Roman

Roman

piątek, 5 kwietnia 2019

MAPA BOGA (2)


Aleksander Chuwyrow jako naukowiec jest bardzo ostrożny:
- Nie rozmawiam o takich rzeczach jak UFO i istoty pozaziemskie – powiada.
Twórcę białej tablicy nazywa po prostu „twórcą”. Czy jest to w takim razie „mapa Boga”?
- Każde dodatkowe badanie „Kamienia Wnuczki” przynosi nowe sensacje. W międzyczasie uczeni rosyjscy wyrażają już przekonanie, że mapa ta stanowi jedynie fragment o wiele większego artefaktu, być może gigantycznej płaskorzeźby przedstawiającej całą Ziemię; projekt, nad którym pracuje obecnie NASA.
Już stare zapisy, te pochodzące z XVIII wieku wspominają o 200 tablicach. Analizując próbki ziemi stwierdzono, że artefakt ten znajdował się początkowo w jednym z wąwozów górskich w paśmie Sokolinaja. Podczas ery lodowcowej w tym rejonie, ogromna tablica (która według obliczeń Chuwyrowa miała 340 na 340 metrów) pękła tworząc wiele, wiele segmentów, które podczas topienia się lodu „porozrzucane” zostały w różnych kierunkach. Taka jest wizja uczonych.
- Na podstawie materiałów archiwalnych, Chuwyrow wierzy, że udało mu się nawet zlokalizować kilka innych kawałków tego artefaktu, na przykład jeden z nich leży w Chandar pod domem kupca  Kasanowa, albo pod mostem lokalnej kolejki wąskotorowej. Jak widać, są to miejsca, skąd trudno będzie wydobyć te skarby.- Z naukowego punktu widzenia, znalezisko z Chandar jest jedyne w swoim rodzaju.
- Z jednym drobnym wyjątkiem.:
- Otóż w trakcie przeprowadzanych prac badawczych znaleziono mały, półszlachetny kamień, chaldezon, na powierzchni którego ktoś stworzył maleńką płaskorzeźbę, bardzo podobną do tej z „Kamienia Wnuczki”. 
- Wygląda to tak, jak gdyby ktoś, kto widział wielką wersję mapy, starał się ją skopiować, zminiaturyzować, zamienić w wydanie kieszonkowe. Kto to był?.. i w jakim celu to uczynił?
Jak bardzo spektakularna i interesująca jest ta historia, to jednak w tym miejscu należy wtrącić kilka uwag krytycznych, które nie są jednak wysyłane pod adresem profesora Chuwyrowa
i jego pracy, lecz przede wszystkim pod adresem przygotowanej uproszczonej wersji wydarzeń dla czytelników nie należących do kręgów naukowych przez zmuszoną do tego moskiewską „Prawdę”, na artykułach której opiera się cała ta historia. Odnosi się wrażenie, że Aleksander Chuwyrow i jego zespół badawczy skrupulatnie przestrzegali wszystkich naukowych przykazań. Otóż na bazie obecnie posiadanego materiału trudno byłoby Czytelnikowi prześledzić wstecz rezultaty przeprowadzonych badań.
- Porównując na przykład dzisiejszy bieg rzeki Biełaja , z pionową szpaltą na kamieniu, nie widzimy wyraźnego podobieństwa.
- Paradoksalnie przemawia to raczej za prawdziwością tablicy, bowiem na niej właśnie przedstawiono wygląd krajobrazu w czasach prehistorycznych.
- Nie należy zapominać o tym, że nasz glob w tak odległej przeszłości, wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Nie tylko, że obecnie istniejące formacje górskie z powodu przesunięć
i procesu erozji zmieniły wygląd, lecz gdy mówimy o tak długich okresach czasu, musimy mieć zarazem na uwadze, że całe kontynenty zmieniły swoje pozycje
w stosunku jeden do drugiego.
- W okresie jurajskim przed około 150 milionami lat, Południowa Ameryka, Afryka, Indie, Antarktyda i Australia stanowiły jeden kontynent, nazywany przez geologów Gondwana.
Azja Środkowa i Chiny przesunięte były na północ w kierunku bieguna północnego, a teren prawie całej Europy znajdował się pod wodą euroazjatyckiego praoceanu. Co interesujące, istniejący już wówczas Ural istniał właściwie tam, gdzie obecnie.
W okresie kredowym, przed prawie 100 milionami lat, sytuacja znowu wyglądała inaczej. Afryka, Indie i Australia znajdowały się na swej drodze, aby zająć dzisiejsze pozycje,
a Europa powoli wyłaniała się z głębin morskich.
- Co interesujące, że Ural nadal znajduje się mniej więcej tam, gdzie znajduje się dziś.

Te przykłady pokazują, jak ciężko jest nauce oszacować jak płynęły rzeki, jak wyglądały pasma górskie i doliny przed 120 milionami lat na jakimś ograniczonym terenie. Aby w ogóle stało się to możliwe, trzeba użyć do tego celu skomplikowanych symulacji komputerowych, które wezmą pod uwagę znane nam z historii Ziemi wędrówki kontynentów.

Na tym tle należy przyjrzeć się badaniom „Kamienia Wnuczki” profesora Chuwyrowa, który podczas konferencji prasowej dla „Prawdy”, 6 czerwca 2002 jasno powiedział, że zidentyfikowanie płaskorzeźby jako regionu Ufa przed 120 milionami lat nie jest rezultatem obejrzenia tamtejszych terenów (co jak widzimy, nie jest i tak możliwe), lecz jest wynikiem skomplikowanych obliczeń komputerowych.
- Oczywiście w tym przypadku wiele pytań pozostaje jeszcze bez odpowiedzi, jednak profesor Chuwyrow nie chce brać udziału w tworzeniu dziś na całym świecie spekulacji dotyczących twórców tej kamiennej mapy. Jak stale podkreśla, jego zadanie polega na stałym badaniu tablicy, materiału, z którego tworzono mapę, ustalanie jak najdokładniejszej daty jej powstania i udowodnieniu, że artefakt ten nie mógł powstać w naturalny sposób. Wszystko inne pozostawia naukowcom z całego świata, po tym, gdy już opublikował rezultaty swoich badań.
- Jak widzimy, w tym wrażliwym przypadku zachowany jest spokój i rzeczowa ocena sytuacji.
- Szkoda byłoby, gdyby historia ta rozdmuchana została z powodu zbyt sensacyjnych spekulacji, co mogłoby powstrzymać poważne badania naukowe.
- Jedno jest bowiem pewne: Jeśli ta tablica jest tym, za co ją profesor Chuwyrow uważa, to obowiązujący dziś światopogląd zostanie zmieniony raz na zawsze.
- To nie istotne  k t o  stworzył ową mapę, czy był członkiem wysoko rozwiniętej technicznie cywilizacji, czy też przed milionami lat przybył
w okolice Uralu z głębi Kosmosu  - my potrzebowaliśmy 120 milionów lat, aby wpaść na taki sam pomysł, jak on. Na szczęście „twórca” nie będzie wnosić pozwu o prawa autorskie, gdy NASA pewnego dnia dokończy swój trójwymiarowy atlas świata, bo jego cywilizacja albo już "wymarła", albo dawno już stąd wyparowała w bezkres Wszechświata
.
Timeline – Oś czasu, Niedziela, 9 czerwca 2002

- Gdy w takie spokojne, niedzielne przedpołudnie, wczesnym latem, po wstaniu z łóżka człowiek podchodzi do komputera, żeby sprawdzić swoją korespondencję, w gruncie rzeczy nie przeczuwa nawet, czego może się spodziewać.
- Wśród wielu różnych wiadomości, otrzymaliśmy także wiadomość od jednego włoskich kolegów-badaczy. Była to krótka wskazówka, aby sprawdzić wydanie on-line moskiewskiej „Prawdy”. I co tam znaleźliśmy? Meldunek o sensacyjnym odkryciu profesora Chuwyrowa

z Ufa, w Barkosztostanie, z którego w końcu – po przeprowadzeniu rozległych badań – powstała nasza opowieść o „Mapie Boga”, którą Wy prawdopodobnie właśnie przeczytaliście.

- Czego wówczas nie przeczuwaliśmy, to fakt, iż wydarzenie to spowodowało tajemniczą
i fatalną reakcję łańcuchową.

- Dokładniej: Było to pierwsze kołatanie możliwej przyszłości, która poszukiwała pasującej do niej przeszłości.

W ciągu kilku dni, nasze badania zostałyby zakończone, gdybyśmy oznaczyli tło
i w komunikacji z profesorem Chuwyrowem wyjaśnili sobie kilka pytań.
- Piątek, 14 czerwca 2002
Historia o „Mapie Boga” była gotowa i zdecydowaliśmy się opublikować ją w Internecie,
w portalu
„KontexT on-line”.

Na reakcje odwiedzających naszą stronę internetową nie trzeba było długo czekać. 
- Wielu z nich było tak jak i my zafascynowanych odkryciami rosyjskiego badacza. Wszyscy jednogłośnie orzekli, że „to jest dobra historia”!
To zdanie słyszeliśmy zewsząd przez długie dni tak długo, aż przypomnieliśmy sobie skąd je znamy.


Środa, 26 czerwca 2002
To zdanie pada w trakcie filmu pt. „Tempus Fugit”, jeden z kultowej serii „Archiwum X”.
- W odcinku tym chodzi o tajemniczą katastrofę lotniczą, w której zginął znany badacz zjawiska UFO, znajomy Muldera i Scully, gdy para ta odkryła, że ta kolizja była przyczyną nieszczęścia spowodowanego niedopatrzeniem nawigatora, który przekazał pilotowi samolotu błędne koordynaty podczas próby zestrzelenia przez oddział specjalny armii amerykańskiej pojazdu UFO.
- Zachęceni uwagami naszych internetowych gości, obejrzeliśmy sobie ten film tego wieczoru ponownie. 
- Tak. To jest faktycznie dobra historia!
Piątek, 28 czerwca 2002
Właściwie rzadko odwiedzamy videoteki, jednak tego wieczoru, po wyczerpującym dniu mieliśmy ochotę obejrzeć jakiś dobry film. Przypadkowo wpadł nam w ręce film pt. „Final Destination”.
A więc jeszcze jeden film o katastrofie samolotu, ale w bardzo ciekawej wersji. Autorzy scenariusza do tego filmu są także autorami najlepszych scenariuszy odcinków serii
Z archiwum X”.
- Uczniowie tej samej klasy szkolnej amerykańskich dzieci, ma w nagrodę polecieć
w towarzystwie dwójki nauczycieli do Paryża. Wchodząc do samolotu, jeden z chłopców doznaje nagle przerażającej wizji. Na kilka chwil popada w zmieniony stan świadomości; widzi, że zaraz po starcie w samolocie wybucha pożar. Ogień rozprzestrzenia się błyskawicznie po całej kabinie i po chwili maszyna eksploduje i spada.
- Gdy chłopiec wraca do siebie, jest oczywiście wstrząśnięty, zachowuje się prawie histerycznie i stara się podzielić swoją wizją w kolegami i koleżankami;... oczywiście zostaje wyśmiany.
- Dochodzi do podziału w grupie. Pilot samolotu decyduje, że chłopiec wraz z pięcioma kolegami musi opuścić samolot.
- Jeden z nauczycieli również wysiada, aby zadbać o to, żeby dzieci wróciły bezpiecznie do domu.
- Z hali portu lotniczego grupa ta obserwuje przez okno start samolotu i ku ich przerażeniu, maszyna faktycznie wybucha i spada na ziemię.Wszyscy pasażerowie nie żyją. [ Final Destination  (polski tytuł filmu: Oszukać przeznaczenie))]

Sobota, 29 czerwca 2002
Zatelefonował do nas pewien lekarz, który mieszka nad jeziorem w Bodensee, niedaleko szwajcarskiej granicy. 
Przygotowywał się ze swoją żoną do podróży i na wszelki wypadek chciał upewnić się co do aktualnej pozycji czynnika TLR (czynnik ryzyka samolotowego) [patrz: poniżej oraz w naszej książce pt. „Vernetzte Intelligenz”]. 
- Z jakichś nieznanych powodów nie udało mu się wywołać odpowiedniej strony internetowej
z adresu „KontexT-On-Line”, z której można wybrać stale aktualizowany czynnik-TLR. - Ponieważ jego żona dręczona była złymi przeczuciami, pan doktor poprosił nas, żebyśmy mu przekazali tę informację telefonicznie.
Poinformowaliśmy go, że czynnik TLR właśnie od poniedziałku, 1 lipca znajdować się będzie nad terytorium Niemiec.
Poniedziałek, 1 lipca 2002, godz. 23.35
Nad jeziorem Bodensee zderzyły się ze sobą dwa samoloty i spadły. Nikt nie przeżył.
W jednej z maszyn siedziała cała klasa rosyjskich dzieci, które w nagrodę za dobre wyniki
w nauce, nagrodzone zostały wycieczką do Hiszpanii.
Kilku uczniów w ostatniej chwili zmuszonych było zrezygnować z lotu, ponieważ hiszpański konsulat w Moskwie nie wydał im wizy. Aby odprowadzić bezpiecznie dzieci do ich domów, został z nimi w Moskwie jeden z nauczycieli.
- Do kolizji tej doszło w strefie czynnika TLR, przy występujących równocześnie technicznych awariach oraz ludzkich niedociągnięciach szwajcarskich nawigatorów.
- Nawigator przekazał jednej z maszyn błędne współrzędne (zamiast „obniż lot!” - podał „podnieś maszynę ~!”).
- Wszyscy pamiętamy dokładnie wstrząsające sceny opłakujących swoje dzieci rodziców, których przywieziono na ceremonię żałobną do Niemiec.
- Uczniowie ci pochodzili z Ufa, rosyjskiej republiki Baszkortostan, a więc z miasta,
z którego pochodzi profesor Aleksander Chuwyrow, odkrywca „Mapy Boga”. 
- Tajemnicza mapa pochodząca z zamierzchłej przeszłości pokazuje dokładnie tę właśnie okolicę. Tu krąg się zamyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz