Roman

Roman

sobota, 26 stycznia 2019

JESZCZE O MATRIKSIE SŁÓW KILKA - 3 - ROZPOZNANIE NOWYCH ZWIĄZKÓW...


Niniejsze informacje pozwolą wam na rozpoznanie nowych związków
i powiązań.
 
- Aby tu raz jeszcze zacytować Morfeusza:
„My 
Możemy wam tylko wskazać drzwi. Przejść przez drzwi musicie już sami” I jeszcze słówko, zanim zaczniemy:- Niniejsza książka zajmuje się niepospolitą tematyką. 
- Ta tematyka zobowiązała nas – jako autorów – do niepospolitego stylu pisania tej książki.
 - Wy – nasi Czytelnicy – możecie dlatego wypróbować nowe, niepospolite formy czytania.
Oczywiście możecie, jeśli tak chcecie, czytać ją linearnie, strona po stronie, zdanie po zdaniu. Możecie jednak wypróbować czytając tę książkę „skoki
w czasie”. I tak np. w niektórych miejscach w tekście napotkacie na takie właśnie szare wstawki jak poniżej:
 
O co jeszcze zapytałby Einstein... 
Te szare wstawki zawierają dodatkowe informacje, które wy, o ile chcecie, możecie czytając po prostu przeskoczyć – chyba że jesteście ciekawi, o co jeszcze w tym miejscu Einstein by zapytał.
 Ale uwaga! Profesor Einstein lubił wtrącać swoje pytania w najmniej oczekiwanych momentach, ponieważ chciał zawsze wszystko dokładnie wiedzieć... [...]


- Właściwie to był zwykły adwent i zwykła niedziela. Na dworze było potwornie zimno i wszędzie leżał śnieg. Para małżeńska, która pragnie pozostać anonimową, zaprosiła do siebie kilku krewnych na kawę. Całe towarzystwo
z radością zasiadło przy suto zastawionym ciastami stole.
- Drzwi na korytarz o długości około ośmiu metrów były na oścież otwarte.
-W ścianie naprzeciwko nie było drzwi do innego pokoju. W korytarzu świeciło się nieco przytłumione światło.


- Nagle z korytarza wyszedł człowiek. Mężczyzna w średnim wieku. Sportowa sylwetka. Był opalony i zbyt siwy jak na swój wiek. Na sobie miał tylko szorty
i T-Shirt, co dziwnie nie pasowało do tej pory roku. W ręce trzymał małą miseczkę, z której idąc coś wyjadał. Przeszedł kilka kroków przez korytarz, odwrócił się i zniknął w innym miejscu... w ścianie.
- Wszyscy obecni widzieli tego dziwnego gościa, lecz byli tak skonsternowani, że nie potrafili wymówić ani słowa.- Jeszcze zanim ktoś z obecnych zdołał się połapać o co chodzi, ów tajemniczy mężczyzna pojawił się ponownie w miejscu, w którym dopiero co zniknął, jednak już bez miseczki w dłoni.
- Tym razem
  znowu przeszedł kilka kroków przez korytarz i zajrzał krótko do salonu, w którym siedzieli oniemieli goście.
- W tym momencie na jego twarzy pojawił się wyraz przerażenia.
Krzyknął głośno i rzucił się w kierunku tego miejsca w ścianie, skąd wyszedł po raz pierwszy i znikł.
 - Po opanowaniu strachu, cała rodzina dyskutowała to wydarzenie i wtedy właściciele mieszkania przyznali, że znają tego mężczyznę i że już widzieli go kilka razy w korytarzu, jednak jeszcze nigdy w obecności świadków.
- Można rzec, że już się do niego przyzwyczaili, ale jeszcze nigdy nikomu o tym nie opowiedzieli.
Ten obcy mężczyzna aż do owej niedzieli chyba ich nigdy nie zauważył.

- Co wynika z tej historii? Co mamy o tym myśleć? Oczywiście - o ile jest ona prawdziwa - co należy przyjąć w obliczu tak licznych świadków. Nawet dla człowieka otwartego na niebywale wydarzenia, interpretacja tego, co tu słyszeliśmy, nie jest łatwa.- Czy ten obcy człowiek był intruzem, innymi słowy zwykłym włamywaczem? (Takie tłumaczenie można od razu odrzucić, bowiem mężczyzna ten wszedł do mieszkania nie przez drzwi, a przez ścianę,.a właściciele domu już go widywali – dop. tłum.).
- A więc mógł to być duch? Nie ważne, czy wierzymy w istnienie duchów, czy nie, także i to wyjaśnienie wydaje się nieprawdopodobne. Postać ta nie sprawiała wrażenia „błąkającej się duszy”, która po śmierci swego ciała nie może znaleźć sobie spokoju, lecz sprawiała wrażenie raczej zwykłego człowieka, który zajęty był zwykłymi czynnościami w swoim domu.
- Zaś najmocniejszym argumentem jest to, że obie strony brały udział w tym samym zdarzeniu. Ta postać nie „straszyła” zebranych gości w tym mieszkaniu, lecz ów mężczyzna sam nastraszył się nie mniej niż oni, spostrzegając nagle siedzących w pokoju obcych ludzi przy kawie.
- Krótko mówiąc: biorąc pod uwagę punkt widzenia człowieka w szortach, to on, jego miseczka itd. były dla niego realne, natomiast ludzie siedzący za stołem przy kawie stanowili dla niego zaskakujące zjawisko.- Tym samym krystalizuje się następujące wyjaśnienie: człowiek ten przechodził korytarzem ze swoim jogurtem w dłoni dlatego, ponieważ on tam mieszka!- Brzmi absurdalnie? Bardzo dobrze. To właśnie to, co paradoksalne, jest tym, co pozwala nam dostrzec błędy w Matriksie, w tej wszechobecnej Matrycy.- Człowiek w korytarzu mieszkania należącego do tej rodziny, daruje nam faktycznie pierwsze poszlaki wskazujące na istnienie innej, większej rzeczywistości, której nasza rzeczywistość stanowi tylko projekcję wywołaną przez Matrix, a skoro ten człowiek istniał, to musiał się gdzieś znajdować, zaś to gdzieś – przynajmniej w normalnym przypadku – znajduje się poza naszą rzeczywistością, poza naszym Matrixem. W naszym Matriksie nie znajdowało się jego mieszkanie, lecz mieszkanie rodziny, która w niedzielne popołudnie zasiadła do stołu, aby wypić wspólnie z przyjaciółmi kawę.
Wyobraźcie sobie naszą rzeczywistość jako arkusz papieru. Wszystko co do tego świata należy, znajduje się na tym kawałku papieru, który leży teraz na stole przed wami. Ten kawałek papieru reprezentuje stworzoną przez Matrix "rzeczywistość". - A teraz bez problemu możecie sobie wyobrazić, że na ten leżący na stole arkusz papieru kładziecie jeszcze jeden, który symbolizuje inną, równoległą rzeczywistość, która została stworzona przez inny Matrix.
- Wyobraźcie sobie teraz, że te dwa arkusze papieru leżą dokładnie jeden na drugim, a na tym leżącym pod spodem, zaznaczcie w myślach to miejsce,
w którym owa rodzina obchodzi adwent i pije kawę.
- - Oczywiście to miejsce odpowiada na tym drugim arkuszu również pewnej pozycji. >Tu mieszka ów człowiek z miseczką!
- Jego świat jest absolutnie odgrodzony od naszego świata – przynajmniej
w normalnych warunkach.
- Być może, miasto w którym mieszka nazywa się tak samo, jak to, w którym mieszka owa rodzina. jednak tak być nie musi.
- Być może mieszka on nawet w tym samym mieszkaniu w tym samym domu. Jednak w jego rzeczywistości może w tym miejscu stać całkiem inny dom,jego dom.
- W jego świecie nie musi wcale obowiązywać ta sama data, jaka obowiązuje tę rodzinę.
- Wyraźnie w jego świecie było lato, podczas gdy "nasza" rodzina obchodziła adwent.
- Oba światy są do siebie podobne pod tym względem, że w tym równoległym świecie też żyją ludzie, o takim samym wyglądzie jak my i którzy ubierają się podobnie jak my. Może wskazywać na to, że wyszli kiedyś z naszej wspólnej przeszłości i rozwinęli się sukcesywnie w swoim kierunku.
- Oba światy nie są świadome istnienia tego drugiego (równoległego) świata.

W normalnych warunkach oczywiście.
- Wyobraźcie sobie teraz, że jednym z arkuszy jest mała dziurka.
Wszystko może się zdarzyć. Ta dziurka znajduje się dokładnie w tym miejscu, które owa rodzina nazywa swoim korytarzem. Człowiek w szortach też ma tam swój korytarz. Przechodzi niczego nie podejrzewając i je ze smakiem swój jogurt - Co się dzieje, gdy dochodzi do tego miejsca, w którym znajduje się ta mała dziurka?
Właśnie. Z nienacka wyląduje w mieszkaniu owej rodziny albo przynajmniej będzie mógł do nich zaglądnąć. Owa nie do pokonania bariera oddzielająca od siebie dwa światy stała się w tym miejscu  nieszczelna, przepuszczalna, a to tylko dlatego, że w jednym z dwóch „arkuszy” jest mała dziurka.Ta mała dziurka jest błędem w Matriksie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz