłoń na pożegnanie, odczuła że ich dłonie są zimne jak lód, mimo iż trzymali w nich cały czas filiżanki z gorącą kawą.- Jeden z mężczyzn spytał siostrę Jennifer, czy Maria może odprowadzić ich do drzwi, a na koniec zapewnili ją:
- Przyjedziemy tu znowu i odwiedzimy cię.
- Gdy mężczyźni wychodzili przez drzwi, obserwująca ich Maria była szczerze zdziwiona. 
- Obaj poruszali rękami i nogami synchronicznie, jak gdyby jeden duch kontrolował oba ciała.- Chociaż na dworze wiał wiatr, ich włosy pozostały nietknięte.
- Przed szkołą stał zaparkowany samochód.
- W samochodzie siedział kierowca, który też był ubrany na czarno. 
- Numer rejestracyjny samochodu, jak i jego kształt i kolor, były też niezwykłe. 
- Okna w drzwiach limuzyny były lustrzane, tak że nie można było zajrzeć do jej wnętrza; Marii udało się to jednak przez krótką chwilę, gdy jeden z ludzi w czerni otworzył drzwi do auta. 
- Maria nic nie zobaczyła, ponieważ w środku pojazdu było tak ciemno, że aż czarno, żadnych siedzeń, nic – jakby ta limuzyna była atrapą. 
- Gdy obaj mężczyźni już wsiedli, samochód odjechał bezszelestnie. 
- Nie było słychać ani zapuszczania motoru, ani pracy silnika. 
- Limuzyna nie pozostawiła po sobie też zapachu spalin. 
- Po przejechaniu przez bramę klasztoru, limuzyna zniknęła Marii z oczu, ponieważ ten odcinek drogi zasłonięty jest przez mur.
 Jednak trochę dalej droga ta, jako jedyna możliwość dojazdu w te strony pnie się w górę

i ten odcinek drogi jest widoczny z bramy szkoły. Jednak samochód gości ubranych na czarno już się tam nie pojawił.
Maria stała w bramie klasztoru przez kilka minut
i nie mogła się ruszyć z miejsca. Słyszała, że siostra Jennifer ją woła, lecz nie mogła się nawet obrócić i do niej podejść.
- Gdy zakonnica spytała ją, czy wszystko jest w porządku, jej świadomość „zaskoczyła”
z powrotem. Maria wróciła do normalnego stanu i znowu mogła się poruszać.
Zarówno Mary, jak i siostra Jennifer były mocno zdziwione, że doktor Black przysłała do klasztoru dwóch obcych mężczyzn i to bez żadnego uprzedzenia. 
- Po upływie kilku tygodni Maria odbywając swoją pierwszą sesję terapeutyczną, opowiedziała pani Black o tych dziwnych odwiedzinach, ale doktor Black odpowiedziała jej, że nikogo do niej nie wysyłała i że nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego, zanim nie uprzedziła by jej o tym telefonicznie.
- Chociaż panowie w czerni ogłosili, że wrócą, nigdy już się do klasztoru nie pofatygowali, za to Maria spotykała ich w bardzo żywotnych snach,a częściowo podczas śnienia na jawie. - Wielokrotnie podczas takich spotkań, Maria mówiła im:
- To jest tylko sen. Ja was tak naprawdę nie widzę.
   Ale oni zawsze odpowiadali jej: 
- O tak. Ty nas widzisz naprawdę.
- Poza zdolnością śnienia na jawie, Maria rozwinęła po spotkaniu z ludźmi w czerni wyższe zdolności intelektualne oraz artystyczne, a także stała się tak bardzo wrażliwa, że pojawiły się u niej zdolności natury psychokinetycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz