Roman

Roman

niedziela, 28 czerwca 2020

NANOTECHNOLOGIA I JEJ WPŁYW NA ŻYCIE CZŁOWIEKA XXI WIEKU (II)

[ cd (I)
- Prawda jest taka, że faktycznie na samej górze listy życzeń armii są szpiegowskie nanoboty, zminiaturyzowane wersje znanych dronów. Ponieważ takie małe roboty ze względu na ich wagę oraz warunki pędu działania muszą mieć zapewnione inne możliwości lotu niż konwencjonalne samoloty, wojsko studiowało skrupulatnie technikę lotu motyli. Szpiegowskie nanoboty będą więc przedstawiały sobą sztuczne insekty – podobnie jak w powieści Crichtona. W obecnych czasach na liście usług agencji wywiadowczych znajdziecie ptaki, owady, zwierzątka... polityków (co przez kwiatki dał do zrozumienia Roman Polański w swoim filmie pt. 
The Ghost Writer -      "Autor widmo" (2010) za co natychmiast wznowiono na niego nagonkę). 
Opłaca się więc i warto - na wszelki wypadek - zająć się poważniej tym tematem.
- Następnym pytaniem, które się tu pojawia jest:
- Czy to w ogóle możliwe, żeby mikroskopijnie małe maszyny, nawet w grupach, mogły rozwinąć tego rodzaju stopień inteligencji, jak to opisuje Crichton?
Odpowiedź brzmi wyraźnie – TAK, albowiem teoretyczne koncepty tego typu inteligencji zostały już dawno opracowane i w większej mierze już wypróbowane.
- Do tego celu wcale nie trzeba nanobotów posiadać, ponieważ sztuczna inteligencja jest kwestią oprogramowania (software), zaś to można wypróbować wszędzie, na każdym komputerze i w każdej sieci.
- Pierwszych rozważań dotyczących sztucznej inteligencji dokonał Alan Turing ze swoim pomysłem „uniwersalnej maszyny Turinga”. Jasnym jest, że ta maszyna nie mogła być w tamtych czasach zbudowana (a obecnie oficjalnie jeszcze nie...), jednak Turing łamał sobie do końca życia głowę nad tym, jak wysoki poziom  powinna taka inteligencja osiągnąć, aby jego aparat zdobył zdolność zmienienia swojego własnego programu. Innymi słowy: Czy człowiek siedzący za nie przezroczystą ścianą komunikując się poprzez terminal komputerowy z maszyną Turinga, na podstawie rodzaju komunikacji mógłby na 100% stwierdzić, czy skomunikował się z maszyną,
czy z człowiekiem?
- Przez długi czas sztuczna inteligencja była pasierbem nauk komputerowych. 
Wszystkie próby dały mniej lub bardziej niezadowalające wyniki, zaś zachowywanie się t.zw. inteligentnych programów pozostało sztywne i przewidywalne.
-Powodem tego jest to, że komputer nie jest inteligentny i nigdy nie będzie.
Nieistotne czy to mikrochip, zwykły PC, czy warty 10 milionów dolarów superkomputer. - Hardware/Komputer może inteligencję tylko symulować, czyli odgrywać przed człowiekiem rolę inteligentnego, jednak każdy, nawet najdrobniejszy aspekt inteligentnego działania i reagowania musi najpierw zostać zaprogramowany.
- Ten oto podstawowy problem hamował postęp na tym polu już od wielu lat, aż ludzie dojrzeli do nowego rozpoznania, które stało się jakby nie było możliwym dlatego, ponieważ badacze zeszli ze swojej wieży z kości słoniowej i przyjrzeli się dokładniej przyrodzie, czemu od tysięcy lat oddawali się mędrcy i wolni badacze. 
-To ważne rozpoznanie brzmiało następująco: Jeden komputer nigdy nie będzie inteligentny, ale sieć stworzona z wielu komputerów może jako grupa rozwinąć inteligencję (nota bene tak, jak świadomie budzący się obecnie duchowo Ziemianie).
- Przykładem tego rozpoznania były naturalnie budujące swoje kopce insekty, np. mrówki, u których właściwa inteligencja, zdolność do niesamowitej wydajności pracy nie znajduje się w jednym osobniku, lecz polega na „rozgałęzionej inteligencji”, na pewnego rodzaju świadomości zbiorczej.https://www.ceneo.pl/18971060 
Eksperci komputerowi muszą jedynie reprodukować świadomość grupy, aby pozwolić powstać inteligentnym programom, czyli stworzyć sztuczną inteligencję.
Co znaczy "jedynie"? - Jak można wprogramować w sieć komputerów sztuczną świadomość grupy, skoro w gruncie rzeczy nikt nie wie, czym jest świadomość, nie mówiąc już o świadomości zbiorczej.
- Odpowiedź jest zaskakująco prosta: Otóż wcale nie trzeba tego wszystkiego wiedzieć, ponieważ wcale tego wszystkiego nie trzeba programować. Gdy tylko trzymamy się pewnych elementarnych zasad opracowując wzór inteligentnych programów, wówczas świadomość grupowa powstaje sama od siebie, tak, jak Stwórca powstał sam z siebie - Stwórca, czyli Święte Życie!
Tu nie pomoże żaden zmutowany wirus i inscenizacja apokaliptycznej "pandemii"!
- Wracając do elementarnych zasad: Są to uniwersalne nauki ujęte w wyciąg
z Uniwersalnego Prawa zwane na Ziemi "10 przykazaniami" i "Kazaniem na Górze".
T o  
rozpoznanie jest nie tylko zaskakujące. Ono jest w gruncie rzeczy przerażające szczególnie dla mrocznych mocy nie akceptujących Prawa Jedności Życia: 
Od kilkudziesięciu lat kwitnie i rozwija się technika komputerowa jak żadna inna gałąź nauki i techniki, a my w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tego, czy już dawno nie stworzyliśmy sobie skrzynki Pandory...
 
- Co się stanie, gdy pewnego dnia ją otworzymy? ...Czy w Internecie albo w innej globalnej sieci komputerowej powstała już ukryta inteligencja, której istnienia się nawet nie spodziewamy, a która być może pewnego dnia okaże się silniejsza od naszej?
- Przyjrzyjmy się dokładniej wzorcom dzisiejszych inteligentnych programów i nie mam tu na myśli holopatii. - Nie obawiajcie się. Nie musicie być ekspertami komputerowymi, żeby to zrozumieć. Przypomnijcie sobie raczej kilka informacji zdobytych w latach szkolnych na lekcjach biologii, szczególnie jeśli chodzi o ewolucję, darwinizm oraz zasady dziedziczenia. Dokładnie te zasady zostały przez naukowców podglądnięte zanim stworzyli swój wzór. - Programowanie genetyczne – tak nazywa się ten nowy kierunek – zajmuje się problemem: jak to zrobić, żeby nakazać komputerowi wykonać jakieś zadanie, nie mówiąc mu, jak ma je wykonać. (M.in. o to chodzi w technikach kontroli umysłu - ang. mind conTrol).
- W tym celu startuje się z początkową populacją tysięcy najmniejszych modułów (programów), których zdolności są – nazwijmy to – głównym wyposażeniem, skrajnie elementarnym i prostym. Ograniczają się one w zasadzie do znanych, podstawowych rodzajów obliczeń, jak również do zdolności porównywania ze sobą wartości liczbowych.
1/. W zależności od zadania, jakie ma rozwiązać ten „rój” owych małych programów, mogą do tego dojść jeszcze inne podstawowe funkcje, jak np. tworzenie rastera, względnie opracowywania takiego obrazu. Co jest decydującym czynnikiem dla samodzielnego rozwoju sztucznej inteligencji w tym prymitywnym roju, to funkcje genetyczne, które również są do tych programów dodane (wyznanie,nacjonalizm i itp
-izmy i dzięki temu nie świadome p
rogramy mogą komunikować się między sobą. Rój "naród" komunikuje się z podobnymi sobie polami energii...
2/.   Programy mogą się „seksualnie” rozmnażać. Od czasu do czasu może więc
z dwóch z nich, powstać trzeci, nowy program, który np. przejmuje po połowie zdolności od każdego programu-rodzica (który też był niewolnikiem oprogramowania MY RÓJ)
3/.   Dodatkowo oprócz zdolności rozmnażania się, istnieje jeszcze zdolność mutacji, to znaczy, że z powodu istnienia małego prawdopodobieństwa, powstają podczas procesu rozmnażania się przypadkowo nowe właściwości, które nie pochodzą od żadnego z obu programów rodzicielskich. Może to objawić się jako zmiana wartości danych liczb
w dotkniętym w ten sposób programie, albo też może dojść do przypadkowej zmiany kodu programu tak – jak to przewidziane jest dla uniwersalnej maszyny Turinga.
4/.   Tu doszliśmy do decydującego punktu, a mianowicie do selekcji ewolucyjnej. 
Musi istnieć instancja wartościująca, tak zwana „fitness-function” zbawienna funkcja, która w zależności od danego problemu, w każdej nowej generacji wybiera najlepszych, sortując pozostałych. [W tym miejscu należy przypomnieć sobie słowa Chrystusa sprzed 200 ziemskich lat:"Jeszcze wiele mógłbym wam przekazać;, ale dzisiaj jeszcze tego nie pojmiecie"; obecnie mamy już umowny XXI wiek i wielu ludzi już pojmuje].
Wszystkie te koncepty można już dziś zrealizować z pomocą prostych środków na każdym komputerze, względnie w każdej sieci. Głównym motorem ewolucji oraz rozwoju sztucznej inteligencji jest wspólna gra >>>>> dziedziczność >> (2)przypadkowa mutacja >>> (3)>>>   i selekcja (4).  - Do mutacji dochodzi przypadkowo. Nie dzieje się to z powodu przesłanek materialistycznych, lecz dlatego, ponieważ wprogramowuje się w system tak mało jak to tylko możliwe założeń, (które mogą okazać się zbędnymi uprzedzeniami jak np. "żółte niebezpieczeństwo", "czarne niebezpieczeństwo", "antysemityzm","biała supremacja"). - W następstwie tego, 90%, albo i więcej mutacji doprowadzi po prostu do upadku zmutowany program. W niektórych rzadkich przypadkach pojawi się znowu kod, który prowadzi do innych wyników niż u innych członków populacji-roju.

- Żaden z tych programów nie wie, co właściwie ma obliczyć, zaś istota/ człowiek, który napisał te programy i wpuścił je w sieć, nie wie, na jakiej drodze ów „rój” znajdzie rozwiązanie tego problemu, a jednak w każdej generacji muszą pojawić się takie programy, które znajdują się bliżej pożądanego rozwiązania niż inne. 
(Tak powstała w wiecznie płynącym eterze Nieskończoności eteryczna, duchowa istota zwana na Ziemi Chrystusem który mawiał przez Jezusa z Nazaretu: "Ja i Ojciec jesteśmy Jednym").
-  Te programy, które znajdują się najbliżej j pożądanego rozwiązania zostają wyselekcjonowane z pomocą programu „Fitness-Function”, a reszcie pozwala się - nazwijmy to – umrzeć (o ile te już dawno nie odpadły, czyli obumarły). 

- Ten program przebiega obecnie na Ziemi: prastare struktury (hebr. watyk)  "nietknięte ręką ludzką ludzką" rozpadają się, a nowy, twórczy rój rozmnaża się na planie materii
i astralu.
Działanie  t e g o właśnie procesu przyszliśmy obserwować w sobie  i wokół nas
z ziemskiej perspektywy. 
- Ważne jest, żeby nie tylko wybrać najlepszego z pośród najlepszych, lecz znowu całą populację, pośród członków której znajdują się programy z gorszymi rezultatami, bowiem „rój” może rozwijać się nadal tylko wtedy, gdy następna generacja ma do dyspozycji wystarczająco dużą liczbę jednostek o genetycznej różnorodności
- Gdyby zamiast tego „sklonowano” tylko najlepszego, wówczas proces rozwojowy zatrzymałby się, ponieważ reprodukowany byłby tylko rezultat osiągnięty chwilowo.
- Poza tym odkryto, że na końcu" jeden z roju" może wyprzedzić w tym wyścigu innych, którego przodkowie w międzyczasie nie znajdowali się wcale w czołówce.
-  Jak widać, czasem inteligentne zachowanie musi znaleźć sobie drogę okrężną.

- John Koza, profesor informatyki medycznej na uniwersytecie Stanford i chwilowo jeden z wielkich guru tematu sztucznej inteligencji, już od wielu lat bada takie programy genetyczne i pozwala im się rozwijać przez tysiące i dziesiątki tysięcy generacji.
- Wyniki jego badań są zaskakujące. Chociaż każdy program „pra-generacji” był bardzo prymitywnie założony, jego roje programów były w stanie rozwiązywać skomplikowane zadania matematyczne. (Poziom świadomości uczniów Mojżesza i Jezusa i poziom dzisiejszego homo sapiensa). - Jego techniczne wyposażenie nie jest w gruncie rzeczy niczym, co mogłoby wywierać silne wrażenie: 1000 normalnych PC, które połączone są ze sobą w lokalnej sieci. Prawdopodobnie niebezpiecznym staje się to dopiero wtedy, gdy inteligentne roje programów „uciekną” ze strefy chronionej komputera ,
lub z zamkniętej w sobie sieci.  
- W takiej sytuacji istnieją tylko dwie możliwości:
- Jedna z nich jest realna już dziś, a mianowicie można taką populację „nakarmić” (Internet), aby znalazła tam sobie nowe przestrzenie życiowe, albo pozwala się każdemu z programów korzystać z jednego, małego, własnego nanobota i taki – teraz już naprawdę materialnie istniejący rój wszczepia się w przyrodę.
(Mowa tu o manipulowaniu matriksem od wewnątrz.)

 Oficjalnie nie jest to dziś jeszcze możliwe, ale to właśnie opisał Crichton w swoim scenariuszu: Od tej chwili taki inteligentny rój programów uwolniony jest na wieki wieków spod kontroli człowieka i rozwija się dalej – niezależnie od tego, którą z tych dwóch możliwości do ich wyzwolenia użyto. Tym są właśnie wirusy komputerowe.
Gdy tylko nowy wirus znajdzie się w sieci, już nigdy nie uda się go zniszczyć. Jedyną szansą jest to, że każdy utrzymuje na najwyższym poziomie „system immunologiczny” swojego komputera, a więc program wyszukujący wirusy, aby ochronić swój elektroniczny mózg przed atakami. Tak jak w obliczu ogłoszenia pandemii wystarczy wzmocnić system immunologiczny. 
 [Dobro chroni siebie i sobie podobne pola promieniowania, ale nie walczy, bo samo promieniowanie wystarczy].

Powszechny pogląd wyrażany dzisiaj przez uczonych jest następujący:
Roje inteligentnych programów są w stanie rozwiązać w zasadzie każde możliwe zadanie, względnie każdy możliwy problem. Należy jedynie odpowiednio zdefiniować motor selekcji całej populacji, czyli „Fitness-Function” ()Zbawienie i pozostawić temu systemowi wystarczająco czasu. Ponieważ szybkość dzisiejszych procesorów komputerowych załatwia w ciągu sekundy tysiące takich następujących po sobie generacji, praktyczne możliwości są ogromne i to właśnie zrozumiał Ehud Shapiro, John Koza i członowie ich zespołów, którzy nie marnotrawią cennego czasu 
inkarnacji.
- Jak dalece może człowiek mieć pod swoją kontrolą wszystkie te procesy?

 Jakiego rodzaju jest taka inteligencja, względnie jej zdolności rozwijane przez populację inteligentnych programów z biegiem kilku milionów, albo nawet miliardów generacji? Nie wiemy. Nie można przewidzieć tego, co w każdej jednostce podczas procesu mieszania się genów oraz przypadkowych mutacji powstanie, przynajmniej tak długo, żeby konieczne rezultaty i wyniki dla motoru selekcji („Fitnes-Function”) nie zostały zakłócone. Tylko z tego punktu widzenia i tylko to motywuje do selekcji najlepszych. Co jeszcze po cichu oprócz tego powstaje, to nie jest kontrolowane,
a dlatego nie można temu zapobiec. 
- Odpowiada to dokładnie sytuacji w naszym DNA, gdzie nacisk selekcji ze strony ewolucji, czyli w gruncie rzeczy nasza „Fitness-Function”  z Matrixa, także oddziałuje na jedynie 10% DNA, które potrzebne są w celu wykształcenia genów. Mutacje
w wielkim obszarze „niemego” DNA, nie mają natomiast żadnego wpływu na zdolność przetrwania i z tej przyczyny mogą bez przeszkód, bez kontroli rozwijać się - generacja za generacją i dalej, aż coś decydującego z nich powstanie, minie dla inteligentnych programów ewentualnie kilka godzin; dla człowieka natomiast – miną tysiące lat. 
- Z pewnością drzemią w nas zdolności, o istnieniu których nawet nie zdajemy sobie dziś sprawy. A może Matrix sięga głęboko w naszą ludzką „Fitness-Funktion”- Zbawienie...?

- W ten sposób na przykład roje nanobotów w powieści Michaela Crichtona zdobywają energię konieczną im do dalszego istnienia oraz reprodukowania sprzętu (hardware). Ponieważ są zaopatrzone w kamery szpiegowskie, a tym samym mogą „widzieć”, rozwinęły nawet przemyślane metody kamuflażu. Na przykład nauczyły się skanować
i analizować wygląd człowieka, aż w końcu rój nauczył się przyjmować postać rzekomo ludzką, czyniąc to w ten sposób, że każdy członek roju przyjmował kolor jednego
z punktów rastera w trójwymiarowym obrazie. 
- Wyobraź sobie rój składający się z 7 miliardów Ziemian różnych ras, działający w nich program "Zbawiciel budzi od wewnątrz i prowadzi do jedności i braterstwa, do świadomości toju. Oto czego boją się panicznie elity nadzorcze i dlatego nazywają ten kolorowy rój Ziemian  "rakiem planety Ziemia". Ich strach i obrzydzenie prowadzą ich do planu ludobójstwa. W ich oczach jesteśmy obrzydliwym nalotem na powierzchni planety; ang. goo to polskie nalot, maź. Stąd znane wypowiedzi księcia Filipa:
"W przyszłej inkarnacji chciałbym  być śmiertelnym wirusem zabijającym 
miliardy ludzi". - O tak!  To uczucie i do czego ono może  prowadzić labilną jednostkę pokazał mistrzowsko Roman Polański w filmie pt "Wstręt".
- Natomiast  w
 powieści Crichtona prowadzi to do tego, że jeden człowiek nie ufa już innemu, ponieważ nikt już nie wie, kto oprócz niego jest „prawdziwy”.
- Obserwujemy ten stan w dzisiejszej Polsce; ten i ów dążący do władzy polityk,  "radzi" przyjrzeć się bacznym okiem sąsiadom  zza ściany, bo może to być nie rdzenny Polak...
Nawet tak dziwaczny rozwój wydarzeń, jak opisany w tej powieści, nie jest bynajmniej utopią, ponieważ my, ludzie, rozwinęliśmy już podobne technologie i dziś już wiadomo, że : 'To czego mogą nauczyć się ludzie, tego mogą nauczyć się także inteligentne programy' parafrazując Kozę i Shapira!
- Amerykański fizyk, Michael Burns skonstruował np. dla wojska specjalny kombinezon zaopatrzony wokoło w formie cekinów skanery i płytki odblaskowe; wszystko to połączone ze sobą kablami. Skanery znajdujące się na tylnej stronie ubrania, skanują kolor tła i rzutują go na płytki odblaskowe, znajdujące się na przedniej stronie ubrania
i vice versa. 
Filmy video potwierdzają, że człowiek noszący taki strój, po włączeniu elektroniki faktycznie znika.  No i chodzi tu jeszcze o kwestię samego „modelu”. Czy strój ten ma projektować samo tło, czy też coś innego, co noszącemu ten kostium nada wygląd jakiego sobie życzy, podobnie do kamuflażu rozwiniętego przez rój nanobotów u Crichtona. W praktyce oznacza to, że obywatele wybiorą sobie oczywiście demokratycznie prezydenta a ktoś w takim stroju będzie widziany jako prezydent...
- bie dotyczy to tylko wywiadu i wojska, lecz także 
 sfery cywilnej; ludzi wystarczająco zamożnych żeby kupić sobie producentów takich zabawek.
- Susumu Tachi, profesor informatyki z uniwersytetu w Tokio, wyprodukował  pelerynę, która czyni człowieka niewidocznym (z wyjątkiem głowy, o ile ta nie tkwi  w pelerynie).
stare filmiki tutaj:  https://www.youtube.com/results?search_query=susumu+tachi+invisibility+cloak

-  Jasnym jest, że punkt ciężkości nanotechnologii – oprócz zastosowań technik medycznych – znajduje się w sektorze wojskowym i w rękach najbogatszych.
- Od wielu lat wojskowe instytuty naukowe sponsorowane przez multimiliarderów posługujących się  "narodowymi "
 armiami  i "narodowymi służbami bezpieczeństwa opracowywały i nadal opracowują możliwości  stworzenia super-żołnierza, czyli człowieka wyzwolonego od pewnych ludzkich ograniczeń, za to posiadającego te wszystkie cechy, których życzy sobie jego generał. Taki posłuszny żołnierz ZAWIRUSOWANY MENTALNIE ma oczywiście wykonywać rozkazy bez wahania i bez stawiania trudnych pytań, ma nie bać się śmierci, ma chcieć  zginąć w chwale
z bronią w rękach (a nie z Bronią w łóżku) i oczywiście nie mieć żadnych zahamowań jeśli chodzi o zabijanie innych form życia z bliźnimi włącznie; mentalnie i fizycznie powinien funkcjonować - na ile to możliwe – bez ustanku, a jeśli to konieczne nie spać przez kilka tygodni.
- Ten katalog „cech, atrybutów i właściwości” posłusznego żołnierza nie został bynajmniej wyjęty z jakiegoś starego filmu o przygodach agenta Jamesa Bonda, lecz jest absolutnie realny. Czytając bowiem odpowiednie publikacje armii amerykańskiej, człowieka bojącego się wieści o wirusach może naprawdę oblecieć strach.
- Armia amerykańska utrzymuje własny wydział badań d/s ulepszania zdolności swoich żołnierzy – tak zwany „Human Effectiveness Directorate”(Dyrektoriat d/s ludzkiej wydajności). Natomiast projekty bardziej futurystyczne, które nie są aż tak pilne i nie podlegają ryzyku ograniczenia budżetu są pod kontrolą DARPA, czyli „Defense Advanced Research Projects Agency” (co po polsku znaczy tyle, co „Agencja MON d/s Postępowych Projektów” ).
- Krótko mówiąc – jest to rodzaj tajnego konsorcjum, zajmującego się przyszłością,
a mianowicie jego celem nie jest rozpoznawanie przyszłości, lecz jej kształtowanie.

Do DARPA należy np. także IAO - „Information Awareness Office” (Biuro Postrzegania Informacji), placówka która otrzymała po zajściach z 11 września 2001 kompetencje uzyskiwania informacji z pomocą „wojskowych możliwości natury niekonwencjonalne.j”. 
Oficjalnie i teoretycznie chodzi tu o wyszukiwanie potencjalnych terrorystów, lecz
w praktyce o inwigilację społeczeństwa. Szefem tego biura został mianowany w 2002 roku przez prezydenta George'a W. Busha, fizyk i pensjonowany admirał, John Poindexter, który w latach 80-tych ubiegłego stulecia, był doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego postrzelonego przez Johna Warnocka Hinckleya Jr.  prezydenta Ronalda Reagana, który gdy ocknął się w szpitalu ranny po zamachu od razu zapytał otaczający jego łóżko zespół medyczny: "jesteście republikanami czy demokratami" i jak niesie legenda, cały zespół z pielęgniarkami włącznie odpowiedział jednogłośnie: Teraz wszyscy jesteśmy republikanami.
- W podobnej sytuacji znajduje się obecnie prezydent Donald Trump.
- Pierwsza dama, Nancy Reagan opowiedziała, że mężowi aplikowano ostatnią kulę
w limuzynie do której wepchnął prezydent jeden z ochroniarzy, ale osobisty lekarz pani prezydentowej zwierzył się dziennikarzom, że pierwsza dama "ostatnio nadużywała alkoholu"... i tak już zostało. Coś mi się tu kojarzy z zamachem na izraelskiego premiera, Icchaka Rabina, ale tym podobne klimaty to nie moje klimaty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz