Inny
przykład wiedzie nas w tereny południowo wschodniej Polski. Tam, na Podkarpaciu, kilka kilometrów na wschód od Rzeszowa znajduje się miasteczko
Łańcut. Główną atrakcją tego miasta jest okazały zamek zbudowany w stylu
baroku.
- Zamek w
Łańcucie zbudowany został w celach obronnych (w formie pentagramu) w XVII-tym
stuleciu przez krakowskiego wojewodę, Stanisława Lubomirskiego. W późniejszych
stuleciach był wielokrotnie przebudowywany.
W XIX-tym
stuleciu zamek przeszedł na własność rodziny Potockich, innej polskiej rodziny
szlacheckiej. Zniszczenia drugiej wojny światowej doń nie dotarły.Dziś zamek w
Łańcucie jest jednym z najważniejszych budowli historycznych Polski. Wewnątrz
mieści się tam muzeum, a co roku, w maju,
w wielkiej sali balowej na zamku odbywa się międzynarodowy festiwal muzyki.
w wielkiej sali balowej na zamku odbywa się międzynarodowy festiwal muzyki.
- Grażyna (współautorka książki pt. Fehler in der Matrix) od
wczesnego dzieciństwa jest mocno powiązana z zamkiem w Łańcucie, chociaż nigdy
w tym mieście nie mieszkała.
- Odwiedzała natomiast ze swoimi rodzicami
regularnie zamek, bywała co roku na festiwalach muzycznych i debiutowała w
wielkiej sali balowej na swoim pierwszym
balu sylwestrowym. Ona zna ten zamek - można rzec – od wewnątrz i od zewnątrz. - Ponieważ o
zamku, jak i w samym zamku w Łańcucie krąży wiele legend, Grażyna zawsze
życzyła sobie spotkać w tych niekończących się korytarzach kogoś z przeszłości.
Niestety na próżno. Duchy z Łańcuta są bardzo skromne!
- Lecz co nie
było jej pisane, to przytrafiło się jednemu z naszych znajomych, dziennikarzowi
Kazimierzowi Bzowskiemu z Warszawy, w 1972 roku.- Bzowski
przybył do Łańcuta z małą grupą turystów, którzy nocowali w hotelu zamkowym.
Późnym popołudniem, gdy grupa zwiedzała jeszcze komnaty zamkowe, odłączył się
od nich wraz z kolegą i obaj udali się do biblioteki, która ich bardzo
interesowała. Biblioteka bowiem, jest pokazywana turystom bardzo rzadko. Cała
biblioteka była jasno oświetlona światłem zachodzącego słońca
i oprócz Kazimierza Bzowskiego i jego przyjaciela, nie było tam nikogo.
- Właśnie przed kilkoma godzinami gościła na zamku ekipa filmowa. Filmowano aktorów w strojach historycznych. Jednak teraz było tu już cicho i pusto.- Oto co opowiada Kazimierz Bzowski:- Szliśmy powoli i zatopieni w naszych myślach oglądaliśmy grzbiety prastarych ksiąg w szklanych witrynach. W pewnej chwili obaj zauważyliśmy, że na jednej
z wersalek spoczywa w niedbałej pozie atrakcyjna kobieta, w pięknej, koloru kości słoniowej sukni, bogato ozdobionej perłami i koronkami, szytej według kroju XVIII-go wieku. Suknia miała głęboki dekolt i można było bez przeszkód zobaczyć piękno tej kobiety.
- Jej oczy były zwrócone ku małej książeczce, oprawionej w białą skórę. Najwyraźniej czytała i nie widziała nas.- Atmosfera tej sceny była tak harmonijna, że obaj byliśmy pewni, iż patrzymy na jedną z aktorek, która prawdopodobnie między zajęciami postanowiła zrobić sobie tu przerwę. Przechodząc obok niej, rzuciłem okiem na książeczkę
i rozpoznałem nawet jej tytuł, napisany płowiejącymi już, złotymi literami:La Fonta... Resztę tytułu przykrywała jej dłoń. Pomyślałem sobie, że ona przecież czyta La Fontaine'a w oryginale.- Postanowiłem się uwidocznić i z premedytacją przeszedłem obok niej tak blisko, że dotknąłem koniuszków jej butów. Następnie ukłoniłem się
i powiedziałem po francusku:Excuses nous, Madame.
- Na chwilę podniosła oczy znad książki, przyciągnęła do siebie nogi pozwalając nam przejść, spojrzała na nas, uśmiechnęła się i szepnęła: „Merci”.
- Opuściliśmy bibliotekę i gdy zeszliśmy na dół, zapytaliśmy panią w recepcji, jaki film tutaj kręcono, ponieważ w bibliotece spotkaliśmy jedną
z odpoczywających tam aktorek. Kobieta z recepcji zbladła, spojrzała na nas jakbyśmy byli duchami i uciekła w popłochu.- Z powodu tej reakcji zaczęliśmy badać tę sprawę dokładniej i dowiedzieliśmy się, że owego dnia filmowano tylko mężczyzn...
i oprócz Kazimierza Bzowskiego i jego przyjaciela, nie było tam nikogo.
- Właśnie przed kilkoma godzinami gościła na zamku ekipa filmowa. Filmowano aktorów w strojach historycznych. Jednak teraz było tu już cicho i pusto.- Oto co opowiada Kazimierz Bzowski:- Szliśmy powoli i zatopieni w naszych myślach oglądaliśmy grzbiety prastarych ksiąg w szklanych witrynach. W pewnej chwili obaj zauważyliśmy, że na jednej
z wersalek spoczywa w niedbałej pozie atrakcyjna kobieta, w pięknej, koloru kości słoniowej sukni, bogato ozdobionej perłami i koronkami, szytej według kroju XVIII-go wieku. Suknia miała głęboki dekolt i można było bez przeszkód zobaczyć piękno tej kobiety.
- Jej oczy były zwrócone ku małej książeczce, oprawionej w białą skórę. Najwyraźniej czytała i nie widziała nas.- Atmosfera tej sceny była tak harmonijna, że obaj byliśmy pewni, iż patrzymy na jedną z aktorek, która prawdopodobnie między zajęciami postanowiła zrobić sobie tu przerwę. Przechodząc obok niej, rzuciłem okiem na książeczkę
i rozpoznałem nawet jej tytuł, napisany płowiejącymi już, złotymi literami:La Fonta... Resztę tytułu przykrywała jej dłoń. Pomyślałem sobie, że ona przecież czyta La Fontaine'a w oryginale.- Postanowiłem się uwidocznić i z premedytacją przeszedłem obok niej tak blisko, że dotknąłem koniuszków jej butów. Następnie ukłoniłem się
i powiedziałem po francusku:Excuses nous, Madame.
- Na chwilę podniosła oczy znad książki, przyciągnęła do siebie nogi pozwalając nam przejść, spojrzała na nas, uśmiechnęła się i szepnęła: „Merci”.
- Opuściliśmy bibliotekę i gdy zeszliśmy na dół, zapytaliśmy panią w recepcji, jaki film tutaj kręcono, ponieważ w bibliotece spotkaliśmy jedną
z odpoczywających tam aktorek. Kobieta z recepcji zbladła, spojrzała na nas jakbyśmy byli duchami i uciekła w popłochu.- Z powodu tej reakcji zaczęliśmy badać tę sprawę dokładniej i dowiedzieliśmy się, że owego dnia filmowano tylko mężczyzn...
- Jestem
przekonany, że wydarzenie to ma coś wspólnego z mocą tego miejsca
i jestem pewien, że to nie było spotkanie z duchem. Co więcej, w chwili gdy nawiązaliśmy kontakt werbalny z tą kobietą, nie znajdowaliśmy się w naszym XX wieku, lecz najprawdopodobniej, w jakiś nieznany nam sposób znaleźliśmy się
w jej epoce, w epoce, w której żyła. Myślę też, że nasze grzeczne i wolne od lęku zachowanie w trakcie tego spotkania spowodowało, iż nie zostaliśmy zaabsorbowani przez jej rzeczywistość, lecz bez przeszkód powróciliśmy do naszego dzisiejszego świata”.
i jestem pewien, że to nie było spotkanie z duchem. Co więcej, w chwili gdy nawiązaliśmy kontakt werbalny z tą kobietą, nie znajdowaliśmy się w naszym XX wieku, lecz najprawdopodobniej, w jakiś nieznany nam sposób znaleźliśmy się
w jej epoce, w epoce, w której żyła. Myślę też, że nasze grzeczne i wolne od lęku zachowanie w trakcie tego spotkania spowodowało, iż nie zostaliśmy zaabsorbowani przez jej rzeczywistość, lecz bez przeszkód powróciliśmy do naszego dzisiejszego świata”.
To
interesujące, że Kazimierz Bzowski jest tak bardzo przekonany, iż nie było to
typowe „pojawienie się ducha”, jakie znamy z innych zamków. Ta kobieta była tam
obecna materialnie i można było dotknąć jej butów. Nie można tu także mówić o
nakładaniu się dwóch rzeczywistości, jedna na drugą, jak w przypadku owej małej
dziewczynki nad rzeką – chyba że wygląd komnaty tak mało uległ zmianie w ciągu
minionych 200 lat, że nałożenie się dwóch różnych realności było tam
niezauważalne...I
faktycznie. Tak być mogło. W zamku w Łańcucie nie zrekonstruowano bynajmniej z
pomocą zestawienia kilku barokowych mebli stylu umeblowania
w celu przyciągnięcia większej liczby zwiedzających muzeum turystów, lecz
w wielu częściach zamku – także w bibliotece – znajduje się oryginalne wyposażenie wnętrza. To właśnie czyni ten zamek jedyny w swoim rodzaju. Właśnie dlatego tak ciężko jest analizować ten przypadek.
- Czy ta kobieta doznała „skoku w czasie” w epokę rokoko w XX-ty wiek, czy też Kazimierz Bzowski i jego przyjaciel przenieśli się na krótki okres czasu
w osiemnaste stulecie?
- A może te dwie rzeczywistości spotkały się ze sobą na jeszcze innej płaszczyźnie?
w celu przyciągnięcia większej liczby zwiedzających muzeum turystów, lecz
w wielu częściach zamku – także w bibliotece – znajduje się oryginalne wyposażenie wnętrza. To właśnie czyni ten zamek jedyny w swoim rodzaju. Właśnie dlatego tak ciężko jest analizować ten przypadek.
- Czy ta kobieta doznała „skoku w czasie” w epokę rokoko w XX-ty wiek, czy też Kazimierz Bzowski i jego przyjaciel przenieśli się na krótki okres czasu
w osiemnaste stulecie?
- A może te dwie rzeczywistości spotkały się ze sobą na jeszcze innej płaszczyźnie?
- Na podstawie
danych zewnętrznych nie można tego przypadku jednoznacznie określić. Bzowski
wierzy, iż został przeniesiony w przeszłość, nie posiadał jednak żadnych
punktów odniesienia, dzięki którym mógłby tę hipotezę poprzeć. Wniosek ten
wyciągnął po prostu na bazie subiektywnego odczucia.
Podróże wczasie... a więc to nie bajanie...Ile zagadek i tajemnic kryje rzeczywistość i my jako odzwierdziedlenie jej w swoim rdzeniu.Czy Matrix jest oddzielny od Rzeczywistości. Ale to niemożliwe jako że Brahman i iluzja są nieodłączne.A może to takie moje bajanie
OdpowiedzUsuńa gdzie zginęła 6 część?
OdpowiedzUsuń